Disney Cruise Line odmładza swoją flotę wycieczkowców

Disney Cruise Line przechodzi największą metamorfozę w swojej historii. Wraz z wejściem do służby pięciu nowych statków średnia wieku floty spadnie do 12 lat, co uczyni ją jedną z najmłodszych na świecie.
W artykule
Flota, która wyraźnie się odmładza
W zestawieniach rynkowych przygotowanych na 2026 rok średnia wieku statków Disney Cruise Line wynosi około 14 lat. To wynik wciąż dobry na tle konkurencji, choć w branży statków wycieczkowych dynamika zmian jest ogromna. Najbliższe lata przyniosą prawdziwe przyspieszenie. Do 2030 roku dołączą aż trzy nowe jednostki zamówione w zakładach stoczniowych Meyer Werft, a wcześniej – Disney Destiny oraz Disney Adventure.
Disney Destiny rozpoczął już działalność na trasach z Florydy. To siostrzana jednostka Disney Wish, oparta na napędzie LNG. Wprowadzenie dużych statków tej generacji świadczy o tym, że armator traktuje kwestię ekologicznych technologii nie jako modę, lecz standard nowej epoki żeglugi pasażerskiej.
W stronę Azji – zupełnie nowe otwarcie
W nadchodzącym roku w barwach Disney Cruise Line pojawi się również Disney Adventure. To pierwszy w historii armatora statek dedykowany rynkowi azjatyckiemu. Jego wejście do eksploatacji opóźniono do marca 2026 roku, lecz cel strategiczny pozostaje niezmienny: sięgnąć po klientów z najszybciej rosnącego rynku turystycznego świata.
Jednostka o pojemności rejestrowej 208 tys. ton będzie największym statkiem w historii floty, mogącym zabrać ponad 6000 pasażerów. To również przykład, jak zmienia się globalny układ sił w sektorze wycieczkowców. Dawniej konstrukcje tej wielkości trafiały przede wszystkim na trasy karaibskie lub europejskie. Dziś to Azja staje się polem ekspansji największych graczy.
Rekordowa seria z Meyer Werft
Między 2027 a 2030 rokiem do służby wejdą trzy kolejne jednostki, których szczegóły pozostają na razie niejawne. Disney Cruise Line zapowiada jednak nowy projekt konstrukcyjny, co oznacza prawdopodobnie wyraźne odejście od linii Wish-class.
Niezależnie od finalnej konfiguracji widać, że armator buduje spójną strategię – statki młodsze, większe, z bogatą ofertą pokładową oraz coraz mocniej zorientowane na rynki pozaeuropejskie i pozaamerykańskie.
Ekspansja na rynek japoński
Poza flotą Disney Cruise Line powstaje również kolejna jednostka Wish-class budowana na zlecenie Oriental Land Co. Będzie pływać w Japonii od 2028 roku pod marką Disney, choć formalnie poza flotą amerykańskiego przewoźnika. To krok, który jeszcze kilka lat temu wydawałby się odważny. Dziś stanowi potwierdzenie globalnego charakteru marki oraz rosnącego znaczenia rynku japońskiego w turystyce morskiej.
Wycieczkowce, które zaczynały historię
Najstarszą jednostką pozostaje Disney Magic, przekazana w 1998 roku jako pierwszy statek we flocie armatora. Rok później dołączył Disney Wonder. Obie jednostki doczekały się gruntownych modernizacji i nadal pozostają istotną częścią w ofercie armatora. Jednak w obliczu nadchodzącej fali nowych konstrukcji będą pełnić rolę raczej „klasyków floty”, podtrzymując ciągłość marki, lecz nie stanowiąc już jej technologicznego trzonu.
Co oznacza odmłodzenie floty Disney Cruise Line
Zmiana średniej wieku statków do 12 lat w 2030 roku stanowi jeden z najbardziej imponujących wyników w światowej żegludze wycieczkowej. To nie tylko zabieg wizerunkowy, lecz realna poprawa jakości całej floty. Młodsze jednostki charakteryzują się niższymi kosztami eksploatacyjnymi, nowocześniejszymi systemami napędowymi oraz wyższym poziomem bezpieczeństwa. Oferują również szerzej rozbudowane strefy rekreacyjne i rozwiązania zaprojektowane z myślą o wymaganiach środowiskowych, które dziś stają się koniecznością w międzynarodowym transporcie morskim.
Odmłodzenie floty wpływa także na sytuację rynkową. Zwiększa konkurencyjność armatora na najpopularniejszych trasach, a dla pasażerów oznacza bogatszą i nowocześniejszą ofertę rodzinnych podróży morskich — znak rozpoznawczy Disney Cruise Line. Konsekwentne inwestycje sprawiają, że już w najbliższych latach armator będzie dysponował jedną z najmłodszych flot na świecie. Kierunek ekspansji w Azji i Japonii dowodzi, iż jest to element przemyślanej strategii rozwoju, a nie chwilowy trend.
Norwegia zwiększa zamówienie o kolejne okręty podwodne

Norweskie Ministerstwo Obrony poinformowało 5 grudnia o zwiększeniu zamówienia na okręty podwodne typu 212CD budowane w Niemczech. Dotychczasowy kontrakt obejmował cztery jednostki, teraz Oslo chce dokupić dwie kolejne.
W artykule
O rozszerzeniu zamówienia mówiło się od 2024 roku, kiedy to Bundestag zgodził się zwiększyć niemiecką część programu z dwóch do sześciu jednostek. Wtedy też pojawiła się informacja o możliwej dodatkowej opcji na trzy kolejne okręty dla Niemiec.
Budowa pierwszych 212CD trwa – zarówno dla Norwegii, jak i Niemiec. W norweskiej flocie nowe okręty zastąpią wysłużone jednostki typu Ula. Ich głównym zadaniem będzie monitorowanie i ochrona obszarów na północnym Atlantyku, Morzu Norweskim i w rejonie Arktyki, gdzie obecność rosyjskiej Floty Północnej jest stałym czynnikiem ryzyka. Całość norweskiego zamówienia, po rozszerzeniu, szacowana jest na ponad 90 mld koron (ponad 32 mld zł). Resort obrony Norwegii podkreśla, że decyzja wynika bezpośrednio z pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa tego kraju.
Wspólny projekt Norwegii i Niemiec – charakterystyka 212CD
Wspólna budowa okrętów ma przynieść obu państwom wymierne korzyści: wspólne szkolenia, ujednolicone standardy obsługowe oraz interoperacyjność, w tym możliwość tworzenia mieszanych, norwesko-niemieckich załóg. W Haakonsvern powstaje już specjalna infrastruktura do szkolenia marynarzy i utrzymania jednostek serii 212CD.
Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, umożliwiających obserwację i identyfikację celów bez konieczności wynurzania jednostki. Uzupełnieniem systemu są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają na bezpieczne manewrowanie oraz prowadzenie działań na wodach o złożonej charakterystyce dna.
W prasie branżowej zwraca się uwagę na „diamentowy” przekrój poprzeczny kadłuba, który ma redukować odbicia aktywnych sygnałów sonarowych. Innowacyjność konstrukcji rodzi jednak ryzyko opóźnień – niektórzy twierdzą, że pierwsze jednostki tej serii mogą być gotowe z poślizgiem czasowym, związanym z dostępnością materiałów i koniecznością nabywania doświadczenia przez wykonawców.
Napęd i systemy pokładowe
Napęd stanowią dwa silniki wysokoprężne MTU 4000, baterie litowo-jonowe oraz najnowsza generacja systemu AIP (HDW Fuel Cell AIP, określany jako – IV generacja). Baterie przeszły krytyczne testy bezpieczeństwa, a koncepcja projektu zakłada możliwie niskie zużycie energii i wysoką autonomiczność w zanurzeniu.
W skład wyposażenia nowych 212CD wchodzi najnowszy system dowodzenia CMS ORCCA, rozwijany wspólnie przez TKMS i norweski Kongsberg. To centrum nerwowe okrętu, integrujące wszystkie sensory i uzbrojenie, a jednocześnie przygotowane do pełnej współpracy z niemiecką i norweską flotą.
Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, zapewniających obserwację i identyfikację celów bez wynurzania okrętu. Ich uzupełnieniem są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają bezpiecznie prowadzić działania na trudnych wodach.
Uzbrojenie okrętów podwodnych 212CD
Okręty otrzymają cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm, przystosowane do użycia nowoczesnych torped ciężkich DM2A4, będących standardem wśród państw NATO mających w służbie okręty TKMS.
Do samoobrony na krótkim dystansie przewidziano system IDAS, czyli rakietowy zestaw przeznaczony do zwalczania środków ZOP, dronów i śmigłowców operujących nad obszarem działań okrętu.
Najmocniejszy akcent ofensywny to możliwość użycia pocisków przeciwokrętowych NSM od Kongsberga – uzbrojenia, przed którym rosyjskie okręty mają szczególny respekt. NSM realnie utrudni im swobodne operowanie na północnym Atlantyku i w rejonach subarktycznych.
Jednostki będą także zdolne do współpracy z autonomicznymi pojazdami podwodnymi (UUV), co zwiększa ich możliwości w rozpoznaniu, działaniach specjalnych i monitorowaniu dna morskiego.
Wszystkie te elementy składają się na okręt przeznaczony do działań nie tylko na Bałtyku. 212CD powstaje z myślą o operowaniu na północnym Atlantyku i Morzu Norweskim, w środowisku arktycznym, gdzie kluczowe znaczenie mają duża autonomiczność oraz zdolność do długotrwałego pozostawania w rejonie działań.
Co tak naprawdę wyróżnia decyzję Norwegii
Decyzja Oslo nie jest efektem politycznego impulsu, lecz chłodnej kalkulacji operacyjnej. Norwegowie powiększają zamówienie na okręty, które już istnieją, pływają i mają potwierdzone osiągi w służbie sojuszniczych marynarek. Bez wizualizacji i opowieści o „rozwojowych możliwościach”. Po prostu biorą rozwiązanie, które działa.
212CD nie jest projektem, który dopiero miałby „dojrzewać” w trakcie programu. To rozwinięcie sprawdzonej rodziny okrętów podwodnych, budowanej na bazie doświadczeń typu 212A – jednej z najbardziej udanych konwencjonalnych platform w Europie. Konstrukcja została w pełni zweryfikowana na etapie projektu i wprowadzona do produkcji bez fazy eksperymentalnej. Pierwsze jednostki są już w trakcie budowy.
Dla Norwegii to kluczowe. Flota Północna FR działa tuż za rogiem, a Oslo odpowiada za bezpieczeństwo północnej flanki NATO. W tych warunkach okręt podwodny nie ma „rokować” – ma pracować od pierwszego dnia służby.
I tu pojawia się czytelny kontrast: Norwegia wzmacnia flotę rozwiązaniem sprawdzonym, podczas gdy w Polsce realna zdolność podwodna pozostaje odsunięta w czasie.
W czasie gdy jedni wybierają projekt „jakoś to będzie”, Norwegia wybiera pewność tu i teraz: okręt, który pływa i system, który przeszedł próby.
Mariusz Dasiewicz – wydawca Portalu Stoczniowego. Od ponad 10 lat zajmuje się tematyką Marynarki Wojennej RP oraz przemysłu stoczniowego. W swoich tekstach koncentruje się na programie Orka oraz zagadnieniach związanych z rozwojem bezpieczeństwa morskiego Polski, kładąc nacisk na transparentność procesów decyzyjnych i analizę opartą na faktach.
Mariusz Dasiewicz









