Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W cotygodniowym przeglądzie w telegraficznym skrócie portal „PromySKAT” informuje o najważniejszych wydarzeniach minionych dni; o sprawach, którymi żyje lub wkrótce będzie żyła branża promowa. W tym tygodniu m.in. o elektrycznym wodolocie, który ma zrewolucjonizować podróże pomiędzy Walią a Irlandią Północną.
Nowy terminal promowy w Gdyni wystartuje wkrótce
Trwa końcowe odliczanie do uruchomienia nowoczesnego terminalu promowego w Gdyni. Choć jego oficjalne otwarcie nastąpiło przed kilkoma miesiącami, wciąż czeka on na przyjęcie pierwszych pasażerów oraz promów (pierwotnie planowano, że stanie się to 1 stycznia 2022 r.). Według najnowszych informacji, nowoczesna infrastruktura ma zostać udostępniona w czerwcu br. Ale wiele tu zależy od pozytywnego przejścia wszystkich prób związanych m.in. z przepisami przeciwpożarowymi. Na szybkie uruchomienie nowego terminalu oczekuje szczególnie Stena Line, która wkrótce zamierza wprowadzić na linię z/do Gdyni nowe i olbrzymie promy E-Flexer. Wciąż nie wiadomo, kiedy z gdyńskiego portu zacznie pływać drugi operator promowy, którym będzie polski Polferries. Armator na razie nie ujawnił szczegółowych planów dotyczących swojej działalności w tym terminalu.
Większy prom na trasie Rosslare-Bilbao
Przedstawiciele Brittany Ferries zapowiedzieli, że zamierzają wyznaczyć większy prom do obsługi popularnej wśród turystów trasy pomiędzy Irlandią a Hiszpanią. Obecnie na linii Rosslare-Bilbao pływa statek Connemara, który był kiedyś promem towarowym, a potem zaadaptowany został na potrzeby pasażerów. Posiada jednak ograniczony zakres udogodnień dla podróżnych. Ale to ma się już niedługo zmienić. Już od listopada 2022 r. Connemara ma zostać zastąpiona przez ro-pax Galicia. To zbudowany w 2020 r. na zamówienie Stena Ro-Ro prom. Jest to jednostka typu E-Flexer (wyczarterowana od przez Brittany Ferries w ramach długoterminowej umowy). Galicia ma 214 m długości, a na pokład może zabrać 1015 pasażerów.
Condor Ferries już wkrótce z futurystycznym i ekologicznym promem
Firma Condor Ferries zapowiedziała, że w najbliższych latach zamierza wprowadzić do swojej floty nowy prom, który nie tylko będzie wywierał negatywnego wpływu na środowisko, ale pozwoli też na ekspresową przeprawę pomiędzy Belfastem a walijskim portem w Bangor. Wszystko dzięki wodolotowi, nad którym obecnie trwają prace projektowe w ramach powołanego niedawno do życia konsorcjum, którego liderem jest Artemis Technologies. Ujawnione wizualizacje wskazują, że nowy, bardzo cichy elektryczny prom będzie rewolucyjny, a swoim futurystycznym wyglądam będzie przypominał śmiałe wizje rodem z filmów science-fiction. Nowy statek ma nie tylko operować zgodnie z koncepcja „zero-emission”, ale także pozwolić na ekspresową podróż pomiędzy Walią a Irlandią Północną.
Zawsze patrzymy w przyszłość, a takie podejście obejmuje poszukiwanie nowych sposobów redukcji emisji związków węgla.
John Napton, Condor Ferries
Virtu Ferries planuje dużą inwestycję we flotę
Co ciekawe, tą samą ścieżką, co Condor Ferries, podąża także Virtu Ferries. Armator z Malty podpisał właśnie list intencyjny z nowozelandzkim Seachange w sprawie budowy nowego, ekologicznego statku, który w 2025 r. miałby wejść na trasę Valletta-Pozzallo, a także Valletta-Gozo. Ma to być elektryczny wodolot Foil 40, który służyć będzie do przewozu pasażerów oraz ładunków. Nowoczesny statek będzie mógł zabrać na pokład 250 osób i dysponować będzie pasem ładunkowym o długości 200 m. W tej chwili w Nowej Zelandii trwa budowa pierwszego egzemplarza promu Foil 40, który przeznaczony będzie do obsługi połączeń przez Cieśninę Cooka.
P&O Ferries odwołało świąteczne rejsy z Dover
Nadzieje przedstawicieli P&O Ferries okazały się złudne. Armator, mimo wcześniejszych planów, nie mógł zaoferować połączeń na trasie Dover-Calais w gorącym okresie wielkanocnym. Z eksploatacji wyłączony jest wciąż prom Spirit of Britain. Statek wciąż nie może powrócić do normalnej działalności i jest zatrzymany w porcie Dover. Kolejne przeprowadzone kontrole wciąż wskazują na braki, które – zdaniem inspektorów – nie pozwalają na wznowienie rejsów przez statek. Podobny los spotkał prom Pride of Kent (wyłączony od 28 marca) i Pride of Canterbury. A to oznacza, że wznowienie rejsów pomiędzy Dover a Calais w Wielki Czwartek, jak zakładał przewoźnik, okazało się niemożliwe. W tej chwili jednymi promami operatora, które mogą wykonywać normalne rejsy, są Pride of Hull i European Causeway. Ostatnie kłopoty P&O Ferries to pokłosie decyzji właściciela, który niedawno – ze względu na cięcia kosztów – zwolnił 800 pracowników. Zostali oni zastąpieni przez tańsze w utrzymaniu załogi. Decyzja ta wywołała oburzenie wśród związkowców oraz polityków i spowodowała obawy dotyczące kwestii bezpieczeństwa.
Firmy transportowe apelują o pomoc
W świetle sankcji nałożonych na przewóz towarów do Rosji i na Białoruś, wiele firm z branży transportowej znalazło się w trudnej sytuacji. Blokada oznacza dla niektórych przewoźników brak albo bardzo ograniczoną liczbę zleceń, a to z kolei przekłada się na trudności finansowe. Firmy przewozowe liczą tu na pomoc państwa. Takim realnym wsparciem mogłoby być przekazywanie im zleceń ze spółek skarbu państwa. Przedstawiciele firm z branży wystosowali już list z apelem do polityków o pomoc. Na razie nie spotkał się on jednak z żadnym odzewem. Wielu polskich kierowców, którzy pracują na rosyjskim lub białoruskim rynku, chce stamtąd zniknąć, ale bez odgórnej pomocy ich sytuacja stanie się dramatyczna. Jak poinformował serwis RMF FM, na terenie dwóch objętych sankcjami krajów pracuje obecnie ok. 3 tys. kierowców z Polski.
Źródło: PromySKAT


Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk