Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Saab dostarczy kolejne pojazdy podwodne Double Eagle SAROV, służące do bezpiecznej neutralizacji min morskich. Dostawy systemów będą realizowane w latach 2026-2027 wraz z wprowadzaniem do służby w Marynarce Wojennej drugiej serii okrętów typu Kormoran II.
Nosicielami dodatkowych systemów Double Eagle SAROV (od Semi-Autonomous Remotely Operated Vehicle) w Marynarce Wojennej będą trzy nowe niszczyciele min typu Kormoran II (projektu 258). Zamówienie zostało złożone przez stocznię Remontowa Shipbuilding S.A., odpowiedzialną za budowę drugiej serii tego typu jednostek dla MW i wyposażenie nowych okrętów w systemy Double Eagle SAROV od firmy Saab.
Doceniamy kolejne zamówienia ze strony Marynarki Wojenne na pojazdy podwodne Double Eagle SAROV, które umożliwią MW sprawne i bezpieczne prowadzenie operacji przeciwminowych.
Niclas Kolmodin, Vice President, Head of Business Unit Underwater Systems w firmie Saab
Systemy z rodziny Double Eagle są używane przez marynarki wojenne na całym świecie i obejmują szereg pojazdów podwodnych służących do prowadzenia operacji przeciwminowych. Dzięki zróżnicowanej konfiguracji oraz możliwości integracji ładunku, oferują one zastosowanie w każdym potencjalnym scenariuszu działań operacyjnych – od rozpoznania po neutralizację min morskich.
Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/stocznia-vigor-zwodowala-prototypowa-barke-desantowa-dla-us-army-%EF%BF%BC/
Niszczyciele min są kluczowym kontaktem dla naszej stoczni, a także istotną deklaracją i jednocześnie wzmocnieniem polskiego bezpieczeństwa narodowego w szybko zmieniającym się świecie. Saab z sukcesem dostarczył oraz wdrożył systemy Double Eagle na pierwszych trzech okrętach z programu Kormoran II.
Dariusz Jaguszewski, Członek Zarządu ds. Handlowych w Remontowa Shipbuilding S.A.
Wybrane pojazdy podwodne oferowane przez firmę Saab (Sabertooth oraz MuMNS) można zobaczyć na targach morskich Euronaval 2022. Są to najnowocześniejsze systemy identyfikacji i usuwania min, wykorzystywane przez brytyjską Royal Navy oraz francuską Marine Nationale. W 2022 roku Sabertooth został użyty do zlokalizowania wraku statku „Endurance”, który zatonął w 1915 roku podczas słynnej wyprawy badacza Ernesta Shackletona na Antarktydę.
Źródło: SAAB


Pierwszy w pełni tajwański okręt podwodny, prototypowy Hai Kun (SS 711), wpadł w spiralę usterek, które podważają sensowność ambitnego programu budowy własnych jednostek podwodnych. Ostatnie tygodnie przyniosły kolejne sygnały, że konstrukcja ma zasadnicze wady – i to na poziomie, do którego nikt w Tajpej nie chce się dziś przyznać.
W artykule
O sytuacji wokół Hai Kuna od wielu miesięcy informują media branżowe, czego kolejnym przykładem jest dzisiejszy tekst Marcina Chały „Tajwański okręt podwodny z kolejnymi problemami”. Warto przypomnieć ustalenia redakcji ZBIAM, która już podczas wodowania zwracała uwagę, że presja polityczna, pośpiech oraz ograniczone doświadczenie stoczni mogły przełożyć się na jakość wykonania okrętu. Najnowsze informacje jedynie wzmacniają te wcześniejsze zastrzeżenia.
Budowa okrętu w stoczni China Shipbuilding Corporation (CSBC) w Kaohsiung miała być przełomem – sygnałem, że Tajwan w obliczu narastającego zagrożenia ze strony Chin potrafi uniezależnić się od zewnętrznych dostaw. Hai Kun został zwodowany z wykorzystaniem doku pływającego 26 lutego i początkowo wydawało się, że program zmierza w dobrym kierunku. Entuzjazm zgasł jednak po pierwszym wyjściu w morze, kiedy to podczas krótkich i przerywanych prób morskich zaczęły ujawniać się kolejne usterki.
Trzy pierwsze etapy odbywały się wyłącznie za dnia – jednostka wracała do stoczni na każdą noc, a część prób kończyła się wcześniej niż planowano. Po zakończeniu trzeciej fazy okazało się, że lista usterek jest tak długa, iż konieczne było skierowanie prototypu na czteromiesięczne poprawki. W ich trakcie wyszło na jaw, że problemy występują nawet w tak elementarnych systemach, jak – mechanizm kotwiczny. Kabestan odmówił pracy już podczas prób dokowych, a stocznia – nie potrafiąc go naprawić – po prostu zdemontowała cały mechanizm. Efekt? Hai Kun do dziś wychodzi w morze bez kotwicy.
Jeszcze poważniejsze kontrowersje wzbudziły doniesienia o szczelności przedziałów wodoszczelnych. Część mediów twierdzi, że zamknięcia wodoszczelne między przedziałami nie przeszły pełnego zakresu prób, co rodzi pytania o faktyczną odporność kadłuba na wysokie ciśnienie – czemu stocznia CSBC oficjalnie zaprzecza. Równie niezręcznie wygląda kwestia siłowni: zamiast docelowych zespołów napędowych przeznaczonych dla okrętów podwodnych zastosowano sześć komercyjnych agregatów prądotwórczych, zainstalowanych doraźnie, aby w ogóle zapewnić jednostce podstawowe parametry manewrowe. To rozwiązanie jest jak podano, tymczasowe – na okrętach budowanych seryjnie cały układ napędowy będzie musiał zostać przeprojektowany.
Według nieoficjalnych źródeł, Hai Kun nie zrealizował nawet pełnego zestawu prób na powierzchni, o testach podwodnych nie wspominając. 27 listopada jednostka wyszła na czwarty etap prób morskich – ponownie ograniczony wyłącznie do pływania w wynurzeniu. Było to najdłuższe wyjście w morze, trwające „aż” dwa dni. To pokazuje skalę ograniczeń.
Zgodnie z relacją portalu Asia Times, który analizuje przebieg tajwańskiego programu, budowa Hai Kuna napotyka poważne trudności przy integracji podzespołów pochodzących z różnych państw. Dotyczy to m.in. sonarów, masztów oraz innych elementów wyposażenia okrętowego, które muszą współpracować w ramach jednego, spójnego systemu. Autorzy określają ten zestaw jako „United Nations of systems”, wskazując, że połączenie dopiero co skompletowanych, obcych komponentów na prototypowej jednostce okazuje się zadaniem znacznie trudniejszym, niż pierwotnie zakładano.
Ponadto część zachodnich komentatorów wskazuje, że w programie Hai Kun może brakować niezależnej weryfikacji prowadzonej przez zewnętrzne instytucje, które mogłyby potwierdzić, czy prototyp spełnia wymagane standardy jakości, niezawodności i bezpieczeństwa. Bez takiej kontroli trudno o jednoznaczną ocenę faktycznego stanu technicznego jednostki. W praktyce oznacza to, że nawet przy oficjalnych zapewnieniach stoczni i marynarki pozostaje wyraźny margines wątpliwości dotyczących realnej gotowości bojowej okrętu.
Zgodnie z pierwotnym planem próby miały zakończyć się we wrześniu, a w listopadzie tego roku na maszcie miała już widnieć bandera. Dziś wiadomo, że te terminy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Program zatrzymał się na etapie wstępnych testów – zamiast przejść do pełnego cyklu badań na powierzchni i w zanurzeniu, wciąż sprawdzane są głównie układy napędowe oraz część układów nadzorujących stan techniczny okrętu podczas działań na morzu.