Wybór oferenta w programie ORKA. Test prawdziwej powagi państwa – część 2

Mariusz Dasiewicz

W drugiej części mojej opinii wchodzimy na poziom konkretu: przyglądam się hiszpańskiej ofercie S-80 oraz propozycji Hanwha Ocean – dwóm kierunkom, które nie tylko dają Polsce nowe okręty podwodne, lecz przede wszystkim budują trwałe kompetencje naszego przemysłu. To tutaj rozstrzyga się, czy Orka będzie jedynie dużym zakupem sprzętu, czy decyzją, która wprowadzi polskie stocznie i Marynarkę Wojenną RP do zupełnie nowej ligi.

Zanim przejdę do samych ofert, chcę podkreślić jedną kwestię, bo widzę, jakie wątpliwości regularnie wracają na platformie X. Portale branżowe, w tym mój, współpracują z firmami związanymi z gospodarką morską — to fakt, który nigdy nie był tajemnicą. Jednak ten tekst, podobnie jak cały cykl poświęcony programowi Orka, powstał wyłącznie z mojej inicjatywy. Ani Hiszpanie, ani Koreańczycy, którzy wykupili u mnie reklamy, nie wiedzieli o jego przygotowaniu. Nikt nie sugerował mi treści, nikt nie konsultował ze mną żadnych oczekiwań.

Jedyny element, który pochodzi bezpośrednio od oferentów, to twarde dane techniczne – jak zestaw uzbrojenia przekazany mi przez stronę Koreańską. Cała reszta to moje obserwacje i moja odpowiedzialność za słowa. A skoro mówimy o decyzji, która ma zdefiniować polskie bezpieczeństwo na dekady, to właśnie tak według mnie powinno to wyglądać.

Zapraszam do lektury.

Hiszpański koncern stoczniowy Navantia – S-80 i kusząca oferta przemysłowa

Hiszpańska propozycja ma w sobie coś, co trudno dziś znaleźć w światowych programach okrętowych: realne tempo, realną produkcję i realne okręty których budowa w zakładach stoczniowych widziałem na własne oczy. W Kartagenie budowane są równocześnie trzy jednostki S-80, a to dla kraju takiego jak Polska – który potrzebuje okrętów na już, a nie za dekadę – jest argumentem wyjątkowo mocnym. Dla mnie osobiście Hiszpania ma dziś ofertę najbliższą temu, czego brakuje nam najbardziej: przewidywalności i czasu dostawy. Dla państwa polskiego to również jedna z najatrakcyjniejszych opcji, choć – jak zawsze w programie Orka – wiele zależy od tego, czy obie strony będą chciały wejść w prawdziwe partnerstwo, a nie tylko w zakup gotowego kadłuba.

Atut Hiszpanów jest oczywisty: oni już budują to, co proponują Polsce. Program S-80 wszedł w dojrzałą fazę produkcyjną, kolejne jednostki przechodzą chrzty i próby morskie, a stocznia w Kartagenie utrzymuje pełny rytm pracy. To nie jest projekt z planszy, lecz linia montażowa, która mogłaby – jeśli obie strony by tego chciały – dostarczyć Marynarce Wojennej RP nowy okręt szybciej, niż jakakolwiek inna oferta w tym postępowaniu. Nie jest tajemnicą, że Państwo Polskie stoi dziś przed ryzykiem wieloletniej luki podwodnej Hiszpania mogłaby ją wypełnić – ale tylko wtedy, gdy Warszawa byłaby gotowa tę rozmowę naprawdę podjąć, a Madryt gotów ją domknąć. Warto przy tym pamiętać o czymś, co w tym postępowaniu zaskakująco często się przemilcza – Polska ma wojnę za swoją wschodnią granicą i rosnące zagrożenia na Bałtyku. W takich realiach liczą się nie tylko parametry okrętu, ale tempo, przewidywalność i gotowość do realnego współdziałania. A właśnie to dziś daje Hiszpania.

Czytaj więcej: Czy hiszpańskie okręty podwodne typu S-80 to dobra propozycja dla Polski?

Jest jeszcze jeden element, który – podobnie jak w przypadku koreańskiej oferty, choć może nieco słabiej – odróżnia Hiszpanów od reszty stawki: podejście do współpracy przemysłowej. Navantia od pierwszego dnia podkreśla, że Polska nie ma być klientem przy ladzie, lecz partnerem przy stole. Widać to w każdej rozmowie i każdym fragmencie prezentacji: od integracji polskich stoczni, przez szkolenia i symulatory 1:1, po gotowość przekazania kluczowych kompetencji technicznych związanych z AIP na okręcie S-83 oraz systemami walki tworzonymi wspólnie z Lockheed Martin. Co istotne, hiszpańska marynarka – podobnie jak niemiecka – przestawia swoją flotę podwodną na pociski NSM. To oferta, która daje Polsce nie tylko okręt, ale realny udział w technologii i uzbrojeniu które buduje europejskie odstraszanie. A w tym postępowaniu to rzadkość.

Trzeba jednak uczciwie powiedzieć jedno: Hiszpania też ma swoje słabości, ma trudną historię programu i potrzebuje partnera, który nie wejdzie w tę współpracę „na próbę”. To musi być decyzja odważna, symetryczna i świadoma, bo S-80 to okręt poważny, wymagający i budowany z myślą o długich patrolach daleko od wybrzeża. Ale kiedy będąc w zakładach stoczniowych Kartageny widziałem na własne oczy, jak S-81 wychodzi w morze, jak wodowany jest S-82, jak rosną sekcje S-83 i S-84 i jak w oczach ludzi Navantii widać autentyczną dumę, mam poczucie, że to oferta, która daje Polsce coś, czego nie oferują inni: wiarygodny kalendarz i gotowość do prawdziwej pracy ramię w ramię. A w programie Orka czas jest dziś walutą cenniejszą niż stal.

Dlaczego propozycja Hanwha Ocean może być dla Polski przełomowa?

Koreańczycy są dla mnie przypadkiem szczególnym. Może to zabrzmi zbyt osobiście, ale dla człowieka, który w nazwie swojego portalu ma słowo „stoczniowy”, propozycja Hanwha Ocean ma w sobie tę samą autentyczność co hiszpańska oferta z Kartageny: zero pozoranctwa, za to morze konkretów. Kiedy Europejczycy pokazują slajdy, Koreańczycy pokazują harmonogramy, ludzi, procesy, linie produkcyjne i listę inwestycji gotowych do przeniesienia do Polski. Ich cała filozofia brzmi: nie chcesz kupić okrętu, tylko zdolność – i to było czuć w każdej rozmowie.

Najmocniej uderza to, czego w Europie wciąż brakuje: pełne, poważne potraktowanie polskiego przemysłu okrętowego jako partnera, a nie odbiorcy. Hanwha Ocean od pierwszego dnia powtarza to samo – okręt to dopiero początek, sednem jest przemysł, kompetencje i samodzielność floty. I tu cytat, który zapadł mi w pamięci: 

Państwo kupujące okręt musi umieć utrzymać go we własnych stoczniach, bez czekania na pomoc innych państw. 

Dla mnie – człowieka, który widzi, jak wygląda realna sytuacja naszych stoczni – to zdanie nie jest marketingiem. To jest strategia, której w Polsce nikt nam nigdy naprawdę nie zaoferował.

Koreańczycy wyciągnęli lekcję z własnej historii, której w Europie często się nie rozumie: uzależnienie od zagranicznych podwykonawców jest śmiertelne dla modernizacji państwa. Dlatego proponują Polsce nie tylko okręt KSS-III Batch-II, lecz cały ekosystem – wspólny ośrodek MRO, transfer technologii, miejsca pracy, szkolenia dla załóg i inżynierów, a nawet okręt pomostowy z typu KSS-I, który mógłby przywrócić Polsce zdolności podwodne szybciej, niż ktokolwiek przewidywał. To jedno z niewielu realnych rozwiązań „na teraz”, a nie na 2035 rok. I mówię to świadomie, patrząc na sytuację Marynarki Wojennej bez złudzeń.

To oferta wyjątkowa również dlatego, że Koreańczycy działają jak kraj, który sam musiał walczyć o swoje bezpieczeństwo: przewidywalne harmonogramy, rygor technologiczny i koncentracja na tym, by partner nie był od nikogo zależny. Seong-Woo Park, wiceprezes Hanwha Ocean odpowiedzialny za ofertę w programie Orka ujął to jednym zdaniem, które powinno być wydrukowane i powieszone w gabinetach wszystkich decydentów: 

Raz ustalony harmonogram jest obowiązujący przez całą umowę, bez aneksów.

Koreański KSS-III Batch-II wyróżnia się tym, że jego uzbrojenie nie jest zbiorem pojedynczych efektorów, lecz kompletnym systemem prowadzenia walki podwodnej, nawodnej i lądowej. Podstawą jest ciężka torpeda K-761 Tiger Shark kalibru 533 mm, odpalana z sześciu dziobowych wyrzutni i przeznaczona do zwalczania zarówno okrętów podwodnych, jak i nawodnych. Z tych samych wyrzutni Koreańczycy integrują pociski manewrujące i przeciwokrętowe Haeseong-line SLCM, zdolne do precyzyjnego rażenia celów nawodnych oraz wybranych celów lądowych.

Do ofensywnych działań minowych służą inteligentne mobilne miny SLMM, które po wystrzeleniu z wyrzutni torpedowej samodzielnie zajmują zaprogramowaną pozycję i działają jako autonomiczne miny rejonowe. Pakiet uzupełniają dla adwersarza cele lądowe miny morskie, umożliwiające stawianie tradycyjnych zagród mionowych. Najmocniejszym elementem jest jednak konwencjonalny pocisk balistyczny Hyunmoo-4-4, odpalany z 10-komorowego modułu K-VLS, zapewniający zdolność głębokiego uderzenia na kluczowe cele lądowe.

Koreańczycy oferują więc nie tylko okręt podwodny, ale pełną paletę środków rażenia — od torped i min, po manewrujące i balistyczne pociski dalekiego zasięgu — czego w Europie nie daje dziś nikt.

Dla Polski to nie jest kolejna propozycja w katalogu Orki. To próba zaproszenia nas do zupełnie innej ligi przemysłowej – takiej, w której wreszcie nie tylko będziemy kupowali sprzęt, ale będziemy się uczyć go budować, utrzymywać i rozwijać. I dlatego – piszę to zupełnie prywatnie – koreański kierunek uważam za jeden z dwóch najbardziej autentycznych i najbliższych temu, czym powinna być polska Orka.

Jutro natomiast zapraszam na trzecią część mojej subiektywnej opinii – o ofertach, które najmocniej dzielą opinię publiczną i niosą w sobie zarówno ogromny potencjał, jak i równie poważne znaki zapytania.

Mariusz Dasiewicz

Udostępnij ten wpis

17 komentarzy

  1. W pełni się zgadzam z opinią autora. Polska potrzebuje kompetencji, technologii i poważnego partnera, a nie tylko okrętu. Mam nadzieję, że choć raz rząd nasz stanie na wysokości zadania i sprosta wyzwaniu.

    • jak najbardziej jest ważna cena za okręto i co zawiera ona jak również sprawa finansowania. Dla mnie najważniejsza jest kwestja terminu ,duży plus że Korea oferuje pomostowe rozwiązanie jest wiarygodna jak dotychczas, oraz oferuje strategicze odstraszanie ,rakiety balisyyczne . Jestem za ofertą z Korei południowej jest nailepsza.

        • Nie ma wcale odległych terminów, oddali by pierwszą jednostkę do 6 lat pamiętaj, że 2 koreańskie firmy połączyły siły i razem wystartowały po za tym okrętem oferują jeszcze dwa inne a do tego przy wyborze ich opcji budowali by 2 okręty naraz dla Polski, więc w max 6 lat otrzymałbyś dwie jednostki

          • Pytanie: co jest w tej chwili priorytetem ze względu na sytuację geopolityczną w ktorej się znajdujemy? Jeśli czas dostawy „na cito” jest kluczowy to kto oferuje nam gotowy okręt „pomostowy” z pełnym szkoleniem i uzbrojeniem na już…reszta parametrów choć ważna ma drugorzędne znaczenie. Jeśli mamy teoretycznie 2-3 lata do spodziewanego konfliktu w którym wezmiemy udział kto w tym terminie zdąży dostarczyć nam gotowe, uzbrojone okręt(y) i przeszkolić załogę. Jeśli mamy czas do 2030 😉 to jest czas na szkolenie załóg offsety, transfer technologii…
            Więc czy mamy jeszcze czas na wybór czy już go nie mamy i musimy brać co jest bo trzeba się bronić tu i teraz ???

          • Nie jest realne by w 6 lat zbudowali pierwszy HDS-2300. Deklarowali dostawę pierwszego najwcześniej za 10 lat. Z kolei KSS-III to oceaniczny okręt za duży na Bałtyk.

  2. Uważam że oferta koreańska jest najbardziej korzystna dla Polski z uwzględnieniem Know-How, inżynieria stoczniowa, technologii i partnerstwa na poziomie rząd -rząd… Trzymam kciuki za tą ofertę.

    • A niby na jakiej podstawie tak uważasz? Warunki poszczególnych ofert nie zostały podane do publicznej wiadomości. Do tego Hiszpanie dopiero uczą się projektować własne OP, a sam program zanotował potężne opóźnienia!

  3. Korea to pewność i rzetelność realizacji. Mam nadzieję, że rząd podejdzie do tematu profesjonalne chociaż patrząc na klasę ministrów trudno to zakładać.

    • Pewność i rzetelność realizacji. Jak z FA50PL? A jakość ministrów o niebo lepsza niż takich jak ziobro(143 mln pln), Szydło, Zalewska(podkradanie z kontenerów PCK czy szalony Antoni co unieważnił przetarg na śmigłowce i do dziś ich nie ma. Czy Rau od sprzedawanych wiz. Czy Telus od działki CPK. A w Polsce jest tak, że jeśli nie zostanie wybrana oferta za jaką optuje autor to mnastąpi obraza i wściekły atak na Rząd. A Rząd ma inny dostęp do danych, wywiadu, danych politycznych i wszystkich innych. Kiedy zakupiono F16 to też była awantura, że nie Grippeny lub Mirage. Tak jest zawsze.
      Dziękuję, żę autor podał dane o reklamach z Korei i Hiszpanii. To rzadkość w dziennikarskim świecie.

      • Większych bzdur dawno nie widziałem. KOmusze myślenie z dawką pieprzu z A.D 2050. Prośba o nie bredzenie towarzyszu.

  4. Mierna analiza. W kilku słowach. Hiszpan to ferromagnetyk, AIO to zagadka i wielki, za wielki. Koreańczycy to samo, ferromagnetyk, AIO niemieckie więc czy byłaby ich zgoda? Ogromny!!! Za duży na Bałtyk. Vertykalne wyrzutnie to musi być przeróbka. Ile wzrosną koszty? A doświadczenia z Koreańczykami są powiedzmy 50:50

    • To pozwoli następnym razem nie zrobić lapsusa językowego, czym jest analiza o której w tekście nie ma mowy, a czym jest opinia. Źródło Wikipedia:
      Opinia – subiektywny osąd, punkt widzenia lub stwierdzenie nierozstrzygające w kwestii danej sprawy
      Analiza (łac. analysis, od stgr. ἀνάλυσις z ἀνά „w górę” i λύω „rozwiązywać”) – rozkład na składniki (czynniki), zarówno w znaczeniu materialnym, jak i niematerialnym. Wyodrębnienie cech, właściwości, składników badanego przedmiotu lub zjawiska. Przeciwieństwem analizy jest synteza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Montaż modułu na przyszłym atomowym USS John F. Kennedy

    Montaż modułu na przyszłym atomowym USS John F. Kennedy

    W stoczni Newport News Shipbuilding, należącej do koncernu Huntington Ingalls Industries, 9 grudnia przeprowadzono kolejny istotny etap budowy lotniskowca o napędzie jądrowym USS John F. Kennedy (CVN 79) typu Gerald R. Ford

    Precyzyjne scalanie modułów na przyszłym USS John F. Kennedy

    Widoczne na zdjęciu prace realizowane są już po zakończeniu zasadniczego formowania struktury kadłuba i prowadzone są z wykorzystaniem metody modułowej, od lat stosowanej w stoczni Newport News Shipbuilding. Duże sekcje konstrukcyjne powstają równolegle, a następnie są transportowane do suchego doku, gdzie następuje ich precyzyjne ustawienie i trwałe połączenie z wcześniej zmontowanymi fragmentami okrętu.

    Przejście do etapu wyposażania kadłuba

    Osadzenie górnej części dziobu sprawia, że sylwetka lotniskowca coraz wyraźniej odpowiada docelowemu kształtowi jednostki. Jednocześnie prace stoczniowe przechodzą do etapu zbrojenia okrętu, rozumianego w stoczniowej praktyce jako wyposażanie kadłuba. Obejmuje ono położenie rurociągów, montaż torów kablowych i kanałów wentylacyjnych, układanie kabli oraz wykonywanie kolejnych prac wyposażeniowych.

    Montaż górnego modułu dziobowego należy do najbardziej czytelnych momentów budowy lotniskowca, wyraźnie zmieniających jego sylwetkę i potwierdzających postęp prac stoczniowym. Przyszły USS John F. Kennedy (CVN 79) jest drugą jednostką nowej generacji amerykańskich atomowych lotniskowców typu Gerald R. Ford, a Newport News Shipbuilding pozostaje jedyną stocznią w Stanach Zjednoczonych zdolną do realizacji tak złożonych programów okrętowych.


PolskiplPolskiPolski