Minister przedstawił łącznie 16 najważniejszych, czyli zarazem też najbardziej kosztownych, programów, które mają być realizowane w ramach PMT. Wśród nich cztery można uznać za mające związek z możliwościami sił morskich.
Potwierdzony został program Miecznik, który ma doprowadzić do pozyskania okrętu „obrony wybrzeża”, który poza bronieniem tegoż ma także „zwiększyć zdolność do współpracy w ramach sojuszniczych i koalicyjnych zgrupowań zadaniowych”. Oznacza to okręt o dużym zasięgu, zdolny do operowania na odległych akwenach morskich, a więc zapewne co najmniej niewielką fregatę lub w najgorszym razie dużą korwetę. W zapowiedzi potwierdzono tez informację, że Mieczniki mają zastąpić eksploatowane obecnie okręty, co – w połączeniu z poprzednimi wiadomościami – sugeruje następców fregat typu Oliver Hazard Perry, czyli ORP Generał Kazimierz Pułaski (nr burtowy 272) i ORP Generał Tadeusz Kościuszko (273).
[powiazane1]
Drugim z ważnych potwierdzonych programów jest Orka, która według obecnych planów zaowocować ma pozyskaniem „okrętu podwodnego” mającego „zdolności do rażenia celów nawodnych i podwodnych”. Nie jest przy tym jasne czy chodzi o jeden typ okrętu podwodnego, czy rzeczywiście o pojedynczą jednostkę pływającą. W przypadku Miecznika też mówiona o „okręcie obrony wybrzeża” a nie „okrętach”.
Orka ma się też przyczynić do „zwiększenia zdolności do efektywnego wykorzystania uzbrojenia oraz potencjału uderzeniowego okrętów w zakresie zwalczania celów nawodnych, podwodnych i lądowych”. Sugeruje to zdolność do wskazywania celów tymże jednostkom. Okręty podwodne nowej generacji mają też być zdolne do niszczenia lotniczych środków ZOP. To ostatnie może sugerować np. rozwiązanie umożliwiające odpalanie pocisków woda-powietrze krótkiego zasięgu spod wody z wyrzutni torpedowej.
[powiazane2]
Kolejną zmianą jest brak informacji o programie Rybitwa, który według dotychczasowych zamierzeń miał zaowocować zakupem trzech morskich samolotów patrolowych z funkcją zwalczania okrętów podwodnych. PMT 2019-2026 o nich nie wspomina. Mówi za to o – wymienianym dotąd wraz z nim jednym tchem – programie Płomykówka, dotyczącym samolotów kompleksowego rozpoznania elektronicznego, obrazowego i radiolokacyjnego. Sugeruje to rezygnację z Rybitwy i zapewne przejęcie części lub całości jej zadań przez Płomykówkę. Byłoby to de facto ponowne wchłonięcie do Płomykówki programu Rybitwy, który został wyodrębniony z niej w 2015 roku. Przypomnijmy, że np. amerykańska firma Boeing na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w 2017 roku bardzo intensywnie promowała samolot P-8 Poseidon. Zdaniem jej przedstawicieli ta potężna (i kosztowna) platforma mogłaby wykonywać zadania jednej i drugiej platformy.
[powiazane3]
Ostatnim z kluczowych 16 programów nowego PMT, który w jakikolwiek sposób dotyczyłby Marynarki Wojennej, jest zapowiedź pozyskania bezzałogowych statków powietrznych klasy taktycznej średniego zasięgu, czyli Gryfa. Systemy te, podobnie jak zakupione pod koniec ubiegłego roku Orliki, powinny przyczynić się do znacznej poprawy rozpoznania nad Morzem Bałtyckim, a co za tym idzie ułatwić wykrywanie, identyfikację i neutralizację celów przez okręty MW.
PMT milczy natomiast na temat innych zakupów dla Marynarki Wojennej, m.in. patrolowców Czapla (nad którymi ciemne chmury zbierały się od dawna) i jednostek pomocniczych. Część z tych ostatnich być może powstanie, tylko nie zalicza się ich do największych czy kluczowych inwestycji. Podobnie niezagrożone wydają się programy holowników i niszczycieli min typu Kormoran II, które już są realizowane i dlatego nie trzeba było zawierać ich w PMT.
Podpis: Maciej Szopa (fot.: MON).