Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Royal Navy monitorowała rosyjskie okręty na kanale La Manche

W ubiegłym tygodniu Royal Navy ponownie zademonstrowała swoją gotowość do skutecznego monitorowania aktywności rosyjskich okrętów na jej wodach. Brytyjskie jednostki nadzorowały ruch czterech rosyjskich okrętów przez kanał La Manche oraz Morze Północne. Działania te, oparte na ścisłej współpracy międzynarodowej, były kolejnym dowodem na skuteczność okrętów NATO w zakresie nadzoru i ochrony.

Jednym z głównych uczestników tych działań była fregata HMS Iron Duke, stacjonująca w Portsmouth. Jej załoga, wyposażona w nowoczesne systemy wykrywania i doskonale wyszkolona w morskich operacjach, śledziła ruchy rosyjskiego okrętu podwodnego Noworosyjsk. Choć ten typ jednostki, znanej ze swojej trudności w wykryciu po zanurzeniu, zazwyczaj operuje w ukryciu, tym razem Rosjanie przyjęli inną taktykę.

Noworosyjsk przechodził pewnie na tych wodach na powierzchni, demonstrując całemu światu swoją obecność i prowokacyjnie rzucając wyzwanie: „Patrzcie, gdzie jesteśmy – i co nam zrobicie?”. Taki pokaz siły, choć niecodzienny, znacząco ułatwił siłom NATO monitorowanie jego trasy od Cieśniny Dover aż po Atlantyk, ale z pewnością wzmógł napięcie na międzynarodowych wodach.

W śledzeniu uczestniczyły również inne sojusznicze jednostki NATO. Kanadyjski okręt HMCS Shawinigan jako pierwszy przejął kontrolę nad rosyjskim okrętem, gdy okręt podwodny opuścił Bałtyk i skierował się w stronę brytyjskich wód. Następnie, po wejściu do Cieśniny Dover, brytyjska fregata HMS Iron Duke kontynuowała misję, przekazując ostatecznie kontrolę francuskiej fregacie FS Auvergne, gdy Noworosyjsk znalazł się w jej zasięgu.

Fregata HMS Iron Duke nie zakończyła jednak swoich działań na tym etapie. Po przejęciu misji przez francuskie siły, jednostka brytyjska skierowała się na północ, by spotkać się z innymi rosyjskimi okrętami, korwetą Stoiky oraz tankowcem Yaz. Ten ostatni ma szczególnie złą reputację wśród zachodnich sił monitorujących, ponieważ jest znany z transportu paliwa lotniczego z Krymu, wspierając rosyjskie operacje wojskowe w Syrii.

Należy podkreślić, że takie operacje jak ta są kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa morskiego Wielkiej Brytanii i jej sojuszników. Kmdr David Armstrong, dowódca HMS Iron Duke, zaznaczył, że działania tego typu są codziennością dla Royal Navy, której priorytetem jest ochrona suwerennych wód oraz infrastruktury krytycznej.

To już czwarta i piąta tego typu operacja, odkąd wyszliśmy z okresu intensywnego szkolenia w lipcu. Jestem niezwykle dumny z załogi i jej nieustannego profesjonalizmu.

kmdr David Armstrong

Ta operacja jest dowodem na to, jak istotna pozostaje współpraca w ramach NATO. Każda z jednostek, od kanadyjskiej przez brytyjską po francuską, miała swoje ściśle określone zadania w łańcuchu monitoringu. W dobie wzmożonych napięć geopolitycznych działania takie nie tylko wzmacniają bezpieczeństwo, ale również wysyłają jasny sygnał o gotowości sił morskich NATO do reagowania na każdą sytuację.

Źródło: Royal Navy

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Narodowy Dzień Niepodległości w pracy. Ci, którzy 11 listopada nie mieli wolnego

    Narodowy Dzień Niepodległości w pracy. Ci, którzy 11 listopada nie mieli wolnego

    Podczas wczorajszych obchodów Narodowego Święta Niepodległości, gdy na lądzie trwały oficjalne uroczystości, koncerty i parady, część sektora morskiego – w trakcie codziennej pracy – uczciła ten dzień cicho, lecz znacząco.

    Praca w dzień 11 Listopada. Baltic Power, Orlen Petrobaltic i PGZ Stocznia Wojenna pod biało-czerwoną flagą

    Załoga statku instalacyjnego Wind Osprey, pracująca tego dnia na polu Baltic Power – pierwszej morskiej farmie wiatrowej budowanej u polskich wybrzeży – wywiesiła biało-czerwoną flagę i wykonała pamiątkowe zdjęcie na tle żurawia stawiającego kolejne elementy turbiny. Symboliczny, niemal intymny gest – wyrażający nie tylko szacunek dla historii, lecz także świadomość, że właśnie tam, na tej platformie pracy, tworzy się realna niezależność energetyczna państwa.

    Nie był to zresztą jedyny biało-czerwony akcent w otwartym morzu. Także załoga platformy wiertniczej należącej do Orlen Petrobaltic postanowiła 11 listopada zaznaczyć swoją obecność w narodowym święcie. Wśród konstrukcji offshore, z tłem żurawi i świateł eksploatacyjnych, rozciągnęli flagę państwową – wielką, wyraźną, wyeksponowaną. Bez zbędnych słów. Tylko ludzie, stal i barwy. Nie da się tego odebrać inaczej jak jednoznaczny komunikat: tu też jest Polska.

    Narodowy Dzień Niepodległości w pracy. Ci, którzy 11 listopada nie mieli wolnego / Portal Stoczniowy
    Fot. @GdanskSlodi / X

    🔗 Czytaj też: Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach

    Z kolei w halach produkcyjnych PGZ Stoczni Wojennej 11 listopada nie był dniem wolnym. Ale hala kadłubowa, w której powstają kluczowe dla Marynarki Wojennej fregaty z programu Miecznik, po raz drugi z rzędu rozświetliła się w biało-czerwonych barwach Brama ma ponad 40 metrów wysokości i powierzchnię dwóch boisk do koszykówki.. Prosty, czytelny gest – a jednocześnie wyrazisty sygnał, że także w zakładzie stoczniowym święto może być obecne. Jako znak szacunku, jako dowód zaangażowania, jako przypomnienie, że bezpieczeństwo państwa buduje się nie tylko w politycznych deklaracjach, ale przede wszystkim w stoczniowej hali – przy spawaniu, planowaniu i pracy zmianowej.

    Nowe oblicze patriotyzmu w Polsce

    To wszystko układa się w szerszy obraz – nie jednorazowego zrywu, lecz wieloletniego procesu. Polskie społeczeństwo stopniowo budzi się z letargu lat 90., kiedy 11 listopada był dla wielu dniem wolnym od pracy – bez treści. Coraz więcej ludzi – zarówno na lądzie, jak i na morzu – rozumie dziś, że niepodległość to nie hasło na transparencie, lecz konkret: odpowiedzialność, praca, wspólnota.

    Wczoraj w całym kraju tysiące ludzi przyszły na obchody – nie dla kamer, lecz dla siebie nawzajem. Rodziny z dziećmi, seniorzy, młodzież – wszyscy z biało-czerwoną flagą w ręku. Bez scenariusza, ale z przekonaniem. Udowadniając tym samym, że patriotyzm jest dla nich czymś realnym i ważnym.

    Biorąc pod uwagę mój wiek i pamiętając, jak wyglądały te obchody dwadzieścia lat temu – często pełne napięcia, nierzadko przysłonięte przez kontrowersje i polityczne podziały – trudno nie zauważyć, jak wiele się zmieniło. Przez lata 11 listopada bywał świętem trudnym – zawłaszczanym, prowokowanym, odzieranym z godności przez hałas, skrajności i medialny przekaz, który z patriotyzmu czynił temat wstydliwy albo kontrowersyjny. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, trzymało się od tego dnia z daleka.Nie z braku szacunku, lecz z niechęci do uczestniczenia w wydarzeniach, przy których zbyt często pojawiały się zamieszki podsycane przez skrajne grupy i osoby traktujące święto instrumentalnie. Prowokacje przykrywały sens tego dnia, a odpowiedzialność próbowano przerzucać na organizatorów.

    🔗 Czytaj też: Dzień Niepodległości: Powrót ORP Gen. K. Pułaski do Portu Wojennego w Gdyni

    Dziś ten obraz na szczęście się się zmienił. Świętowanie w Narodowy Dzień Niepodległości staje się spokojniejsze, bardziej oddolne. Coraz częściej 11 listopada nie oznacza już podziału – tylko wspólnotę przeżywaną lokalnie: na ulicy, w hali stoczniowej, na platformie morskiej, wśród znajomych z pracy czy sąsiadów z dzielnicy. Święto odzyskuje naturalny sens. I właśnie to daje nadzieję, że dojrzewamy – jako społeczeństwo, jako państwo, jako wspólnota.

    Polska dojrzewa. Coraz mniej wstydu przed biało-czerwoną, coraz więcej zwykłej dumy z Orła w koronie na piersi i bandery na maszcie. Coraz więcej osób szuka sensu w patriotyzmie – nie w deklaracjach, lecz w działaniu: w pracy zmianowej, w salucie banderowym, w odśpiewaniu „Mazurka Dąbrowskiego” w miejscach, gdzie bije polskie życie – od portów po najmniejsze miejscowości. Mimo wieloletniej polaryzacji wielu z nas widzi dziś w barwach narodowych nie pretekst do sporu, lecz powód, by stanąć obok siebie. Coraz bardziej widać zmęczenie podziałami, które latami zatruwały wspólnotę. Narasta potrzeba spokoju, normalności, gestu bez ideologii – flagi wywieszonej na burcie, znicza zapalonego na nabrzeżu, krótkiego „cześć i chwała” szeptanego pod nosem. Właśnie w takich drobnych znakach odradza się polskość: bez zadęcia, z godnością.

    To już nie patos, ale dojrzewanie. Do tego, że polskość nie musi być głośna, by być prawdziwa. I że Bałtyk nie jest tylko horyzontem – staje się przestrzenią, w której Święto Niepodległości wybrzmiewa pełnym głosem. Czasem w huku salwy, czasem w ciszy – ale zawsze z godnością.