Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Sukces Damena w Kolumbii 

Kolumbijskie Ministerstwo Obrony ogłosiło, że stocznia COTECMAR we współpracy ze stocznią Damen, wspólnie opracują pierwszą kolumbijską fregatę. Nowe kolumbijskie fregaty powstaną według holenderskiego projektu.

Cotecmar od 22 lat rozwija swoje możliwości technologiczne, aby zaspokoić potrzeby kolumbijskiej marynarki wojennej i zapewniać niezbędne wsparcie dla wszystkich jej jednostek (zarówno morskich jak i rzecznych) osiągając ważne korzyści przemysłowe.

Planowy i długoletni rozwój własnego przemysłu stoczniowego pozwala obecnie Kolumbii na podjęcie programu zbudowania pierwszej fregaty „made in Colombia”. Program ten pozwoli nie tylko na wypełnienie zadań defensywnych, ale także przyczyni się do stworzenia nowych, stabilnych miejsc pracy, utworzenia łańcuchów kooperacyjnych oraz promocji innowacyjności w celu wzmocnienia konkurencyjności i zdolności eksportowej kolumbijskiego przemysłu stoczniowego. W ramach programu Plataformas Estratégicas de Superficie (PES) Kolumbia planuje zakupić 5 fregat wielozadaniowych.

Wybór Damen Shipyards z Holandii, na partnera technologicznego stoczni, to wybór podmiotu który zaoferował najlepsze warunki pod względem skuteczności, kosztów i ryzyka wspólnego opracowania projektu kontraktowego fregaty. O zmówienie ubiegały się m.in. francuska Naval Group, hiszpańska Navantia, koreański Daewoo i turecki STM. Wybór holenderskiego wykonawcy nastąpił kilka miesięcy po wizycie, byłego już prezydenta Ivána Duque w stoczni Damena w Holandii. Już ta wizyta sugerowała, że kontrakt wygra holenderska firma.

Czytaj więcej: https://portalstoczniowy.pl/lotniskowce-azji-poludniowo-wschodniej-%EF%BF%BC/

Damen to jedna z najbardziej doświadczonych firm w świecie w zakresie budowy okrętów wojennych u nabywcy, z wykorzystaniem lokalnych stoczni i transferem technologii. W tym celu stocznia oferuje okręty rodziny SIGMA, czyli jednostki o zintegrowanej geometrii modułowej okrętu. Opiera się ono na doświadczeniu zdobytym podczas budowy siedmiu generacji nawodnych okrętów bojowych dla marynarki wojennej Holandii.

Zastosowanie modułowych elementów platformy umożliwia dostosowanie charakterystyki stosownie do potrzeb zamawiającego. Kolumbia swoją decyzją potwierdziła zaufanie do Damena i wolę kontynuacji współpracy, rozpoczętej w 2019 r. gdy wybrano typ OSRV 8316 jako podstawę dla nowego okrętu oceanograficznego.

Najprawdopodobniej kolumbijska fregata powstanie na bazie typu SIGMA 10514, czyli najnowszej i najbardziej zaawansowanej fregaty w tym typoszeregu. Okręty tego wariantu zostały dostarczona do Indonezji (2 okręty) i Meksyku (1 okręt). Nowoczesna, modułowa strategia budowy, opracowana przez Damen ułatwiła lokalną budowę tych fregat w Indonezji (PT PAL) i Meksyku (ASTIMAR 20).

Oficjalne podpisanie umowy odbędzie się w przyszłym tygodniu w Bogocie. Cotecmar jest zaangażowany w ostateczny projekt fregat z dwóch powodów: aby zapewnić, że spełnią one potrzeby operacyjne Marynarki Wojennej, oraz aby nabyć zdolności technologiczne. Negocjacje skupią się teraz na uzgodnieniu ceny za jednostkę w wysokości nie większej niż 400 mln USD.

Czytaj też: xhttps://portalstoczniowy.pl/na-terenach-dawnej-stoczni-gdynia-bezpieczniej-dzieki-pomorskiej-sse-%EF%BF%BC/

Dodatkowo Kolumbia chce zwiększyć wyporność modelu bazowego do 2,800-2,900 ton. Ma to pozwolić na zaprojektowanie wielozadaniowej platformy, która może operować na każdym oceanie, ale w szczególności u wybrzeży Atlantyku i Pacyfiku.

Zgodnie z wymaganiami ARC, nowe okręty miałyby mieć: zintegrowany maszt, armatę 76mm/62, systemy przeciwokrętowe (SSM-700K HAE SUNG-I), systemy obrony powietrznej średniego zasięgu, z pionowych wyrzutni (VLS o liczbie od 12 do 16 komór) i krótkiego zasięgu (CIWS), a także systemy walki z okrętami podwodnymi: sonar kadłubowy i holowany o zmiennej głębokości, zasięg 4 000 do 7 000 mil morskich, autonomiczność około 30 dni i prędkość 27 do 30 węzłów, zapewnianą przez dwusilnikowy napęd hybrydowy.

Autor: TDW

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    Spotkanie dwóch wycieczkowców polarnych u wybrzeży Antarktydy

    W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.

    Wycieczkowce polarne Quark Expeditions na trasie z Ushuaia

    Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.

    Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.

    Damoy Point – miejsce, gdzie rzadko przecinają się trasy

    Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.

    Atrakcje Quark Expeditions podczas rejsów

    Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.

    Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.

    Zmiany we flocie Quark Expeditions

    Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.

    W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.

    Rosnąca popularność wypraw polarnych

    Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.