Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Dziewiczy rejs metanowca Grażyna Gęsicka

17 czerwca drugi metanowiec z floty Grupy ORLEN, Grażyna Gęsicka, wyruszył w swój dziewiczy rejs ku polskim wodom. Jednostka opuściła terminal Freeport w USA, przewożąc swój pierwszy ładunek skroplonego gazu ziemnego (LNG) do Świnoujścia. Przybycie statku do Terminalu im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego planowane jest na 29 czerwca.

Metanowiec Grażyna Gęsicka, dostarczy do Polski blisko 65 tys. ton LNG. To element strategicznej dywersyfikacji kierunków i źródeł dostaw LNG przez Grupę ORLEN, co ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Flota nowoczesnych gazowców, jak Grażyna Gęsicka, gwarantuje nam stabilność transportu morskiego oraz umożliwia elastyczne reagowanie na zmienne potrzeby naszych odbiorców. Umacnia to również pozycję koncernu na globalnym rynku LNG.

Daniel Obajtek, Prezes Zarządu PKN ORLEN

Metanowiec Grażyna Gęsicka o numerze IMO: 9922988 jest drugim gazowcem Grupy ORLEN. Jednostka została zbudowana w roku 2023 i pływa pod banderą Francji. Nośność wynosi 92323 t DWT, a obecne zanurzenie wynosi 11 metrów.

Jednostka GRAŻYNA GESICKA (IMO: 9922988) to tankowiec LNG, który został zbudowany w roku 2023 (nowa inwestycja) i pływa pod banderą Francja. Jego nośność wynosi 92323 t DWT, a jego obecne zanurzenie wynosi 11 metrów. Pierwszy, Lech Kaczyński, od lutego dostarczył do Polski już trzy ładunki LNG. Ostatni z nich dotarł do Świnoujścia 8 czerwca.

Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/tajemnicze-dzialania-agia-irini-na-zlozu-lotos-petrobaltic/

Flota ORLEN będzie składać się z ośmiu metanowców, każdy zdolny do przewożenia ładunku LNG, który przekłada się na ok. 105 mln m³ gazu ziemnego w stanie lotnym. Statki te są na tyle duże, by mieć dużą ładowność, ale także na tyle uniwersalne, by móc zawijać do niemal wszystkich terminali skraplających i regazyfikacyjnych na świecie.

Statki Grupy ORLEN nie tylko są nowoczesne, ale również posiadają wiele rozwiązań ukierunkowanych na ochronę środowiska, w tym system ponownego skraplania gazu (reliquefaction system). Pozwala to na ponowne skroplenie gazu, który naturalnie odparowuje w trakcie rejsu, zamiast jego spalania, co jest praktykowane w starszych jednostkach. Alternatywnie, odparowany gaz może być wykorzystywany jako paliwo do silników statku lub do produkcji energii elektrycznej, co znacznie ogranicza emisję dwutlenku węgla w porównaniu do standardowych paliw morskich.

Źródło: PGNiG/MD

Udostępnij ten wpis

Jeden komentarz

  1. Szkoda tylko , że nie pływają pod polską banderą i na rufie nie maja nazwy polskiego portu macierzystego a Marsylię. To dla Polski same, wymierne straty finansowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.