Wiceminister aktywów Zbigniew Gryglas wyraził przekonanie, że moc morskiej energetyki wiatrowej będzie wyższa niż zakładana w PEP2040. Dziś jesteśmy tego pewni, bo trendy są jasno zarysowane, mamy dostępność technologii, finansowanie i odpowiedni potencjał gospodarki – mówił Gryglas.
Jego zdaniem przyszły polski system energetyczny będzie oparty na energetyce jądrowej z bardzo silnym segmentem OZE, z offshore i z rozproszoną energetyką obywatelską. Gryglas podkreślił, że bardzo ważna jest możliwość sfinansowania instalacji gazowych w okresie przejściowym na drodze do ostatecznego kształtu systemu.
Jak oceniała prezes spółki PGE Baltica Monika Morawiecka, potencjał polskiego Bałtyku jest większy niż 11 GW i nawet zostało to wskazane w projekcie planu zagospodarowania obszarów morskich. Wskazano tam potencjalne dodatkowe obszary pod energetykę wiatrową ponad te, które zabezpieczają moc 11 GW – przypomniała.
Jednocześnie, jak oceniała Morawiecka, ograniczenia sieciowe nie powinny być przeszkodą do wzrostu mocy offshore, ponieważ planuje się instalacje do produkcji wodoru. A elektrolizery znajdują się nad morzem i nie potrzebują kosztownej rozbudowy sieci przesyłowej – zauważyła prezes PGE Baltica.
Morawiecka podkreśliła, że bez morskiej energetyki wiatrowej Polska nie jest w stanie zrealizować celów OZE, a rok 2025 r. oznacza koniec rynku mocy dla starych źródeł węglowych, co oznacza dodatkową presję na węgiel. Jej zdaniem w takiej perspektywie bez offshore polski bilans energetyczny się nie „spina”. Dodatkowo, cele na pewno będą rewidowane z czasem, w miarę postępu i spadku cen technologii – zaznaczyła.
Jak mówiła prezes Baltic Power – spółki PKN Orlen i Northland Power – Anna Moskwa skoro na Bałtyku istnieje duży potencjał energetyczny to trzeba po niego sięgnąć. Potrzebujemy przede wszystkim polskiego portu instalacyjnego – wskazała.
Wiceprezes Enei Tomasz Siwak oceniał, że przyszły polski system energetyczny będzie oparty na energetyce jądrowej, wspartej w pierwszej kolejności przez morską energetyką wiatrową. Offshore jest w miarę stabilnym źródłem ze względu na w miarę stałe wiatry na Bałtyku – zaznaczył.
Wiceprezes ARP Mateusz Berger podkreślał, że w Polsce istnieje cały łańcuch dostaw, który ma szanse wziąć udział w produkcji elementów morskich farm. Jak zaznaczył, powinniśmy zaczynać od osiągalnego poziomu tzw. lokalnego wkładu, rzędu 20-30 proc. na pierwszym etapie.
Źródło: PAP