Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Port w Elblągu z nadzieją na odzyskanie dostępu do morza

Po kilku latach sporów i inwestycyjnego impasu Elbląg doczekał się przełomu. Rząd zobowiązał się do dokończenia toru wodnego prowadzącego do miejskiego portu najpóźniej w 2029 roku. Tym samym kończy się wieloletnia batalia o realne połączenie miasta z Bałtykiem – otwierając nowy rozdział w historii żeglugi i znaczenia portu elbląskiego.

Historyczna decyzja kończy impas

Po latach sporów, niedomówień i politycznego klinczu Elbląg wreszcie odzyskuje morskie okno na świat. Trwająca niemal dekadę batalia o ostatni fragment toru wodnego prowadzącego do portu miejskiego dobiega końca. Rząd oficjalnie potwierdził, że do 2027 roku zrealizuje inwestycję pogłębienia toru wodnego, co oznacza, że w 2029 roku do portu w Elblągu powinien zawinąć pierwszy pełnomorski statek z Bałtyku.

To decyzja o przełomowym znaczeniu – zarówno dla gospodarki regionu, jak i dla pozycji Elbląga na mapie żeglugi śródlądowo-morskiej w Polsce.

Port w Elblągu bez dostępu – przekop Mierzei Wiślanej to za mało

Choć przekop Mierzei Wiślanej został formalnie uruchomiony w 2019 roku, to sam pomysł i spór o jego sens, finansowanie oraz dopełnienie – w tym finalny dostęp do portu – sięgają znacznie wcześniej. Dokumentacja środowiskowa i planowanie inwestycji trwały od 2016 roku, a konflikt o pogłębienie ostatniego kilometra trwa intensywnie od co najmniej 2021 roku. Przez cały ten czas brakowało decyzji w sprawie połączenia portu z już gotową drogą wodną.

Oficjalne otwarcie kanału miało miejsce w 2022 roku, tor wodny prowadzący do portu elbląskiego pozostał zbyt płytki, by mógł on przyjmować statki o większym zanurzeniu. Inwestycja za miliard złotych okazała się więc niepełna – symboliczna wręcz makieta większych ambicji, które rozbijały się o administracyjne przepychanki. Brak porozumienia między rządem a władzami Elbląga przez lata skutecznie blokował finalizację projektu.

Tymczasem elbląski port, mimo że formalnie morski, nie mógł realizować swojej funkcji.

Decyzja, która zmienia wszystko

Dopiero w 2025 roku nowy rząd oficjalnie przejął inicjatywę i potwierdził wolę dokończenia toru – łącznie z kluczowym, niespełna kilometrowym odcinkiem prowadzącym bezpośrednio do portu. Tym samym Elbląg – po latach starań i publicznych apeli – wreszcie uzyska połączenie z otwartym morzem, na które czekał od czasu uruchomienia Kanału Elbląskiego w XIX wieku.

W ramach inwestycji powstanie nie tylko pogłębiony kanał o szerokości 36 i głębokości 5 metrów, ale także nowa obrotnica oraz zabezpieczenia hydrotechniczne umożliwiające bezpieczne manewrowanie jednostek.

Port do modernizacji

Samo pogłębienie toru to jednak dopiero początek. Elbląski port wymaga rozbudowy infrastruktury terminalowej – przede wszystkim w rejonie ulic Żytniej i Radomskiej. Trwa opracowanie koncepcji programowo-przestrzennej, a ostateczny projekt ma zostać wyłoniony w drodze konkursu. Dalsze prace obejmą m.in. budowę nowych nabrzeży i placów składowych, które dostosują port do wymogów logistyki pełnomorskiej.

Prezydent miasta Michał Missan nie ukrywa, że inwestycje te będą trudne i kosztowne. Ich realizacja ma zostać sfinansowana ze środków unijnych dostępnych w ramach perspektywy budżetowej 2021–2027.

Więcej niż tylko gospodarka

Elbląg ma szansę nie tylko zwiększyć udział w żegludze handlowej, ale także stać się lokalnym hubem przeładunkowym i logistycznym, obsługującym część strumienia towarów z portów Trójmiasta. Wzrost znaczenia miasta w układzie hydrologicznym Zalewu Wiślanego wpisuje się także w geopolityczne potrzeby zapewnienia alternatywnych szlaków dostaw oraz uniezależnienia transportu od cieśnin kontrolowanych przez Federację Rosyjską.

To więcej niż inwestycja. To domknięcie ważnego rozdziału – zarówno w historii elbląskiego portu, jak i w budowie niezależności transportowej regionu. Jeśli harmonogram zostanie dotrzymany, za cztery lata Elbląg będzie gotów przyjąć pierwszą jednostkę z Bałtyku, domykając symbolicznie i dosłownie swoje połączenie z morzem.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/porty-logistyka/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Statek z ładunkiem węgla zatrzymany przez aktywistów u wybrzeży Australii

    Statek z ładunkiem węgla zatrzymany przez aktywistów u wybrzeży Australii

    30 listopada grupa aktywistów Greenpeace Australia Pacific przeprowadziła spektakularną akcję na podejściu do portu w Newcastle, gdzie wspięli się na masowiec BONNY ISLAND, na którego pokładzie znajdował się węgiel.

    Do incydentu doszło w rejonie wejścia do portu Newcastle, jednego z głównych punktów eksportowych australijskiego węgla. Trzech aktywistów Greenpeace przedostało się na pokład masowca, wykorzystując dostęp do łańcucha kotwicznego oraz konstrukcji burtowych. Obecność osób postronnych na części dziobowej jednostki uniemożliwiła jej normalne manewrowanie, natomiast równoległa blokada kajakami na torze podejściowym dodatkowo ograniczyła przestrzeń manewrową statku, co w praktyce całkowicie wstrzymało jego ruch.

    Protest był częścią szerszej inicjatywy Rising Tide People’s Blockade, której uczestnicy domagają się wyznaczenia daty wygaszania eksportu paliw kopalnych oraz wstrzymania nowych projektów związanych z węglem i gazem.

    Transparenty, farba i polityczny kontekst protestu

    Aktywiści rozwiesili na burcie masowca duży transparent z przesłaniem skierowanym do władz Australii: „Wycofywać węgiel i gaz”. Był to element blokady Rising Tide People’s Blockade, której uczestnicy domagają się wyznaczenia terminu odejścia od paliw kopalnych oraz wstrzymania zgód na nowe projekty związane z węglem i gazem.

    Akcja zbiegła się w czasie z podpisaniem przez Australię Deklaracji z Belém podczas COP30 w Brazylii. Greenpeace podkreśla, że zobowiązania złożone na forum międzynarodowym pozostają w sprzeczności z utrzymywaniem wysokiego poziomu eksportu surowców energetycznych.

    Udział artystów i wsparcie społeczne

    W proteście uczestniczyli także australijscy muzycy Oli i Louis Leimbach z zespołu Lime Cordiale. Według Oli’ego obecność artystów miała podkreślić, że ruch klimatyczny obejmuje różne środowiska społeczne. Zwrócił uwagę, że akcja Greenpeace stała się naturalnym przedłużeniem koncertu zorganizowanego w ramach Rising Tide, który zgromadził wielu zwolenników działań na rzecz ochrony klimatu.

    Wśród osób, które wspięły się na pokład masowca, znalazła się również lekarka i aktywistka Greenpeace dr Elen O’Donnell. W swoim oświadczeniu wskazała na skutki katastrof klimatycznych obserwowane w pracy zawodowej oraz podkreśliła, że Australia jako trzeci największy eksporter paliw kopalnych na świecie ponosi szczególną odpowiedzialność za ich konsekwencje.

    Skala protestu była na tyle duża, że lokalna policja zatrzymała ponad 140 osób płynących na kajakach i pontonach, które brały udział w blokadzie podejścia do portu, wśród nich również nieletnich. Organizatorzy określili działania jako „konieczne i pokojowe”, natomiast krytycy podkreślali rosnące ryzyko eskalacji oraz zakłócenia pracy największego portu węglowego świata.

    Szerszy kontekst: napięcie między polityką energetyczną a oczekiwaniami społecznymi

    Incydent w Newcastle wpisuje się w rosnącą liczbę protestów wymierzonych w infrastrukturę powiązaną z paliwami kopalnymi. Australia, mimo deklaracji składanych na arenie międzynarodowej, pozostaje jednym z głównych eksporterów węgla na rynki azjatyckie. Działania aktywistów pokazują, że presja społeczna na przyspieszenie transformacji energetycznej staje się coraz bardziej zauważalna.

    Podobne napięcia pojawiają się także w innych regionach świata, gdzie troska o środowisko zderza się z realiami gospodarki oraz sytuacją na rynku pracy. Europejskie doświadczenia potwierdzają, jak trudne bywa pogodzenie ambitnych celów klimatycznych z rosnącymi kosztami życia. W Australii sytuacja pozostaje szczególnie złożona, ponieważ przemysł wydobywczy jest jednym z fundamentów lokalnych gospodarek.

    Wypowiedź Billa Gatesa i globalna dyskusja o transformacji

    „Chociaż zmiana klimatu dotknie najuboższych najmocniej, dla wielu z nich nie będzie jedynym ani największym zagrożeniem” – przypomniał niedawno Bill Gates, komentując tempo światowej transformacji energetycznej. Wskazał, że debata zbyt często koncentruje się wyłącznie na emisjach, pomijając kwestie społeczne takie jak dostęp do energii, ubóstwo czy brak możliwości rozwoju.

    Jego zdaniem skuteczna polityka klimatyczna wymaga nie tylko redukcji emisji, lecz także inwestycji w rozwiązania poprawiające jakość życia. Zwrócił uwagę, że postęp technologiczny sprawił, iż globalne prognozy emisji są dziś mniej pesymistyczne niż dekadę temu.

    Protest Rising Tide, który dzieli opinię publiczną

    Choć dla uczestników Rising Tide była to forma obywatelskiego sprzeciwu, wielu mieszkańców regionu oceniło akcję jako przykład radykalizmu uderzającego w lokalną gospodarkę i miejsca pracy. W debacie publicznej pojawiły się głosy, że blokowanie statków nie rozwiązuje żadnego z realnych problemów klimatycznych, natomiast wzmacnia napięcia społeczne.

    Wydarzenia w Newcastle pokazały, że spór między aktywizmem klimatycznym a ekonomicznym fundamentem tego kraju pozostaje nierozstrzygnięty i z zapewne jeszcze będzie powracał w w takiej lub podobnej formie.