Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Stocznia Ulstein Verft mieszcząca się w norweskim miasteczku Ulsteinvik jest silnym graczem na rynku jednostek offshore, a po statki jej produkcji chętnie sięgają nie tylko bałtyckie firmy. Ostatnio stocznia otrzymała kolejne zamówienie na budowę jednostki do obsługi morskich farm wiatrowych od niemieckiej firmy Bernhard Schulte.
W artykule
Najnowszy kontrakt norweskiej stoczni dotyczy budowy jednostki typu SOV (service operation vessel), która powstanie w oparciu o projekt statku o katalogowej nazwie Ulstein SX195.
Zgodnie z komunikatem obu spółek, jednostka zostanie dostarczona do klienta w 2020 roku i będzie wykorzystywana do obsługi niemieckiej farmy wiatrowej Merkur Offshore. W sumie to 66 wiatraków rozlokowanych na obszarze 47 km kw., położonym 45 km na północ od wyspy Borkum. Turbiny tworzące farmę wiatrową na Morzu Północnym mają wydajność 6 MW.
– Ulstein Verft to niezawodny partner i cieszymy się, mogąc znów współpracować. Z powodzeniem pracowaliśmy już nad dwoma wcześniejszymi projektami, które okazały się wielkim sukcesem – mówi cytowany w komunikacie dyrektor zarządzający Bernhard Schulte Offshore Matthias Müller.

Dwa wcześniejsze projekty dotyczyły budowy statków OPV, które otrzymały nazwy Windea La Cour oraz Windea Leibniz. Jednostki wykorzystują projekt, katalogowo nazwany przez Ulstein Verft jako Ulstein SX175 SOV. Stocznia dostarczyła statki niemieckiemu klientowi odpowiednio w latach 2016 i 2017.
Zobacz też: ST3 Offshore dywersyfikuje produkcję i walczy o nowe kontrakty.
– Wcześniej projektowaliśmy i budowaliśmy kilka statków w segmencie energii odnawialnej. Zrównoważony rozwój jest dla nas niezbędny – mówi dyrektor generalny Ulstein Group, Gunvor Ulstein. Jak dodaje, norweska firma liczy na dalszą współpracę ze spółką Bernhard Schulte.
Stocznia Ultein Verft, główna spółka grupy kapitałowej Ulstein Group, ma już ponad sto lat – rodzinna firma została założona w 1917 roku, a rok temu obchodziła wielki jubileusz. Jak dowiedzieliśmy się w norweskiej firmie, stocznia zbudowała ponad 300 statków różnego typu. Do tej puli zaliczają się także jednostki wyprodukowane przez spółkę Hatlø Verft. Rodzina Ulstien przejęła ją w 1970 roku.

Dzisiaj Ulstein Verft to zaawansowana technologicznie stocznia, specjalizująca się w budowie jednostek do obsługi farm wiatrowych i platform morskich, a także statków przeznaczonych do układania kabli na dnie morskim. Tylko od 2000 roku z norweskiej stoczni wypłynęło ponad 50 takich statków.
Zobacz też: Marek Gróbarczyk: konsolidacja i ro-paxy dźwigną branżę stoczniową [WYWIAD]
– W ciągu ostatnich dziesięcioleci stocznia Ulstein Verft wyspecjalizowała się w budowie statków typu offshore, ale od kilku lat angażuje się również projekty dotyczące morskich farm wiatrowych, a także w budowę statków wycieczkowych i promów pasażerskich – w rozmowie z Portalem Stoczniowym mówi Tonje Øyehaug Ruud z biura prasowego norweskiej stoczni. Jak dodaje, do Ulstein Group należą także dwie specjalistyczne firmy projektowe. Jedna obsługuje produkcję wymienionych segmentów, druga zajmuje się ciężkimi dźwigami oraz jednostkami przeznaczonymi do wykonywania odwiertów w dnie morskim. Grupa Ulstein świadczy też zaawansowane usługi inżynieryjne.
W tej dziedzinie działa również polski oddział norweskiej grupy – Ulstein Poland Ltd., który od 2002 roku funkcjonuje przy ulicy Łużyckiej w Gdyni. Spółka specjalizuje się również z przygotowywaniu dokumentacji kadłuba, wyposażenia okrętowego oraz maszyn. Firma świadczy też usługi wsparcia bezpośrednio w stoczniach.
W sumie grupa kapitałowa Ulstein Group zatrudnia ponad 550 pracowników, z czego ponad 260 to specjaliści pracujący w obszarze budowy statków. To ludzie, którzy swoje obowiązki pełnią nie tylko w stoczni, ale również w spółce Ulsten Elektro Installasjon. Jak mówi nam Tonje Øyehaug Ruud, w polskim oddziale grupy na dzień 31 grudnia 2017 roku zatrudnionych było 26 ludzi.

W rozmowie z Portalem Stoczniowym Tonje Øyehaug Ruud podkreśla, że Ulstein Group współpracuje z polskim przemysłem stoczniowym. Przykładem jest stocznia Crist, która obecnie buduje kilka jednostek na zlecenie norweskiej firmy.
Zobacz też: Światowa flota bunkierek LNG rośnie.
– Współpracujemy również z lokalnymi biurami projektowymi z Trójmiasta – tłumaczy Tonje Øyehaug Ruud z biura prasowego Ulstein. – Firmy te są naszymi podwykonawcami w zakresie projektowania, kiedy potrzebujemy dodatkowego wsparcia – dodaje.
Grupa Ulstein zastrzega, że nie ujawnia informacji na temat portfela zamówień, które zostały ulokowane w jej spółkach. Ale tylko w tym roku stocznia Ulstein Vertf podała informację o pozyskaniu zamówień na budowę czterech specjalistycznych jednostek. Oprócz statku typu OPV dla niemieckiej firmy offshore Bernhard Schulte, to umowy dotyczące budowy dużego statku do układania kabli na dnie morza, jednostki do obsługi morskich farm wiatrowych, statek przeznaczonego do budowy takich farm. Do tego należy doliczyć kilkanaście zamówień dotyczących dźwigów, specjalistycznego sprzętu inżynieryjnego oraz zaawansowanych usług dla armatorów. Firma jest też dostawcą systemów oraz specjalistycznego wyposażenia, np. wysokowydajnych baterii, dla jednostek różnego rodzaju.

Wśród klientów grupy kapitałowej Ulstein Group znajdują się przedsiębiorstwa z wielu krajów świata, jednak większość z nich stanowią firmy działające w Europie. To m.in. holenderska spółka Acta Marine, legendarny armator Lindblad Expeditions, największy operator promowy na liniach morskich do oraz z Norwegii Color Line, norweska spółka offshore Blue Ship Invest, francuska firma Bourbon Offshore (dysponująca flotą ok. 500 jednostek) czy niemiecka spółka Bernhard Schulte.
Podpis: łp
Przemysł stoczniowy – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.

Ważnym elementem programu pozyskania okrętów podwodnych pozostaje jasne określenie zasad kontroli nad wrażliwymi komponentami – zarówno tymi, które mają być w pełni zlokalizowane w kraju, jak i tych objętych ograniczeniami eksportowymi.
W artykule
To umożliwi zbudowanie bezpiecznego i autonomicznego systemu utrzymania nowych jednostek. Hanwha Ocean złożyła ofertę pozwalającą osiągnąć ten cel: utrzymywanie MRO na polskiej ziemi, brak zależności od zewnętrznych podmiotów i terminy remontów zgodnie z potrzebą MW, a przede wszystkim – suwerenną kontrolę nad gotowością bojową jednostek podwodnych.
Czytaj więcej: Propozycja Hanwha Ocean w ramach programu Orka
Wybór koreańskiego pakietu to inwestycja w polską niezależność technologiczną i przemysłową. Zapisy kontraktowe w programie ORKA muszą zabezpieczyć Polsce kontrolę i stały dostęp do technologii. Dla osiągnięcia rzeczywistej niezależności najważniejsze jest, by baza do obsługi i serwisu (MRO) była zlokalizowana w Polsce i pod kontrolą Sił Zbrojnych RP.
Pełna lokalizacja zdolności MRO w Polsce oraz utrzymanie bazy serwisowej pod bezpośrednim nadzorem Sił Zbrojnych to kluczowe warunki, które muszą znaleźć odzwierciedlenie w kontrakcie – bez nich suwerenność eksploatacyjna nowych okrętów byłaby jedynie pozorna.
Seong-Woo Park, wiceprezes Hanwha Ocean odpowiedzialny za program Orka
Kluczowym elementem koreańskiej propozycji w programie Orka jest transfer technologii. Oferta Hanwha Ocean obejmuje przekazanie wiedzy niezbędnej do eksploatacji, napraw, remontów i rozwoju krajowych zdolności projektowych i przemysłowych. Dzięki temu Polska zyskuje realną szansę budowy własnych kompetencji w zakresie konstrukcji i utrzymania okrętów podwodnych, co jest bezpośrednim krokiem w stronę niezależności technologicznej.
Konieczne są twarde gwarancje transferu know-how, obejmujące licencje, dokumentację źródłową, szkolenia i precyzyjnie określone harmonogramy wsparcia, aby zapewnić realne przejęcie kompetencji przez polskie podmioty.
Seong-Woo Park
Koreańska propozycja to pakiet kompleksowy: nowoczesne jednostki (KSS-III Batch 2) plus pełne wsparcie serwisowe, logistyczne i szkoleniowe oraz propozycje finansowania wspieranego przez rząd Korei. To podejście obniża całkowity koszt posiadania (TCO) i ryzyko operacyjne dla Polski i w praktyce gwarantuje ciągłość eksploatacji i natychmiastowe wsparcie serwisowe. Koreańskie zakłady mają doświadczenie w seryjnej produkcji okrętów i w szybkim wdrażaniu programów – to przewaga przy realizacji kalendarzy wymaganych przez MON. Dodatkowo możliwość przekazania do użycia starszej, ale wciąż sprawnej jednostki z koreańskiej floty jako rozwiązania przejściowego pozwala skrócić czas, w którym Polska uzyska realne zdolności bojowe, dzięki czemu minimalizujemy lukę zdolnościową w okresie przejściowym.
Czytaj też: Jang Yeong-sil otwiera nowy etap w koreańskim programie okrętów podwodnych
Oferta Korei zawiera mechanizmy współpracy z polskimi firmami i uczelniami – w tym z Politechniką Gdańską, co sprzyja tworzeniu lokalnego łańcucha wartości: dostaw podzespołów, usług inżynierskich, programów badawczo-rozwojowych oraz kształcenia kadr. Wsparcie finansowe w postaci 100 mln dolarów i jeszcze więcej dodatkowo ułatwi wdrożenie – to nie tylko korzyść militarna, ale też gospodarcza: rozwój stoczni, dostawców technologii, integratorów systemów i ośrodków badawczych. W praktyce transfer technologii może stać się impulsem do długofalowej modernizacji polskiego przemysłu morskiego oraz jego powrotu do czasów świetności.
Hanwha deklaruje, że transfer technologii obejmuje ustanowienie pełnych zdolności MRO w kraju partnera, w tym szkolenia stoczni i personelu technicznego. Utrzymywanie MRO na polskiej ziemi oznacza: brak zależności od zewnętrznych terminów remontów i doraźnych napraw, suwerenną kontrolę nad gotowością bojową oraz ochronę wrażliwych technologii i procedur obsługowych. To punkt decydujący przy ocenie oferty — i jeden z głównych argumentów przemawiających za wyborem pakietu koreańskiego.
Źródło: Hanwha Ocean