Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Szczecińska spółka ST3 Offshore po cichu negocjuje nowe zamówienia, ale w międzyczasie produkuje specjalistyczny sprzęt spoza głównej dziedziny działalności. To ruch, dzięki któremu firma unika przestoju, a ponadto rozszerza portfel potencjalnych klientów.
W artykule
Spółka ST3 Offshore powstała w 2012 roku. Początkowo jej większościowym właścicielem była niemiecka firma Bilfinger, która jednak w sierpniu 2016 roku odsprzedała swoje udziały funduszowi VTC. W pierwszych latach działalności mniejszościowym spółki udziałowcem był fundusz MARS, kontrolowany przez Polską Grupą Zbrojeniową.
Również w 2016 roku spółka uruchomiła zbudowaną w ciągu kilku lat fabrykę. Inwestycja pochłonęła 500 mln zł, z czego 123 mln dosypała Unia Europejska. Specjalnie pod potrzeby firmy zbudowano Most Brdowski na wyspę Gryfia. Obecnie to jedno z najnowocześniejszych przedsiębiorstw specjalizujących się w produkcji offshorowej w Europie.
Właśnie ST3 Offshore dysponuje najwyższą suwnicą na Starym Kontynencie. Potężne urządzenie o udźwigu 1,4 tys. ton oraz wysokości 120 m robi wrażenie i jest widoczne z daleka. ST3 Offshore podaje, że suwnica przeznaczona jest do montażu i załadunku struktur stalowych o wysokości nawet do 90 metrów. Innym atutem firmy jest lokalizacja: położenie na wyspie przy Odrze umożliwia załadunek produkcji na barki i łatwy transport na Morze Bałtyckie oraz Morze Północne.

Nowoczesna spółka jednak nie zdążyła w pełni rozwinąć skrzydeł. Jeszcze w połowie ubiegłego roku los szczecińskiej fabryki był niepewny, a jej dalsze istnienie wręcz zagrożone. Przypomnijmy: poprzedni niemiecki większościowy właściciel zamierzał ogłosić upadłość spółki ST3 Offshore i zamknąć firmę. Pracę mogło stracić nawet 500 osób, lokalna prasa pisała, że niemieccy członkowie zarządu spółki po prostu opuścili miejsca pracy i wyjechali. Ale wcześniej złożyli do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości spółki, na co jednak polski akcjonariusz, fundusz MARS, nie zamierzał pozwolić. Szczegóły sytuacji, w której znalazła się spółka, w grudniu 2016 i sierpniu 2017 roku opisywał serwis niezalezna.pl.
W sierpniu 2017 roku ruszyły wielostronne negocjacje, dotyczące uporządkowania sytuacji firmy. Jak nieoficjalnie dowiedział się Portal Stoczniowy, kluczową rolę w ratowaniu spółki odegrał Konrad Konefał, były członek zarządu MS Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, do którego należy fundusz MARS, a obecnie prezes zarządu PGZ Stoczni Wojennej.
Negocjacje zakończyły się w październiku ub.r., a ich finałem było podpisanie szeregu dokumentów, na mocy których fundusz MARS objął blisko 80 proc. udziałów szczecińskiej spółki. Zmieniona została także umowa spółki. Jej obecne brzemiennie gwarantuje funduszowi MARS pełną kontrolę operacyjną nad przedsiębiorstwem.
Zobacz też: Naval Group dostarczył francuskiej marynarce piątą fregatę FREMM.
Negocjacje nie byłe łatwe, ponieważ po drugiej stronie stołu fundusz MARS miał silnych graczy: Dong Energy, belgijsko-holenderska spółka GeoSea, niemiecko-szwajcarskie konsorcjum banków i firm ubezpieczeniowych, niemiecki fundusz inwestycyjny VTC. Udało się jednak wynegocjować porozumienie korzystne dla strony polskiej. ST3 Offshore pozyskała pieniądze niezbędne do utrzymania produkcji oraz przeprowadzenia restrukturyzacji, która rozpoczęła się w lutym. Wtedy nowy zarząd ST3 Offshore złożył wniosek o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego. Umożliwiło to wdrożenie programu naprawczego. Obecnie udziałowcami ST3 Offshore są fundusz MARS oraz spółka ST3 Offshore Holding GmBH, kontrolowana przez fundusz VTC.
Po uzyskaniu porozumienia spółka sfinalizowała zamówienie na budowę jacketów, które pozyskał poprzedni zarząd. Kontrakt na ich produkcję został podpisany jeszcze w 2015 roku. Umowa dotyczyła produkcji 20 sztuk. Jacket to potężna konstrukcja stalowa mierząca ok. 60 m wysokości. Pełni ona rolę fundamentu pod budowę morskich farm wiatrowych. Ostatni transport jacketów odpłynął ze Szczecina w połowie czerwca. Konstrukcje zostały wykorzystane do budowy morskich farm wiatrowych w ramach projektu Borkum Riffgrund 2. Wiatraki znajdują się 34 km na północ od niemieckiej wyspy Borkum na Morzu Północnym. W sumie do ich budowy wykorzystano 56 stalowych fundamentów, z czego 20 wyprodukowała spółka ST3 Offshore.

Teraz szczecińska firma walczy o nowe kontrakty. Jeszcze w czerwcu prezes zarządu ST3 Offshore Andrzej Czech mówił, że spółka jest w stanie wyprodukować każdą konstrukcję stalową. Jak podkreślał, pod uwagę brane są także mniejsze zlecenia, niekoniecznie z gałęzi typowo offshorowej.
Jak dowiedział się Portal Stoczniowy, obecnie ST3 Offshore idzie linią wytyczoną przez prezesa Andrzeja Czecha. Spółka właśnie realizuje kontrakt dla jednego z podmiotów działających w branży stoczniowej i konstrukcji stalowych.
– Umowa dotyczy budowy karmników dla łososi – tłumaczy Bogna Bartkiewicz, specjalista ds. public relations w ST3 Offshore. – Jest to stalowa konstrukcja składająca się z ram o wymiarach kilkudziesięciu metrów każda. Zakład realizuje produkcję kilku takich obramowań wraz z wyposażeniem dodatkowym. – dodaje.
Jaka jest dokładna wartość zamówienia, nie wiadomo.
– Wartość kontraktu i szczegóły realizacji objęte są tajemnicą handlową – zastrzega Bogna Bartkiewicz z ST3 Offshore.
Zobacz też: Minister Mariusz Błaszczak: Wojsko Polskie będzie zamawiało okręty w polskich stoczniach.
Według naszych źródeł, kontrakt jest opłacalny dla spółki. Ważniejszy jednak jest fakt skutecznej dywersyfikacji produkcji oraz budowa szerokiego portfela potencjalnych klientów.
Bogna Bartkiewicz podkreśla, że choć projekt nie należy do podstawowego zakresu działalności spółki, to jednak umożliwia w pewnym stopniu wykorzystanie potencjału produkcyjnego szczecińskiej fabryki. Rok 2018 jest szczególny dla branży offshore, ponieważ rozpoczęcie budowy kolejnych farm wiatrowych planowane jest na 2019 rok. Siłą rzeczy oznacza to pewne spowolnienie w produkcji dla klientów działających w branży energetyki odnawialnej.
– W ten sposób dywersyfikowany jest portfel zamówień zakładu – podkreśla Bogna Bartkiewicz. – Fabryka jest w stanie zbudować każdą dużą konstrukcję stalową i przygotować ofertę zgodną z oczekiwaniami klienta, również spoza branży offshore. Spółka opiera jednak swoją działalność głównie na produkcji wielkogabarytowych konstrukcji z obszaru energetyki odnawialnej, dlatego jednocześnie prowadzone są rozmowy z potencjalnymi klientami na temat ewentualnych kontraktów – mówi.
Do czasu ich podpisania ST3 Offshore nie chce zdradzić szczegółów. Bogna Bartkiewicz tłumaczy, że szczegóły negocjacje objęte są tajemnicą biznesową. Jednak według naszych rozmówców zbliżonych do resortu gospodarki morskiej, rozmowy w sprawie kolejnych zamówień z branży offshore dla szczecińskiej spółki są już na finiszu.
Zobacz też: Marek Gróbarczyk: konsolidacja i ro-paxy dźwigną branżę stoczniową [WYWIAD]
Obecnie spółka ST3 Offshore znajduje się wśród aktywów funduszu MARS, kontrolowanego przez Polską Grupę Zbrojeniową, którą z kolei nadzoruje ministerstwo obrony narodowej. Wkrótce jednak ma się to zmienić. Firma ma zostać objęta nadzorem przez nowy podmiot, które będzie konsolidował branżę stoczniową pod auspicjami ministerstwa gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Na razie w tej sprawie został podpisany list intencyjny, dotyczący przejęcia przez podległy MGMiŻŚ Fundusz Rozwoju Spółek Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia oraz Szczecińskiego Parku Przemysłowego, używającego ostatnio nazwy Stocznia Szczecińska. Ponadto w ubiegłym tygodniu w rozmowie z Portalem Stoczniowym szef ministerstwa gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk powiedział, że ST3 Offshore będzie w grupie firm, które w pierwszej kolejności trafią pod jego nadzór.
Podpis: łp
Przemysł stoczniowy – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.

Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk