Drony: Przyszłość w zasięgu ręki, lecz bez jasnych regulacji 

W erze dynamicznego rozwoju technologii, drony – zarówno powietrzne, morskie, a w przyszłości także podziemne i kosmiczne – radykalnie zmieniają nasze spojrzenie na transport i inne zastosowania technologiczne. Ale czy jesteśmy gotowi na te zmiany z punktu widzenia regulacji i bezpieczeństwa?

W ciągu ostatnich lat stawaliśmy się świadkami szybkiego postępu technologii dronów. Te fascynujące urządzenia zmieniły wiele aspektów naszego życia, oferując niesamowite możliwości w dziedzinach takich jak filmowanie, monitorowanie czy przenoszenie ładunków. Ale wraz z tymi innowacjami pojawiają się nowe wyzwania, które nie zostały jeszcze właściwie rozwiązane.

Jednym z głównych problemów, który uważam za istotny, jest brak globalnie przyjętych ram wytyczających granice rozwoju dronów w rozumieniu ilościowym jak i jakościowym. Operatorzy dronów znają lokalne przepisy, natomiast brak jest na chwilę obecną ram globalnych, a zwłaszcza świadomości pilnego wdrożenia ograniczeń.

W obecnej chwili prowadzi to do bezkrytycznego rozwoju tej perspektywicznej gałęzi przemysłu. Właśnie bezpieczeństwo jest jednym z tych aspektów, który nie może być ignorowany. Chociaż wypadki z udziałem dronów nie są częste, ich skutki mogą być poważne, zarówno dla operatora, jak i dla osób postronnych. Należy przy tym zwrócić uwagę, iż ich intensywność będzie rosła wraz ze wzrostem nasycenia przestrzeni nimi, a wraz z nią siła oddziaływania intencji sposobu ich użycia. Brak regulacji już teraz prowadzi do problemów, takich jak zakłócenia w ruchu lotniczym, jak miało to miejsce w Londynie w 2018 roku, gdy drony zakłóciły działalność lotniska Gatwick.

Kolejnym problemem jest naruszenie prywatności, gdzie drony są używane do filmowania ludzi w miejscach prywatnych. Dochodzą do tego również wypadki z udziałem ludzi oraz kolizje z innymi obiektami w miejskich aglomeracjach. Nie możemy też zapominać o potencjale wykorzystania dronów w działaniach nielegalnych, takich jak przemyt czy szpiegostwo. To wszystko stanowi silny argument za pilnym wprowadzeniem odpowiednich regulacji.

W miarę wzrostu liczby dronów w najbliższych dekadach, unoszących się w naszym niebie oraz poruszających się po morzach i oceanach – zarówno na powierzchni, jak i w głębinach – pojawia się wyzwanie ich współistnienia z tradycyjnym ruchem lotniczym i morskim. Zarówno obszary o dużym natężeniu ruchu powietrznego (lotniska), rejony żeglugi morskiej (porty) czy popularne miejsca nadbrzeżne, stają się miejscem konfrontacji i wyzwań dla operatorów tych urządzeń.

Warto też zwrócić uwagę na kwestię infrastruktury krytycznej, np. Terminal LNG w Świnoujściu. Ta nowoczesna infrastruktura jest nie tylko kluczowym elementem naszej energetyki, ale też potencjalnym celem dla wrogich działałań z wykorzystaniem dronów. Zakłócenia, czy wręcz ataki, na takie obiekty mogą mieć katastrofalne skutki dla funkcjonowania gospodarki, a także mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Dlatego kwestie regulacji przestrzeni wokół takich miejsc są nie tylko potrzebą, ale wręcz koniecznością.

Docelowo jednak drony całkowicie wyprą obsługę załogową i już teraz należy się zastanowić nad istotnymi obszarami ryzyk, które to w coraz większym stopniu staną się zautomatyzowane.

Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/drony-morskie-nowa-era-wojny-morskiej-na-ukrainie/

Oto wskazanych przeze mnie 15 kluczowych zagadnień, które wymagają refleksji i krytycznego podejścia w przededniu naszej coraz ściślejszej koegzystencji ze światem szeroko rozumianych robotów. W cyklu artykułów planuję omówić sekwencję zagrożeń. Mają one na celu wzmożenie naszego wysiłku intelektualnego w celu stworzenia formalnych i fizycznych ram naszej koegzystencji. Oto one:

· Obniżona świadomości społeczna postępu technologicznego;

· Oddziaływanie dronów na zachowania społeczne;

· Podobieństwo fizyczne;

· Integracja świata robotów z codziennymi urządzeniami;

· Miniaturyzacja;

· Brak ograniczeń środowiskowych (ziemia / woda / powietrze / pod ziemie);

· „Drone free zone”;

· Brak regulacji czasu uśpienia (syndrom zaminowania);

· Utrata kontroli (awaria);

· Przezbrojenie z drona cywilnego na drona bojowego;

· Autonomia decyzyjna;

· Potencjał produkcyjny;

· Potencjał auto produkcyjny;

· Działanie w grupach i rojach;

· Malejąca zależność od źródeł zasilania;

· Uzależnienie od programów i systemów;

· Niska świadomość możliwości przeciwnika.

W nadchodzących publikacjach pod lupę wezmę szereg palących kwestii związanych z dronami – technologią, która zdobywa coraz większą przestrzeń nie tylko w naszym niebie, ale również na powierzchni i głębinach oceanów, a także w laboratoriach badawczych. Moim celem jest zbadanie wyzwań i możliwości, które tę dynamicznie rozwijającą się dziedzinę otaczają.

Serdecznie zapraszam do śledzenia moich publikacji. Będzie to nie tylko źródło wiedzy, ale również miejsce dla otwartej dyskusji. Liczę na komentarze i uwagi, które mogą wzbogacić moje spojrzenie na tę tematykę. Mam nadzieję, że finałowa lista zagadnień, zainspirowana także przez opinie czytelników, przyczyni się do lepszego zrozumienia roli dronów we współczesnym świecie.

rdtc.com.pl

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Norwegia zwiększa zamówienie o kolejne okręty podwodne

    Norwegia zwiększa zamówienie o kolejne okręty podwodne

    Norweskie Ministerstwo Obrony poinformowało 5 grudnia o zwiększeniu zamówienia na okręty podwodne typu 212CD budowane w Niemczech. Dotychczasowy kontrakt obejmował cztery jednostki, teraz Oslo chce dokupić dwie kolejne.

    O rozszerzeniu zamówienia mówiło się od 2024 roku, kiedy to Bundestag zgodził się zwiększyć niemiecką część programu z dwóch do sześciu jednostek. Wtedy też pojawiła się informacja o możliwej dodatkowej opcji na trzy kolejne okręty dla Niemiec.

    Budowa pierwszych 212CD trwa – zarówno dla Norwegii, jak i Niemiec. W norweskiej flocie nowe okręty zastąpią wysłużone jednostki typu Ula. Ich głównym zadaniem będzie monitorowanie i ochrona obszarów na północnym Atlantyku, Morzu Norweskim i w rejonie Arktyki, gdzie obecność rosyjskiej Floty Północnej jest stałym czynnikiem ryzyka. Całość norweskiego zamówienia, po rozszerzeniu, szacowana jest na ponad 90 mld koron (ponad 32 mld zł). Resort obrony Norwegii podkreśla, że decyzja wynika bezpośrednio z pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa tego kraju.

    Wspólny projekt Norwegii i Niemieccharakterystyka 212CD

    Wspólna budowa okrętów ma przynieść obu państwom wymierne korzyści: wspólne szkolenia, ujednolicone standardy obsługowe oraz interoperacyjność, w tym możliwość tworzenia mieszanych, norwesko-niemieckich załóg. W Haakonsvern powstaje już specjalna infrastruktura do szkolenia marynarzy i utrzymania jednostek serii 212CD.

    Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, umożliwiających obserwację i identyfikację celów bez konieczności wynurzania jednostki. Uzupełnieniem systemu są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają na bezpieczne manewrowanie oraz prowadzenie działań na wodach o złożonej charakterystyce dna.

    W prasie branżowej zwraca się uwagę na „diamentowy” przekrój poprzeczny kadłuba, który ma redukować odbicia aktywnych sygnałów sonarowych. Innowacyjność konstrukcji rodzi jednak ryzyko opóźnień – niektórzy twierdzą, że pierwsze jednostki tej serii mogą być gotowe z poślizgiem czasowym, związanym z dostępnością materiałów i koniecznością nabywania doświadczenia przez wykonawców.

    Napęd i systemy pokładowe

    Napęd stanowią dwa silniki wysokoprężne MTU 4000, baterie litowo-jonowe oraz najnowsza generacja systemu AIP (HDW Fuel Cell AIP, określany jako – IV generacja). Baterie przeszły krytyczne testy bezpieczeństwa, a koncepcja projektu zakłada możliwie niskie zużycie energii i wysoką autonomiczność w zanurzeniu.

    W skład wyposażenia nowych 212CD wchodzi najnowszy system dowodzenia CMS ORCCA, rozwijany wspólnie przez TKMS i norweski Kongsberg. To centrum nerwowe okrętu, integrujące wszystkie sensory i uzbrojenie, a jednocześnie przygotowane do pełnej współpracy z niemiecką i norweską flotą.

    Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, zapewniających obserwację i identyfikację celów bez wynurzania okrętu. Ich uzupełnieniem są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają bezpiecznie prowadzić działania na trudnych wodach.

    Uzbrojenie okrętów podwodnych 212CD

    Okręty otrzymają cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm, przystosowane do użycia nowoczesnych torped ciężkich DM2A4, będących standardem wśród państw NATO mających w służbie okręty TKMS.

    Do samoobrony na krótkim dystansie przewidziano system IDAS, czyli rakietowy zestaw przeznaczony do zwalczania środków ZOP, dronów i śmigłowców operujących nad obszarem działań okrętu.

    Najmocniejszy akcent ofensywny to możliwość użycia pocisków przeciwokrętowych NSM od Kongsberga – uzbrojenia, przed którym rosyjskie okręty mają szczególny respekt. NSM realnie utrudni im swobodne operowanie na północnym Atlantyku i w rejonach subarktycznych.

    Jednostki będą także zdolne do współpracy z autonomicznymi pojazdami podwodnymi (UUV), co zwiększa ich możliwości w rozpoznaniu, działaniach specjalnych i monitorowaniu dna morskiego.

    Wszystkie te elementy składają się na okręt przeznaczony do działań nie tylko na Bałtyku. 212CD powstaje z myślą o operowaniu na północnym Atlantyku i Morzu Norweskim, w środowisku arktycznym, gdzie kluczowe znaczenie mają duża autonomiczność oraz zdolność do długotrwałego pozostawania w rejonie działań.

    Co tak naprawdę wyróżnia decyzję Norwegii

    Decyzja Oslo nie jest efektem politycznego impulsu, lecz chłodnej kalkulacji operacyjnej. Norwegowie powiększają zamówienie na okręty, które już istnieją, pływają i mają potwierdzone osiągi w służbie sojuszniczych marynarek. Bez wizualizacji i opowieści o „rozwojowych możliwościach”. Po prostu biorą rozwiązanie, które działa.

    212CD nie jest projektem, który dopiero miałby „dojrzewać” w trakcie programu. To rozwinięcie sprawdzonej rodziny okrętów podwodnych, budowanej na bazie doświadczeń typu 212A – jednej z najbardziej udanych konwencjonalnych platform w Europie. Konstrukcja została w pełni zweryfikowana na etapie projektu i wprowadzona do produkcji bez fazy eksperymentalnej. Pierwsze jednostki są już w trakcie budowy.

    Dla Norwegii to kluczowe. Flota Północna FR działa tuż za rogiem, a Oslo odpowiada za bezpieczeństwo północnej flanki NATO. W tych warunkach okręt podwodny nie ma „rokować” – ma pracować od pierwszego dnia służby.

    I tu pojawia się czytelny kontrast: Norwegia wzmacnia flotę rozwiązaniem sprawdzonym, podczas gdy w Polsce realna zdolność podwodna pozostaje odsunięta w czasie.

    W czasie gdy jedni wybierają projekt „jakoś to będzie”, Norwegia wybiera pewność tu i teraz: okręt, który pływa i system, który przeszedł próby.

    Mariusz Dasiewicz – wydawca Portalu Stoczniowego. Od ponad 10 lat zajmuje się tematyką Marynarki Wojennej RP oraz przemysłu stoczniowego. W swoich tekstach koncentruje się na programie Orka oraz zagadnieniach związanych z rozwojem bezpieczeństwa morskiego Polski, kładąc nacisk na transparentność procesów decyzyjnych i analizę opartą na faktach.