Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Niewybuchy o łącznej wadze blisko 3500 kg zostały zneutralizowane przez Grupę Nurków Minerów 13. Dywizjonu Trałowców z 8. Flotylli Obrony Wybrzeża. Operacja neutralizacji groźnych pozostałości po II wojnie światowej znalezionych w Porcie Gdynia trwała 4 października.
Nurkowie minerzy 8. Flotylli Obrony Wybrzeża regularnie usuwają pozostałości z okresu II wojny światowej zalegające pod wodą. Tym razem do akcji w Gdyni zaangażowano Grupę Nurków Minerów oraz załogę niszczyciela min ORP Kormoran z 13. Dywizjonu Trałowców. Operacja zaplanowana pierwotnie na termin 04-10 października uległa wydłużeniu o kolejne dni ze względu na niesprzyjające warunki atmosferyczne.
Niestety ale nawet wiele lat po wojnie wciąż znajdujemy jej niebezpieczne pozostałości. Cieszę się że marynarze 8 Flotylli Obrony Wybrzeża tak sprawnie i skutecznie przeprowadzili całą operację. To dowód ich doskonałego wyszkolenia i profesjonalizmu.
komandor Włodzimierz Kułagin, dowódca 8FOW
Każdego dnia akcja przebiegała według identycznego schematu. Bomby lotnicze i miny mocowano do stropów i za pomocą pontonu wypornościowego podnoszono nad dno. Następnie były holowane w toni wodnej w głąb Zatoki Gdańskiej, do miejsca niszczenia wyznaczonego przy współpracy z Urzędem Morskim w Gdyni oraz Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/debata-na-pg-o-bezpieczenstwie-krytycznej-infrastruktury-morskiej-na-baltyku-%EF%BF%BC/
Codziennie transportowano i neutralizowano jeden przedmiot niebezpieczny. W pierwszej kolejności usunięto bomby lotnicze znalezione wewnątrz portu, natomiast w kolejnym tygodniu zneutralizowano większe obiekty, miny morskie typu GC zalegające przed wejściem do portu. Cała operacja zakończyła się w czwartek, 13 października.
Poprzez tą trudną i skomplikowaną operację, ogromnym wysiłkiem i zaangażowaniem nurkowie minerzy w znacznym stopniu przyczynili się po raz kolejny do poprawy bezpieczeństwa żeglugi w rejonie jednego z najważniejszych portów w Polsce.
komandor Włodzimierz Kułagin, dowódca 8FOW
Unieszkodliwione obiekty to trzy 500 kg bomby lotnicze (znalezione wewnątrz portu) oraz dwie 1000 kg niemieckie miny morskie typu GC (zlokalizowane na redzie portu). Zawierały w sobie łącznie materiał wybuchowy odpowiadający ok. 2500 kg TNT.
Z uwagi na dużą masę ładunków wybuchowych oraz promień oddziaływania, konieczne było wprowadzenie stref bezpieczeństwa na lądzie, na wodach Zatoki Gdańskiej, a także ograniczeń w żegludze. Ograniczenia będą dotyczyły również korzystania z trójmiejskich plaż. W czasie operacji wprowadzony został bezwzględny zakaz wchodzenia ludzi do wody na plażach w Gdyni, Sopocie oraz Gdańsku. Każdorazowo, przed planowaną neutralizacją do mieszkańców Trójmiasta docierały alerty RCB informujące i przypominające o zagrożeniach.
Czytaj też: https://portalstoczniowy.pl/indyjski-atomowy-okret-podwodny-wystrzelil-pocisk-balistyczny-%EF%BF%BC/
Działania Marynarki Wojennej RP realizowane były w ścisłej współpracy z Urzędem Morskim w Gdyni, Sztabami Zarządzania Kryzysowego Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz Miasta Gdynia. Zabezpieczenie rejonu na wodzie zapewniały jednostki pływające Urzędu Morskiego oraz Straży Granicznej. Do zabezpieczenia plaż skierowani zostali funkcjonariusze Policji oraz pozostałych służb mundurowych z całego Trójmiasta.
Cała Polska podzielona jest na dwa rejony odpowiedzialności Grup Nurków Minerów w zakresie wsparcia patroli lądowych w podejmowaniu przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych na wodach śródlądowych. 8. Flotylla Obrony Wybrzeża ze Świnoujścia w swoich strukturach posiada dwie Grupy Nurków Minerów przeznaczone do realizacji tego typu zadań. Pierwsza wchodzi w skład 12. Dywizjonu Trałowców ze Świnoujścia, natomiast druga grupa na co dzień stacjonuje w Gdyni w 13. Dywizjonie Trałowców.

Źródło: 8. FOW


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.