Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

„Myślę, że do końca roku będziemy mieli gotową strategię, z którą zwrócimy się do rady nadzorczej z prośbą o akceptację. […] Konsolidacja właścicielska ma sens wtedy, gdy jest rzeczywisty ekonomiczny efekt synergii. Patrząc na niektóre połączenia z przeszłości, my tego efektu synergii nie widzimy” – powiedział Kensbok w rozmowie z ISBnews.TV.
Rok 2019 Polska Grupa Zbrojeniowa zamknęła stratą w wysokości 1 mld zł. Powodem była mocna przecena wartości certyfikatów Funduszu Mars FIZ.
„Musieliśmy zmierzyć się z konsekwencjami odpisu wartości certyfikatów funduszu Mars. Cały model budowania wartości funduszu nie sprawdził się. Trzeba go skorygować. Problemem jest upadłość ST3 Offshore w Szczecinie oraz kłopoty Stoczni Remontowej Nauta SA” – powiedział Kensbok.
Nauta jest aktywem Funduszu Mars FIZ, którym zarządza MS Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych.
„Fundusz Mars będzie musiał głęboko spojrzeć na model biznesu swoich spółek i wybrać te działania, które będą najbardziej efektywne, żeby ochronić wartość certyfikatów. W ciągu kilku miesięcy będzie wiadomo, jak fundusz Mars będzie działał dalej” – dodał.
Jak podkreślił, nie dotyczy to tylko Funduszu Mars, ale i całej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
„Myślę, że zarówno dla nas, jak i innych podmiotów na rynku, które przechodzą podobna sytuację to światło ostrzegawcze, które mówi, że jeżeli wartość aktywów nie jest taka, jak była wyceniana, to trzeba ostro zabrać się do pracy” – powiedział Kensbok.
Jednocześnie zaznaczył, że w pozostałych spółkach grupy sytuacja jest dobra, jeśli chodzi o zdolność finansowania i realizacji kontraktów.
„Nie publikujemy wyników cząstkowych, ale widzimy, że wynik operacyjny za 7 miesięcy br. jest znacznie lepszy niż za rok 2019. Mam nadzieję, że to się utrzyma do końca roku. Prowadzimy intensywne rozmowy z podmiotami, którym trzeba pomóc. Nie jest tajemnicą, że chodzi między innymi o problemy Stomilu i Bumaru” – dodał.
Stocznia Remontowa Nauta SA znajduje się w tzw. przyspieszonym postępowaniu układowym.
„Jesteśmy blisko zawarcia układu wierzycielskiego. Liczymy, że stocznia Nauta będzie mogła wyjść z kłopotów. Armatorzy wracają do remontów statków. Nauta ma wszystkie pochylnie i doki zajęte. W remoncie jest 11 statków a portfel na kolejne miesiące już się wypełnia” – powiedział Kensbok.
Podkreślił, że stocznia Nauta musi znaleźć nową formułę na funkcjonowanie bez zamówień ze strony stoczni wojennej. A stocznia wojenna musi sama zadbać o swoją stabilność finansową.
„Prowadzimy rozmowy z Inspektoratem Wsparcia MON, a niedługo powrócimy do rozmów z Inspektoratem Uzbrojenia na temat nowych zamówień remontowych, modernizacyjnych i powrotu programów nowych jednostek” – wyjaśnił.
Jednym z nich mógłby być program o kryptonimie Miecznik. Pojawiają się informacje, że Inspektorat Uzbrojenia MON kończy przygotowywanie fazy analitycznej.
Prezes potwierdził, że PGZ widzi się w tym programie. Dodał, że spółka pracuje nad tym, aby Stocznia Wojenna w Gdyni utrzymywała swoje zdolności produkcyjne, żeby była stabilna finansowo i przygotowana do tego, żeby wziąć udział w szerszym konsorcjum w programie Miecznik, zarówno w trybie ofertowym jak i badawczo-rozwojowym.
Od 2013 roku PGZ miała szerokie plany eksportowe. Do tej pory nie udało się zdobyć żadnych nowych rynków zbytu.
„Plany eksportowe zmieniały się bardzo intensywnie w pierwszych latach, kiedy PGZ był powołany do życia. Mam na myśli sam model eksportowy a nie kierunki… Bumar, Cenzim PHO, czy podmioty prywatne. Wiele produkcji miało być realizowanych dla polskich sił zbrojnych. Dzisiaj to wszystko wydaje się inne niż w czasach, kiedy PGZ był tworzony. Teraz pracujemy w obszarach, które można poszerzać, czyli komponentów do silników lotniczych, broni z zakładów w Tarnowie, amunicji małokalibrowej, materiałów wybuchowych z Nitrochemu” – wyjaśnił Kensbok.
Jednym z flagowych towarów eksportowych miała być armatohaubica Krab oraz moździerz samobieżny Rak.
„Eksport Kraba i Raka wymaga wejścia w kontrakty rządowe. Pracujemy nad tym, żeby uzyskać wsparcie ze strony resortu obrony i spraw zagranicznych. Druga sprawa to kwestie licencyjne. Jesteśmy obwarowani niekorzystnymi umowami licencyjnymi z punktu widzenia możliwości eksportowych, które zostały zawarte na produkcję Rosomaka i niektórych jego komponentów podobnie jest w Krabie” – podkreślił prezes PGZ.
Zapewnił, że jeśli tylko uda się pokonać ograniczenia licencyjne i grupa PGZ będzie miała zielone światło na własność intelektualną i prawną, wyjdzie z ofertą na szersze rynki.
„Moździerz Rak cieszy się dużym zainteresowanie, tylko trzeba go zintegrować z podwoziem, którego dana armia sobie życzy i to niekoniecznie jest Rosomak. Mamy też udane próby integracji Raka z innymi podwoziami. Ścieżka do oferowania moździerza jest krótsza niż armatohaubicy Krab” – wyjaśnił.
W ramach kontraktów eksportowych, PGZ podtrzymuje rozmowy z Arabią Saudyjską w zakresie oferowania pojazdu Rosomak. „Jesteśmy na ostatnim etapie uzyskiwania licencji wywozowej dla pokazu demonstracyjnego. Myślę, że w niedługim czasie znajdzie się on w Arabii Saudyjskiej” – powiedział Kensbok.
Źródło: Katarzyna Walterska/ISBnews