Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Dowódca Centrum Operacji Morskich awansował na stopień wiceadmirała

15 sierpnia, w Święto Wojska Polskiego dowódca Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego Krzysztof Jaworski otrzymał z rąk prezydenta Andrzeja Dudy nominację admiralską i awansował ze stopnia kontradmirała na wiceadmirała.

Jak już pisaliśmy na Portalu Stoczniowym, ówczesny kontradmirał Krzysztof Jaworski 13 maja br. został wyznaczony przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka na dowódcę Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego. Oficjalnie funkcję tę objął 22 maja.

Krzysztof Jaworski wiceadmirałem

Wcześniej pełnił on funkcję dowódcy 3. Flotylli Okrętów im. Komandora Bolesława Romanowskiego. To największy funkcjonujący w ramach Marynarki Wojennej RP związek taktyczny, którego zasadnicza siłę uderzeniową stanowią fregaty rakietowe, okręty rakietowe oraz korweta do zwalczania okrętów podwodnych. Do 3. Flotylli Okrętów należy również Dywizjon Okrętów Podwodnych. Po awansie na stanowisko dowódcy Centrum Operacji Morskich miejsce Krzysztofa Jaworskiego zajął komandor Mirosław Jurkowlaniec.

15 sierpnia, w dniu Święta Wojska Polskiego Krzysztof Jaworski z rąk prezydenta Andrzeja Dudy otrzymał kolejną nominację admiralską na stopień wiceadmirała. To niemal najwyższy stopień w polskiej marynarce wojennej. Są tylko dwa stopnie wyższe rangą: admirał floty oraz admirał.

Wiceadmirał Krzysztof Jaworski – życiorys

Kontradmirał Krzysztof Jerzy Jaworski urodził się 5 czerwca 1966 roku w Gdyni. W 1985 r. rozpoczął studia na Wydziale Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej. Po jej ukończeniu, w 1990 r., został skierowany do 3. Flotylli Okrętów do 2. dywizjonu Okrętów Rakietowych na pierwsze stanowisko służbowe, dowódcy działu rakietowo-artyleryjskiego na ORP „Metalowiec”, przechodząc kolejno wszystkie szczeble dowodzenia do dowódcy ORP Hutnik w latach 1994-1997.

Następnie do 2001 r. zajmował stanowiska w sztabie dywizjonu: oficera flagowego i zastępcy dowódcy dywizjonu-szefa sztabu. Kolejne stanowiska to szef Sekcji Operacyjnej w Sztabie 3. Flotylli Okrętów i starszy specjalista Oddziału Operacyjnego Zarządu Operacji Morskich N-3 Sztabu MW. W marcu 2007 r. objął stanowisko dowódcy dywizjonu Okrętów Rakietowych.

W 2010 r. został skierowany do służby w Zespole Asystenta Szefa Sztabu Generalnego ds. Marynarki Wojennej w Sztabie Generalnym WP w Warszawie. Dwa lata później, w 2012 r., wrócił do Gdyni, na stanowisko Szefa Oddziału Szkolenia Dowództw i Ćwiczeń w Dowództwie Marynarki Wojennej. W 2013 r. pełnił obowiązki na stanowisku szefa sztabu w pionie zastępcy dowódcy ds. wsparcia NATO Training Mission (NTM-A) w Afganistanie. Po powrocie z misji rozpoczął służbę w Zarządzie Uzbrojenia Inspektoratu MW Dowództwa Generalnego RSZ, po czym, w czerwcu 2014 r., skierowany został na podyplomowe studia polityki obronnej w Narodowym Uniwersytecie Obrony w Waszyngtonie (USA). Po ukończeniu studiów, w sierpniu 2015 roku, objął obowiązki szefa Sztabu 8. Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Decyzją Ministra Obrony Narodowej, z dnia 2 maja 2016 r., został wyznaczony na stanowisko dowódcy 3. Flotylli Okrętów w Gdyni. 29 listopada 2016 r., na pokładzie historycznego niszczyciela ORP Błyskawica, z rąk Prezydenta RP Andrzeja Dudy, odebrał nominację na stopień kontradmirała. Decyzją Ministra Obrony Narodowej z dnia 25 kwietnia 2018 r. został wyznaczony na stanowisko dowódcy Centrum Operacji Morskich – Dowództwa Komponentu Morskiego.

Oprócz dyplomu AMW, legitymuje się również dyplomami: podyplomowych studiów dowódczo – sztabowych w Akademii Dowódczej Marynarki Wojennej w Newport, USA, studiów podyplomowych w Akademii Marynarki Wojennej, podyplomowych studiów polityki obronnej w Narodowym Uniwersytecie Obrony w Waszyngtonie oraz kursów: Przeszkolenia Oficerów Szczebla Operacyjno – Taktycznego w Akademii Marynarki Wojennej i Planowania Operacyjnego w Akademii Obrony Holandii.

Kontradmirał Krzysztof Jaworski został odznaczony m.in.: „Brązowym Krzyżem Zasługi”, srebrnym medalem „Za Długoletnią Służbę”, dwukrotnie „Gwiazdą Afganistanu”, złotymi medalami „Za Zasługi dla Obronności Kraju” i „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny”, a także medalem NATO ISAF.

Podpis: tz

Marynarka wojenna – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    11 listopada grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford (CVN-78) weszła w rejon odpowiedzialności USSOUTHCOM na Karaibach. Oficjalnie to wsparcie działań przeciw przemytowi narkotyków, w praktyce czytelny sygnał dla Caracas w czasie narastającego napięcia na linii USA–Wenezuela. To pierwsza tak duża demonstracja siły US Navy w tym rejonie od wielu lat i wyraźne ostrzeżenie, że Waszyngton nie zamierza oddać kontroli nad swoim południowym przedpolem.

    To największe od lat wzmocnienie obecności US Navy w Karaibach – ruch czytelny jako presja na Caracas, równolegle z operacjami antynarkotykowymi. Połączenie tych dwóch wątków ma prosty przekaz: Waszyngton kontroluje południowe przedpole i jest gotów szybko eskalować, jeśli Maduro podniesie stawkę.

    Potęga na morzu – czym jest lotniskowiec USS Gerald R. Ford

    Na wody karaibskie wszedł nie tylko lotniskowiec, ale cały pływający zespół uderzeniowy. USS Gerald R. Ford to pierwsza jednostka nowej generacji amerykańskich lotniskowców o napędzie jądrowym. Posiada pełne skrzydło lotnicze, kompleksową obronę przeciwlotniczą oraz rozbudowane systemy rozpoznania. Wraz z towarzyszącymi mu niszczycielami i okrętami wsparcia tworzy samowystarczalny organizm, zdolny prowadzić działania przez wiele tygodni bez zawijania do portu.

    🔗 Czytaj więcej: Lotniskowiec USS Gerald R. Ford na wodach Morza Północnego

    Kiedy taki zespół pojawia się w danym akwenie, zmienia się dynamika całego regionu. Znikają z radarów małe jednostki o wątpliwym statusie, a statki handlowe zaczynają ściślej trzymać się korytarzy morskich. Dla marynarzy z państw regionu to jasny sygnał: ktoś teraz przejął kontrolę nad tymi wodami.

    Oficjalna narracja USA – walka z przemytem i przestępczością

    Pentagon w swoich komunikatach podkreśla, że obecność lotniskowca ma wspierać działania przeciwko organizacjom przestępczym w rejonie Karaibów. To obszar, przez który od dekad biegną morskie szlaki przemytu narkotyków i broni.

    Lotniskowiec typu Ford nie ściga motorówek z kontrabandą. Jego zadanie to rozpoznanie, stała obecność w powietrzu i wsparcie tych, którzy pilnują porządku z bliska. Sam fakt pojawienia się w tym rejonie mówi więcej niż oficjalne komunikaty: Waszyngton przypomina, że południowe przedpole ma pod kontrolą. Gdy na horyzoncie widać USS Gerald R. Ford, nikt w regionie nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na morzu. To również czytelny sygnał dla Caracas – napięcie nie słabnie, a obecność amerykańskiego lotniskowca wyraźnie zwiększa presję na wenezuelski reżim.

    Siła ognia, która nie potrzebuje reklamy

    Grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford na czele to nie demonstracja, lecz pełnowartościowa formacja bojowa. Na pokładzie amerykańskiego lotniskowca stacjonuje ponad siedemdziesiąt maszyn – od myśliwców F/A-18 Super Hornet, przez samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, aż po śmigłowce wielozadaniowe MH-60R. To one tworzą pierwszą linię rozpoznania i rażenia, pozwalając Amerykanom działać setki kilometrów od własnych wybrzeży. Sam lotniskowiec dysponuje również własnymi środkami obrony – wyrzutniami pocisków rakietowych krótkiego zasięgu i systemami artyleryjskimi do zwalczania celów nawodnych oraz nisko lecących pocisków manewrujących.

    W skład zespołu wchodzą niszczyciele typu Arleigh Burke: USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72) oraz USS Winston S. Churchill (DDG-81), pełniący rolę okrętu dowodzenia obroną powietrzną. Każdy z nich ma system Aegis i wyrzutnie VLS, a także zdolność użycia pocisków manewrujących Tomahawk, zapewniając parasol OPL i silne możliwości uderzeniowe z morza.

    Co może zrobić US Navy, jeśli dojdzie do eskalacji?

    W razie konfliktu taki zespół jest w stanie przeprowadzić zmasowane uderzenie z morza w głąb terytorium przeciwnika. Zasięg operacyjny Tomahawków pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad tysiąc kilometrów – a to oznacza, że nawet bez przekraczania granic wód terytorialnych Amerykanie mogliby sparaliżować kluczowe obiekty wojskowe i infrastrukturalne wenezuelskiego wybrzeża. Uderzenie poprzedziłoby rozpoznanie prowadzone przez samoloty pokładowe i drony zwiadowcze, wspierane przez śmigłowce ZOP tropiące okręty podwodne.

    🔗 Czytaj też: USS Gerald R. Ford z wizytą we Włoszech

    W praktyce oznacza to, że cała grupa działa jak jeden, samowystarczalny organizm: lotnictwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną, krążowniki i niszczyciele tworzą tarczę obronną, a okręty zaopatrzeniowe dostarczają paliwo i amunicję. W ciągu kilku godzin taka formacja jest zdolna prowadzić równoczesne operacje w powietrzu, na morzu i przeciwko celom lądowym. Dlatego wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibów nie można traktować jako rutynowej rotacji floty. To demonstracja siły i gotowości, która – nawet bez wystrzału – działa jak uderzenie precyzyjnie wymierzone w polityczne centrum Caracas.

    Co warto obserwować

    W nadchodzących tygodniach okaże się, czy obecność lotniskowca USS Gerald R. Ford i jego eskorty na Karaibach to jedynie presja polityczna, czy zapowiedź działań o szerszym wymiarze. Dla Pentagonu to test skuteczności globalnej projekcji siły. Dla Wenezueli – moment prawdy, jak daleko może się posunąć w konfrontacji z USA. Dlatego, mimo deklaracji US Navy o „polowaniu na przemytników”, niewielu wierzy, że to jedyny cel. Skala i timing wskazują, że kluczowy jest sygnał strategiczny pod adresem Caracas. A dla obserwatorów z naszej części świata to przypomnienie, że w polityce morskiej nie ma pustych gestów. Każdy ruch floty wojennej to komunikat – czasem głośniejszy niż jakiekolwiek oświadczenie dyplomatyczne.