Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Fregata Luigi Rizzo (F 595) Marina Militare niedawno zawinęła do Gdyni, otwierając kolejny rozdział w polsko-włoskiej współpracy morskiej. To wydarzenie podkreśla rosnące znaczenie Polski w dziedzinie obronności morskiej oraz pogłębiające się stosunki z Włochami.
13 stycznia, zgodnie z wcześniej ustalonym porozumieniem obronnym między Polską a Włochami, do Portu Wojennego Gdynia na Oksywiu weszła włoska fregata Luigi Rizzo (F 595), typu Carlo Bergamini. To wydarzenie, nie tylko jest świadectwem coraz silniejszych stosunków obronnych między naszymi krajami, ale także podkreśla strategiczną pozycję Gdyni jako kluczowego punktu na mapie portów NATO.
Wizyta Luigi Rizzo nabiera dodatkowego znaczenia, gdyż jest to pierwszy przypadek, kiedy ta fregata zawija do polskiego portu. Okręt dołączył do swojego siostrzanego okrętu, Antonio Marceglia (F 597), który już od lipca ubiegłego roku sprawuje ważną funkcję w tym samym zakresie. Obecność dwóch jednostek tego typu w tym samym czasie w gdyńskim porcie jest debiutem i świadczy o rosnącej współpracy morskiej między Polską a Włochami, co ma szczególne znaczenie dla bezpieczeństwa regionu Bałtyku.
Fregata Luigi Rizzo, nazwana na cześć słynnego włoskiego komandora, jest imponującym przykładem nowoczesnej technologii morskiej. Jej wodowanie miało miejsce w 2015 roku, a do służby włączono ją w 2017. Jako jednostka wielozadaniowa, Luigi Rizzo jest wyposażona w zaawansowane systemy obronne, w tym system SAAM-ESD do obrony przeciwlotniczej, co czyni ją kluczowym elementem w ramach działań obronnych NATO.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/wzmocnienie-obrony-polskich-wod-terytorialnych-fregata-antonio-marceglia-w-porcie-wojennym-w-gdyni/
Fregaty typu FREMM, do których należy Luigi Rizzo, są częścią szeroko zakrojonego programu francusko-włoskiego, mającego na celu rozwój uniwersalnych jednostek zdolnych do wykonywania różnorodnych misji. Obecność tych okrętów w Gdyni jest więc nie tylko świadectwem solidarności między Polską a Włochami, ale także przykładem integracji europejskiej w dziedzinie obronności morskiej.
Warto zwrócić uwagę na unikatowe cechy Luigi Rizzo, takie jak systemy radiolokacyjne, w tym dwa systemy o obniżonej możliwości detekcji (LPI), oraz dwuwspółrzędny system obserwacji poza horyzontalnej (OTH) typu Leonardo RASS (RAN-30X). Okręt ten jest także ostatnim wyposażonym w starszą wersję systemu identyfikacji „swój-obcy” (IFF) SIR-R. Charakterystyczną cechą Luigi Rizzo, jest furta w pawęży rufowej dla łodzi abordażowej typu CABAT, przeznaczonej dla specjalnych pododdziałów wojskowych.
Antonio Marceglia, który od lipca pełnił dyżur w Gdyni, opuści nasz port dzisiaj, 15 stycznia, kierując się do swojej bazy w Taranto. Jego miejsce zajmuje Luigi Rizzo, który będzie teraz strzec polskich wód przez 6 miesięcy w ramach współpracy NATO.
Wizyta Luigi Rizzo w Gdyni stanowi znaczący krok w kierunku zacieśniania współpracy morskiej między Polską a Włochami, a także podkreśla ważną rolę Polski w systemie obronnym NATO na Morzu Bałtyckim, zapewniając kluczowe wsparcie dla obrony terytorialnych wód Polski oraz wzmocnienie obrony powietrznej kraju.
Autor: Mariusz Dasiewicz


Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.
W artykule
Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.
Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.
Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.
W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.
Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.
Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.
W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.
Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.
Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.
Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.
Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.
Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.
Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.