Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Nowe okręty podwodne dla marynarki wojennej to jedna z najbardziej palących potrzeb polskiej armii. Ministerstwo obrony narodowej zapowiedziało przyspieszenie w tej sprawie – po podpisaniu umowy na system Patriot niebawem podjęte mają zostać negocjacje dotyczące zakupu okrętów podwodnych. Naval Group, francuski producent okrętów podwodnych Scorpène, proponuje współpracę przemysłową która pozwoli na stworzenie w Polsce dwóch tysięcy miejsc pracy.
– Nasza oferta dla Polski obejmuje okręty podwodne typu Scorpène, najpotężniejsze konwencjonalne okręty podwodne w NATO, w tym dostęp do całości opracowanego przez nas wyposażenia okrętów typu Barracuda. Oznacza to zarówno pociski manewrujące, opracowane we współpracy z MBDA, jak i torpedy ciężkie i pociski rakietowe Exocet. To kompletna oferta, która zapewni Polsce najlepsze narzędzia z zakresu broni konwencjonalnej dostępne w NATO – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Hervé Guillou, prezes koncernu Naval Group.
Po tym, jak pod koniec maja morze wyrzuciło na polskie plaże pociski sygnalizacyjne z rosyjskiego okrętu podwodnego, MON zapowiedział przyspieszenie zakupu nowych okrętów podwodnych dla marynarki wojennej w ramach programu Orka. Jak poinformował niedawno szef resortu Mariusz Błaszczak, po podpisaniu umowy na zestawy obrony powietrznej Patriot MON przystąpi do kolejnych negocjacji, a priorytetem ma być właśnie zakup nowych okrętów podwodnych.
Zobacz też o PGZ Stoczni Wojennej która serwisuje fregatę ORP Kazimierz Pułaski
W ramach programu Orka, wycenianego na około 10 mld zł, MON zamierza kupić trzy okręty podwodne nowego typu. Jednostki mają być wyposażone w rakiety manewrujące, zdolne razić cele w odległości wielu setek kilometrów oraz zapewnić polskiej flocie realną zdolność do odstraszania. Orka to jeden z największych programów modernizacyjnych polskiej armii. Zainteresowani dostarczeniem Polsce okrętów podwodnych są trzej ich producenci – niemiecki holding stoczniowy TKMS, szwedzki Saab, który zaproponował okręty typu A26 oraz francuski koncern Naval Group, który oferuje jednostki typu Scorpène.
„Naval Group oferuje coś, czego nie ma nikt inny. To połączenie suwerenności, pełnej zgodności z NATO i możliwości, których nie mają inni. Jest to także szansa na stworzenie w Polsce silnego przemysłu i stabilnych miejsc pracy w branży zaawansowanych technologii. Zaczynamy od zapewnienia zdolności pomostowej, następnie budujemy okręty podwodne i serwisujemy je. Na tej bazie możemy stworzyć stabilną branżę i miejsca pracy dla specjalistów zaawansowanych technologii” – podkreśla prezes Naval Group.
Oferta francuskiego Naval Group obejmuje nie tylko okręty Scorpène, lecz także szeroką współpracę przemysłową w sektorze wojskowym i cywilnym. Dotyczy ona m.in. budowy i serwisowania okrętów w Polsce, wspólnych prac badawczo-rozwojowych, utworzenia w Polsce dwóch tysięcy nowych miejsc pracy oraz współpracy w obszarze wykorzystania morskich odnawialnych źródeł energii. Naval Group proponuje także modernizację okrętu podwodnego ORP Orzeł i jest gotów zakończyć prace z nią związane w ciągu osiemnastu miesięcy. Francuzi podpisali w listopadzie 2017 roku z Polską Grupą Zbrojeniową porozumienie dotyczące transferu technologii i współpracy w zakresie programu Orka.
– Przedstawiliśmy stoczniom propozycję współpracy. Sprawdziliśmy około 150 firm i obecnie jesteśmy gotowi do współpracy z prawie setką z nich. Mamy więc kompletną bazę przemysłową, w której powstanie około dwa tysięcy nowych miejsc pracy w Polsce. Firmy skorzystają z pełnego transferu technologii i możliwości budowy okrętów, także od strony systemowej, co mogą następnie przełożyć na inne aspekty działalności, inne segmenty eksportowe, takie jak okręty podwodne i nawodne, a także morskie odnawialne źródła energii – podkreśla Hervé Guillou.
Zobacz też o modernizacji marynarki wojennej według posła Michała Jacha
Zakup nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej – która w tym roku obchodzi swoje stulecie – to jedna z najbardziej palących potrzeb polskiej armii. Będące obecnie na jej wyposażeniu stare okręty podwodne w większości mają ponad 50 lat i są powoli wycofywane.
Francuski Naval Group (dawniej DCNS) to największy w Europie koncern zajmujący się projektowaniem i budową okrętów wojennych. Niedawno zdobył wart ok. 40 mld dol. kontrakt na dostawę dwunastu okrętów podwodnych typu Barracuda dla australijskiej marynarki wojennej.
Źródło: Newseria Biznes


Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk