Według gazety, jednym z takich pomysłów jest koncepcja „snapbacku” – mechanizmu, który pozwoliłby Niemcom zamknąć Nord Stream 2, jeśli Rosja będzie wywierać presję na Ukrainę, na przykład poprzez arbitralne odcięcie dostaw przez jej system tranzytowy. Niektórzy niemieccy politycy argumentują, że jeśli uda się uzgodnić taki mechanizm, to gazociąg mógłby faktycznie wzmocnić siłę przetargową UE wobec Moskwy.
„Gdy NS2 zostanie sfinalizowany, powinniśmy mieć możliwość zatrzymania przepływu gazu, kiedy tylko uznamy to za konieczne. W ten sposób można uzyskać zupełnie inny rodzaj nacisku na Rosję” – powiedział Andreas Nick, poseł rządzącej CDU Angeli Merkel.
Ale jak wskazuje „FT”, zdefiniowanie snapbacków jest trudne: niemieccy urzędnicy chcą mieć możliwość podejmowania własnych decyzji, w zależności od kontekstu. Urzędnicy amerykańscy opowiadają się za automatycznym uruchamianiem mechanizmu. Mówią też, że Ukraina musi być zaangażowana we wszelkie dyskusje na ten temat. Poza tym taki środek byłby ryzykowny z prawnego punktu widzenia. Nord Stream 2 mógłby pozwać niemieckie władze, gdyby te przerwały przepływ gazu.
Jak pisze „FT”, innym dyskutowanym pomysłem jest wprowadzenie przez Niemcy swoistego moratorium na oddanie gazociągu do użytku, dopóki Rosja nie wykaże dobrej woli. „Powinniśmy pomyśleć o uzależnieniu uruchomienia NS2 od zmiany zachowania Rosji – na przykład uwolnienia (opozycjonisty Aleksieja) Nawalnego lub poprawy sytuacji na wschodzie Ukrainy” – powiedział Nils Schmid, rzecznik SPD ds. polityki zagranicznej.
Według dziennika, jedną z przyczyn niemieckiego optymizmu w kwestii tego, że USA mogą zmienić zdanie w sprawie sankcji na NS2, jest książka „Ally Versus Ally: America, Europe, and the Siberian Pipeline Crisis”, napisana w 1987 r. przez szerzej nieznanego wówczas studenta prawa. Jej autor, Antony Blinken, jest obecnie sekretarzem stanu USA.
Książka opowiada o sporze, jaki wybuchł między USA a Europą na początku lat 80. z powodu nowego rurociągu, prowadzącego z ogromnych syberyjskich pól gazowych Związku Radzieckiego do Europy. W 1981 r. administracja Ronalda Reagana nałożyła sankcje na ten projekt, co doprowadziło do jednego z najpoważniejszych kryzysów w stosunkach transatlantyckich w okresie zimnej wojny. Blinken przekonywał w książce, że dla Waszyngtonu ważniejsze jest troszczenie się o sojuszników niż dyktowanie im stosunków gospodarczych z Moskwą.
Podczas gdy Berlin szuka rozwiązań, pierwsze sygnały z Waszyngtonu sugerują, że administracja Bidena jest chętna do obniżenia temperatury debaty o NS2. Jak pisze „FT”, dwie osoby dobrze poinformowane w tej sprawie powiedziały, że Blinken wykazał otwartość na minimalizację sankcji. Rzecznik Departamentu Stanu nie skomentował tych twierdzeń, ale podkreślił, że sankcje są tylko jednym z narzędzi.
Problemem dla tych, którzy chcą się dogadać jest to, że twarde stanowisko USA w sprawie NS2 jest popierane zarówno przez Demokratów, jak i Republikanów, którzy w tym roku głosowali za rozszerzeniem ustawodawstwa dotyczącego sankcji.
Także sam Biden zawsze był krytyczny wobec NS2, nazywając go zarówno podczas kampanii wyborczej, jak i po wyborze „złym interesem dla Europy”. Jako wiceprezydent odbył w 2016 r. podróż po Europie, aby wyrazić sprzeciw wobec projektu.
Były urzędnik administracji Baracka Obamy powiedział, że podejście USA zawsze polegało na opóźnianiu ukończenia rurociągu, a strategię tę osoba ta określiła jako „śmierć przez tysiąc cięć”.
Według gazety, to podejście nie zmieniło się zasadniczo od czasu, gdy Biden wprowadził się do Białego Domu. Nord Stream 2 „dzieli Europę, naraża Europę i Europę Środkową na rosyjską manipulację i jest sprzeczny z własnymi celami Europy w zakresie energii i bezpieczeństwa” – powiedział w zeszłym tygodniu rzecznik Departamentu Stanu.
Jednocześnie jak zaznacza „FT”, nowa administracja wyraźnie pragnie naprawić relacje z Berlinem. Waszyngton postrzega Niemcy jako kluczowego sojusznika we wszystkich kwestiach, od konfrontacji z Chinami i negocjacji z Iranem po zmiany klimatyczne. Rozwiązanie problemu NS2 pozwoliłoby im skupić się na wspólnej agendzie. Na to z pewnością liczą Niemcy. I sądzą, że jeśli historia jest jakimś przewodnikiem, to mają powody do optymizmu. W 1982 r. administracja Reagana ostatecznie wycofała sankcje, po protestach europejskich sojuszników – przypomina brytyjska gazeta.
Źródło: PAP