Niezapowiedziany start nad Atlantykiem i pocisk hipersoniczny w tle

Brak oświadczeń, brak komunikatów. A jednak nad północnym Atlantykiem zaobserwowano start przypisywany międzykontynentalnemu pociskowi balistycznemu Trident II D5 – broni, która stanowi filar odstraszania nuklearnego na okrętach podwodnych USA i Wielkiej Brytanii. Dlaczego tym razem nikt nie potwierdził testu?

Tajny test nad oceanem. Przypadkowe nagranie z Portoryko

21 września nad Oceanem Atlantyckim doszło do zdarzenia, które na pierwszy rzut oka przypominało scenę z filmu science fiction. Nagrania świadków szybko trafiły do sieci, a sprawę omówił kanał YouTube BaldTV w materiale „Tajny test rakiety atomowej! Ujawniamy całą prawdę!”.

Kluczowa analiza nie powstała jednak na YouTube. Przygotował ją holenderski astronom i analityk OSINT dr Marco Langbroek. Swoje ustalenia opublikował na blogu SatTrackCam Leiden, następnie podał na platformie X, co uruchomiło dyskusję wśród niezależnych mediów i ekspertów. To właśnie ta rekonstrukcja stała się podstawą hipotezy o teście związanym z amerykańską bronią hipersoniczną.

Jak podaje BaldTV, na nagraniach z Portoryko widać wznoszący się obiekt, który zostawia spiralną smugę – typową dla startu wielostopniowego pocisku balistycznego odpalonego z zanurzenia. Wszystkie tropy prowadzą do pocisku hipersonicznego Trident II D5, używanego wyłącznie przez US Navy i Royal Navy.

Najmocniej uderza jednak cisza. Ani Pentagon, ani brytyjskie Ministerstwo Obrony nie zabrały głosu. W świecie strategii taka powściągliwość mówi bardzo wiele.

Trident II D5 – broń ostatniej instancji

Jeśli to faktycznie był Trident II D5, mówimy o międzykontynentalnym pocisku balistycznym odpalanym z okrętu podwodnego. Startuje pionowo z wyrzutni, przebija się przez atmosferę, w przestrzeni kosmicznej realizuje lot po trajektorii balistycznej, następnie rozdziela głowice powrotne. System stanowi podstawę odstraszania nuklearnego Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, wykorzystywany na okrętach podwodnych o napędzie jądrowym typu Ohio i Vanguard.

Próby tego rodzaju zwykle prowadzi się w ramach DASO lub FCET, a informacja o strzelaniu trafia do opinii publicznej. Nawet niepowodzenia – jak styczniowy test z brytyjskiego HMS Vanguard w 2024 roku – finalnie są potwierdzane. Tym razem nie padło ani słowo.

OSINT kontra cisza: co naprawdę wydarzyło się nad Atlantykiem

Celowa dwuznaczność i brak oficjalnego komunikatu można odczytać jako element gry strategicznej. W dobie zaostrzającej się rywalizacji mocarstw, szczególnie przy modernizacji arsenałów nuklearnych i hipersonicznych przez Rosję i Chiny, taki niepotwierdzony test pozwala pokazać postęp technologiczny bez ryzyka dyplomatycznej eskalacji. To sygnał wysłany przede wszystkim do wywiadów i sztabów rywali: Stany Zjednoczone pracują nad nowymi zdolnościami, choć nikt nie wie dokładnie nad jakimi. W polskich mediach wydarzenie opisano głównie jako niewyjaśnioną anomalię, co dobrze oddaje powszechny brak oficjalnych informacji. Najbardziej prawdopodobnym autorem testu była US Navy. Sama cisza wokół startu staje się równie wymowna jak lot pocisku.

Brak komunikatu nie oznacza braku danych. Dr Langbroek zestawił ostrzeżenia nawigacyjne (NAVWARN) z nagraniem z kamery Caribbean Astronomy Society w Anasco (Portoryko), następnie przeprowadził astrometrię śladu na tle gwiazd. Wyszło mu tyle, ile trzeba, by zrozumieć skalę: start około 400–450 km na wschód od Cape Canaveral, czas T0 w okolicach 23:27 UTC, rejon uderzenia głowicy ćwiczebnej na południowo-wschodnim Atlantyku – około 9500 km od miejsca startu, mniej więcej 900 km na wschód od wyspy Świętej Heleny.

Najciekawszy wniosek dotyczy pułapu. Analiza astrometryczna wskazała apogeum lotu na poziomie ok. 2 200 km — to znacząco więcej niż „kanoniczne” 1 200 km dla klasycznych testów pocisków międzykontynentalnych. Taki „wyostrzony” profil utrzymuje strefę upadku głowicy z dala od afrykańskiego wybrzeża i dobrze pasuje do próby nośnika dla nietypowego ładunku. 

Czy testowano ładunek hipersoniczny?

Naturalnie pojawia się hipoteza o Common Hypersonic Glide Body (CHGB) – bezsilnikowym pojeździe szybującym, który po oddzieleniu od rakiety nośnej manewruje w atmosferze z prędkością powyżej Mach 5. CHGB to wspólny element lądowego LRHW/Dark Eagle oraz morskiego Conventional Prompt Strike (CPS).

Choć docelowo CPS ma korzystać z dedykowanej rakiety, użycie zmodyfikowanego Tridenta jako platformy testowej w fazie rozwojowej jest rozwiązaniem praktycznym i logicznym. Wątek ładunku hipersonicznego pojawił się także w przekazach RT. To źródło wymaga ostrożności, jednak zestawienie tej tezy z realnymi postępami CPS i z analizą trajektorii sprawia, że hipotezy nie da się zbyć wzruszeniem ramion.

Strategiczny sygnał w medialnej ciszy 

W czasie domniemanego testu prowadzono międzynarodowe ćwiczenia UNITAS 2025 na wodach wschodniego wybrzeża USA, z udziałem około 8 tys. żołnierzy z 25 państw. Taki horyzont działania pozwala łatwo ukryć jedną operację w gąszczu innych, jednocześnie subtelnie sygnalizuje sojusznikom i rywalom, że pewne zdolności są już „na stole”.

Moskwa demonstruje pociski Kindżał i Cyrkon, Pekin rozbudowuje triadę jądrową. W takich warunkach Waszyngton mógł wybrać podejście „zademonstrować, nie ogłaszać”. To interpretacja zdarzeń, nie fakt potwierdzony przez resorty obrony Stanów Zjednoczonych. Wszystko jednak wskazuje na to, że dla zainteresowanych stron oficjalny komentarz okazał się zbędny.

Z Atlantyku do Moskwy i Pekinu: niewypowiedziany komunikat

Milczenie w tej sprawie nie jest brakiem komunikatu. To komunikat sam w sobie. Uważnym obserwatorom – od autorów nagrań po analityków OSINT – udało się odtworzyć przebieg wydarzeń z dokładnością nie do pomyślenia dekadę temu. Nie znamy wszystkich szczegółów, wiemy jednak dość, by dostrzec kierunek. Wchodzimy w nową fazę strategicznej rywalizacji między USA oraz mocarstwami takimi jak Rosja i Chiny, gdzie pojedynczy błysk nad oceanem potrafi znaczyć więcej niż najdłuższa odprawa prasowa.

Źródło: BaldTV/Mariusz Dasiewicz

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Druga korweta HDC-3100 w służbie filipińskiej marynarki

    Druga korweta HDC-3100 w służbie filipińskiej marynarki

    Marynarka Wojenna Filipin wcieliła do służby drugą z dwóch nowych korwet rakietowych BRPDiego Silang zbudowanych w Korei Południowej. Jednostki te stanowią wyraźny skok jakościowy zdolności bojowych filipińskiej floty, która w przyspieszonym tempie realizuje program modernizacji sił morskich w odpowiedzi na rosnącą presję Chin na Morzu Południowochińskim.

    Nowe korwety HDC-3100 dla Manili

    Południowokoreańska stocznia HD Hyundai Heavy Industries zakończyła budowę dwóch korwet rakietowych projektu HDF-3200 Hybrid dla Marynarki Wojennej Filipin. Druga jednostka, BRP Diego Silang, została wcielona do służby 2 grudnia, ponad pół roku po wejściu do linii prototypowej BRP Miguel Malvar.

    Dla filipińskiej floty są to jedne z najważniejszych okrętów bojowych pozyskanych w ostatnich dekadach. Wprowadzenie okrętów tej klasy oznacza odejście od dotychczasowej struktury sił, opartej głównie na jednostkach patrolowych i okrętach pomocniczych.

    Choć według oficjalnej klasyfikacji jednostki tego projektu zaliczane są do okrętów klasy korweta, ich rzeczywisty potencjał operacyjny oraz gabaryty lokują je na pograniczu lekkich fregat wielozadaniowych, przeznaczonych do działań na wodach otwartych.

    Przełomowe zdolności bojowe

    Nowe korwety mają przenosić zestaw uzbrojenia, w którego skład wchodzi pojedyncza armata 76 mm, 16-komorowa wyrzutnia VLS dla przeciwlotniczych pocisków MBDA VL MICA, dwie podwójne wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych LIGNex1 SSM-700K C-Star, system artyleryjski Aselsan Gökdeniz kal. 35 mm oraz dwie potrójne wyrzutnie torped ZOP K745 Blue Shark kal. 324 mm, wystrzeliwanych z wyrzutni typu SEA TLS. Uzupełnieniem jest system walki elektronicznej z wyrzutniami celów pozornych Terma C-Guard.

    Kontekst regionalny i presja Chin

    Modernizacja filipińskiej floty morskiej wpisuje się w szerszy program modernizacji sił zbrojnych, realizowany przez Manilę w odpowiedzi na dynamicznie pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa w regionie Morza Południowochińskiego. W ostatnich latach wody te stały się areną licznych incydentów z udziałem chińskiej straży przybrzeżnej oraz formacji paramilitarnych, które regularnie podejmują działania wymierzone w filipińskie jednostki patrolowe i rybackie.

    Nowe korwety tym samym mają zapewniać Filipinom bardziej wiarygodne narzędzie reagowania na tego typu presję, zwiększając koszt potencjalnej eskalacji po stronie Pekinu. W opinii zachodnich analityków wprowadzenie do służby okrętów tej klasy oznacza, że rywalizacja morska w regionie przestaje mieć charakter jednostronny.

    Współpraca z Koreą Południową

    Kontrakt na budowę dwóch korwet o wartości około 550 mln dolarów został podpisany w 2021 roku i stanowi element szerszej współpracy przemysłowo-obronnej pomiędzy Filipinami a Koreą Południową. HD Hyundai Heavy Industries zbudowała dotychczas łącznie 10 okrętów dla filipińskiej marynarki, w tym patrolowce.

    Południowokoreański przemysł okrętowy deklaruje gotowość do dalszego rozszerzania współpracy w regionie Azji Południowo-Wschodniej, postrzegając Filipiny jako jednego z kluczowych partnerów w tym obszarze.

    Kolejne etapy modernizacji

    Wzmocnienie sił nawodnych nie wyczerpuje planów Manili. Filipiny rozwijają koncepcję obrony archipelagu, zakładającą rozbudowę systemów rakietowych, zdolności rozpoznania i dozoru morskiego oraz intensyfikację ćwiczeń z sojusznikami z regionu Indo-Pacyfiku.

    Niezależnie od rozbudowy sił nawodnych, w Manili powraca temat pozyskania okrętów podwodnych. Wśród potencjalnych oferentów wymieniany jest południowokoreański koncern Hanwha Ocean, prezentujący kompleksową propozycję obejmującą zarówno budowę jednostek, jak i zaplecze szkoleniowo-logistyczne.