Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

13 grudnia miało miejsce wyjątkowe wydarzenie w stoczni Huntington Ingalls Industries – po raz pierwszy wyszedł na zakładowe próby morskie niszczyciel Jack H. Lucas. Jednostka ta inauguruje najnowszą serię okrętów typu Arleigh Burke, które są projektowane z myślą o wieloletniej służbie w US Navy.
Wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, jak wypadł DDG-125 i nie możemy się doczekać dostarczenia tego wysoce zaawansowanego okrętu do US Navy.
prezes Ingalls Shipbuilding Kari Wilkinson w oświadczeniu dla USNI News
Niszczyciel o wyporności 10 000 ton jest pierwszym, na którym zastosowano aktywny, elektronicznie skanowany radar AN/SPY-6 Air and Missile Defense Radar, który zwiększył masę i ograniczył przestrzeń konstrukcji Arleigh Burke. Inne zmiany projektowe obejmują zastąpienie trzech megawatowych generatorów Rolls Royce’a na okrętach Flight IIA czterema megawatowymi generatorami Rolls Royce’a oraz dodanie sieci energetycznej o napięciu 4160 V do napędzania SPY-6.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/korweta-tajskiej-marynarki-wojennej-idzie-na-dno-w-zatoce-tajlandzkiej/
Jako pierwszy okręt Flight III, DDG-125 jest zwieńczeniem lat poświęcenia i wytrwałości w projektowaniu, budowie i integracji zdolności Flight III [Aegis Combat System Baseline 10], [SPY-6 Air and Missile Defense Radar] oraz systemów wspierających, takich jak nowa elektrownia i związana z nią modernizacja systemu kontroli siłowni.
kmdr Seth Miller, kierownik programu DDG 51 w Program Executive Office (PEO) Ships
Stępkę pod Lucasa położono 7 października 2019 roku, a 4 czerwca 2021 roku zwodowano jednostkę zgodnie z rejestrem okrętów marynarki wojennej. Oczekuje się, że okręt zostanie oddany do eksploatacji w przyszłym roku. Lucas jest ostatnim z dziesięciu okrętów w wieloletnim w wieloletnim kontrakcie na niszczyciele z 2013 roku, który Marynarka Wojenna USA zawarła pomiędzy HII i General Dynamics Bath Iron Works.
Czytaj też: https://portalstoczniowy.pl/rumunia-wybiera-pociski-naval-strike-missile/
Flight III zastąpi krążowniki z rakietami kierowanymi typu Ticonderoga w roli obrony powietrznej w lotniskowcowej grupie uderzeniowej, ponieważ starsze okręty wojenne zaczynają opuszczać służbę. W przeciwieństwie do poprzednich Burke’ów, Flight IIIs będzie dowodził komandor (oficer rangi O-6).
Ostatni Flight IIA, który został zbudowany w Ingalls, Lenah Sutcliffe Higbee (DDG-123), został przekazany marynarce wojennej 4 listopada.
W stoczni Ingalls znajdują się w budowie cztery inne niszczyciele Flight III – Ted Stevens (DDG-128), Jeremiah Denton (DDG-129), George M. Neal (DDG-131) i Sam Nunn (DDG-133).
Źródło: US Navy/JB


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.