Na morzu i z morza – rola marynarki wojennej w ochronie interesów narodowych

Bezpieczne państwo morskie to takie, które rozumie znaczenie swoich sił zbrojnych na morzu i z morza. Hiszpańska Armada Española od lat konsekwentnie realizuje świadomą politykę morską, podczas gdy Polska, choć od dekad chroni interesy narodowe na morzu, dopiero teraz intensyfikuje budowę zdolności, by sprostać współczesnym zagrożeniom związanym z bezpieczeństwem morskim.
W artykule
Przeglądając późnym wieczorem serwis X, już po zakończonej debacie wyborczej, natknąłem się na pozornie zwyczajny wpis hiszpańskiej Armada Española. Krótkie „Przyczyniamy się do obrony hiszpańskich interesów morskich, zarówno na morzu, jak i z morza, dla dobra i pomyślności naszych obywateli” skłoniło mnie do refleksji nad tym, jak trafnie i zwięźle można ująć istotę morskiego bezpieczeństwa w kilku słowach. Czy Polska jest dziś gotowa myśleć o swoich siłach morskich w podobny sposób?
To krótkie zdanie trafnie oddaje istotę funkcjonowania sił morskich we współczesnym świecie — nie tylko w kontekście działań wojennych, lecz przede wszystkim codziennej ochrony interesów gospodarczych, infrastrukturalnych i strategicznych.
Hiszpańska doktryna morska – wzór świadomej polityki morskiej
Hiszpania, dysponując rozbudowaną flotą nawodną i podwodną, od lat konsekwentnie realizuje strategię opartą na ochronie szlaków morskich, wsparciu operacji NATO oraz zabezpieczeniu własnej infrastruktury krytycznej. Armada Española nie tylko patroluje wody terytorialne, lecz aktywnie uczestniczy w międzynarodowych misjach, takich jak operacje antypirackie czy ochrona żeglugi w newralgicznych punktach świata.
Jednostki takie jak fregaty typu Álvaro de Bazán oraz nowoczesne okręty podwodne typu S-80 stanowią fundament tej strategii. Hiszpania rozumie, że bezpieczeństwo państwa zaczyna się nie na lądzie, lecz daleko od jego wybrzeży — na morzu, które pozostaje kluczowym szlakiem handlowym i areną rywalizacji geopolitycznej.
Polska perspektywa – wciąż budująca się świadomość morska
W Polsce debata o roli Marynarki Wojennej RP często sprowadza się do dylematów inwestycyjnych i pytania, czy Bałtyk rzeczywiście wymaga silnych sił morskich. Tymczasem rzeczywistość pokazuje, że polska infrastruktura krytyczna na morzu — gazociągi, terminal LNG w Świnoujściu, Naftoport, a wkrótce morskie farmy wiatrowe i pływający terminal FSRU — staje się fundamentem bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Realizowane programy, takie jak budowa fregata w ramach programu Miecznik oraz planowany powrót sił podwodnych w ramach Orka, to krok w stronę wzmocnienia obecności RP na Bałtyku i w strukturach NATO. Trzy fregaty wielozadaniowe budowane w oparciu o projekt Arrowhead 140 mają zapewnić Marynarce Wojennej RP zdolności nie tylko do działań ZOP, ale również do osłony szlaków żeglugowych i ochrony infrastruktury krytycznej.
Na morzu i z morza – wspólna przestrzeń zagrożeń i interesów
Zarówno Hiszpania, jak i Polska, choć różnią się skalą floty wojennej, stoją przed tym samym wyzwaniem: zapewnienia bezpieczeństwa narodowego w erze, gdzie dominują zagrożenia asymetryczne, cyberataki i wojna hybrydowa. Okręty wojenne nie są już wyłącznie narzędziem projekcji siły, lecz gwarantem stabilności gospodarczej i politycznej.
Przykład Hiszpanii pokazuje, jak świadoma polityka morska przekłada się na bezpieczeństwo obywateli i ochronę interesów państwowych. Polska, wchodząc w kluczową fazę modernizacji swoich sił morskich, powinna czerpać z takich wzorców, pamiętając, że każda inwestycja w Marynarkę Wojenną RP to inwestycja w stabilność kraju.
Marynarka wojenna i bezpieczeństwo narodowe
Rola marynarki wojennej w XXI wieku wykracza daleko poza tradycyjne postrzeganie sił zbrojnych. Ochrona interesów narodowych „na morzu i z morza” staje się codzienną misją, w której fregaty, okręty podwodne, a także jednostki wsparcia, takie jak przyszły Ratownik, odgrywają kluczową rolę.
Budując siły morskie, Polska nie tylko wzmacnia swój potencjał obronny, lecz również zapewnia ciągłość dostaw surowców, bezpieczeństwo infrastruktury energetycznej oraz wypełnia zobowiązania sojusznicze. To właśnie jest odpowiedź na pytanie, dlaczego marynarki wojenne są potrzebne — nie dla samej wojny, lecz dla dobra i pomyślności obywateli.
Autor: Mariusz Dasiewicz

Jeden komentarz
Dodaj komentarz
-
US Navy wybiera okręty desantowe od Damena?

Ogłoszona 5 grudnia decyzja sekretarza marynarki Stanów Zjednoczonych przesądziła o kierunku dalszych prac nad nowymi okrętami desantowymi średniej wielkości. W postępowaniu dotyczącym programu LSM, US Navy wskazała jako zwycięzcę europejski koncern Damen, którego propozycja najlepiej odpowiadała przyjętym założeniom operacyjnym i harmonogramowym.
W artykule
Projekt LST-100 w programie LSM US Navy
Podstawą oferty niderlandzkiej grupy stał się projekt LST-100, który zostanie zaadaptowany na potrzeby amerykańskiej floty. Zgodnie z deklaracjami strony wojskowej, pierwsze prace stoczniowe mogłyby ruszyć w 2026 roku, co przy zachowaniu zakładanego tempa realizacji umożliwiłoby przekazanie pierwszej jednostki do służby w 2029 roku. Skala programu zakłada pozyskanie docelowo około 35 okrętów, przeznaczonych zarówno dla US Navy, jak i Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych.
Istotnym elementem amerykańskiego podejścia do programu jest ograniczenie ingerencji w bazową dokumentację techniczną. Zamiast daleko idących modyfikacji przewidziano jedynie dostosowanie projektu do obowiązujących standardów US Navy, wymagań dotyczących wyposażenia oraz integracji z systemami wykorzystywanymi przez lotnictwo morskie i USMC. Takie podejście ma pozwolić na skrócenie cyklu projektowego i zmniejszenie ryzyka opóźnień.
Rola okrętów LSM w działaniach USMC
Równolegle z ogłoszeniem wyboru programu zawarto porozumienie dotyczące nabycia praw do dokumentacji technicznej LST-100, których wartość określono na 3,3 mln USD. Rozwiązanie to daje stronie amerykańskiej pełną swobodę w zakresie wyboru stoczni realizujących kolejne etapy programu – od budowy seryjnej, przez wsparcie eksploatacji, po przyszłe modernizacje. Zgodnie z zapowiedziami w realizację programu ma zostać włączona możliwie szeroka grupa zakładów stoczniowych.
Nowe okręty desantowe typu LSM (Landing Ship Medium) mają odegrać kluczową rolę w działaniach USMC na wodach Oceanu Spokojnego, umożliwiając szybkie przemieszczanie pododdziałów pomiędzy rozproszonymi punktami operacyjnymi. W założeniu będą one uzupełniać potencjał dużych okrętów desantowych-doków, zapewniając większą elastyczność działania w środowisku nasyconym środkami rażenia przeciwnika.












Fajnie, że poruszono tu temat marynarki wojennej nie tylko jako siły bojowej, ale też kluczowej dla ochrony codziennych interesów kraju na morzu. Ciekawe, jak myślą o tym nasi decydenci i czy tempo rozbudowy floty nadąża za potrzebami.