Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W obliczu zbliżającego się strajku kolejowego w Kanadzie, Maersk oraz spedytorzy zaczynają przygotowania do ewentualnych zakłóceń. W miniony weekend zwiększyła się szansa na pierwszy w historii Kanady ogólnokrajowy strajk dwóch głównych przewoźników kolejowych, co zmusiło firmy transportowe do wdrożenia planów awaryjnych.
Obowiązkowy okres wstrzymania pracy kończy się w tym tygodniu, a związek zawodowy Teamsters wydał już zawiadomienie o strajku. W odpowiedzi, Canadian National (CN) oraz Canadian Pacific Kansas City (CPKC) zapowiedziały lokaut, który może dotknąć niemal 10 tysięcy pracowników związkowych od wczesnych godzin porannych w czwartek.
Tradycyjnie, dwie największe kanadyjskie linie kolejowe negocjują swoje kontrakty na zmianę, co zazwyczaj minimalizuje ryzyko ogólnokrajowego paraliżu. Obecne spory dotyczą jednak szerokiego spektrum zagadnień, od wynagrodzeń po zasady pracy. CN stoi w obliczu konfliktu, w którym związek zarzuca, że kolej zamierza przenosić pracowników po całym kraju, aby zapełnić luki kadrowe. Z kolei CPKC spiera się z pracownikami o kwestie związane z bezpieczeństwem.
W obliczu możliwego strajku i lokautu, Maersk poinformował klientów o wstrzymaniu przyjmowania zamówień na wybrane ładunki. Spedycja C.H. Robinson również podjęła działania, przekierowując przesyłki. Firma przekazała agencji Reuters, że 80% jej klientów zmieniło rezerwacje eksportowe na porty w Los Angeles i Long Beach, podczas gdy inni przenoszą swoje ładunki do Seattle i Tacoma. Robinson planuje również transport drogowy przez granicę do USA.
Ogólnokrajowy strajk kolejowy w Kanadzie może mieć poważne konsekwencje dla kanadyjskiej gospodarki. Eksport zbóż, węgla, potażu i drewna może zostać wstrzymany, a import ropy i jej produktów znacznie utrudniony. Przewiduje się, że w największych kanadyjskich portach morskich mogą powstać poważne utrudnienia.
Strajk może wpłynąć na sytuację w amerykańskich portach, ponieważ przewoźnicy i spedytorzy mogą być zmuszeni do przekierowywania ładunków. Kanadyjskie linie kolejowe deklarują jednak, że ich operacje w Stanach Zjednoczonych będą przebiegały bez zakłóceń. Koleje te obsługują kluczowe węzły i porty w USA, w tym Nowy Orlean.
Negocjacje między stronami nadal trwają, ale według doniesień, związkowcy twierdzą, że różnice w kluczowych kwestiach są nadal rozbieżne. Jak dotąd, rząd federalny nie podjął działań, by zablokować strajk kolejowy lub wymusić wznowienie pracy. Podobne podejście rząd przyjął w zeszłym roku, gdy doszło do strajku pracowników portowych na zachodnim wybrzeżu Kanady, preferując rozwiązania wypracowane przy stole negocjacyjnym. Mimo to, premier Justin Trudeau i jego gabinet wywierali presję na wypracowanie porozumienia w sprawie strajku w porcie.
Źródło: Reuters/MD


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.