Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Akcja ratownicza rozpoczęta w weekend na kontenerowcu Ever Forward w Zatoce Chesapeake wkroczyła w kolejną fazę. Kontenerowiec, po wielu dniach pogłębiania i dwóch nieudanych próbach nadal mocno pozostaje osadzony na mieliźnie. Stwierdzono, że konieczne jest odciążenie jednostki poprzez usunięcie kontenerów.
Operacja wyładunku rozpoczęła się w sobotę, 9 kwietnia i jest kontynuowana codziennie. Amerykańska Straż Przybrzeżna, która nadzoruje operację, poinformowała, że celem jest usunięcie ze statku do 550 kontenerów.
Ekipy ratunkowe spędziły większość zeszłego tygodnia na ustawianiu sprzętu do tej fazy operacji. Dwa żurawie do podnoszenia kontenerów, zostały ustawione wzdłuż burty. Zdjęcia z operacji pokazują, jak jest ona niebezpieczna – załogi muszą bowiem korzystać z bardzo wąskich przejść, aby zabezpieczyć każdy kontener przed podniesieniem.
Profesor Sal Mercogliano z Uniwersytetu Campbell, który śledził każdy etap akcji ratunkowej, donosi, że operacja usuwania kontenerów trwa do 10 minut na jeden kontener. Na swoim profilu w mediach społecznościowych poinformował o usunięciu 22 kontenerów, a w niedzielę o kolejnych 21.
Kontenery są umieszczane na barkach obok statku, a barki przewożą je do terminalu morskiego Seagrit w Baltimore. Tam kontenery są rozładowywane za pomocą sprzętu przeładunkowego na lądzie.
„Eksperci od ratownictwa stwierdzili, że nie byliby w stanie usunąć z mielizny statku Ever Forward w jego obecnym stanie załadowania” – podała Straż Przybrzeżna USA. Nowa strategia daje największe szanse na pomyślne zakończenie akcji ratowniczej.
Prawdopodobnie kolejna próba usunięcia z mielizny statku Ever Forward powinna nastąpić w dniu 15 kwietnia. Do kolejnej próby zaplanowano również użycie dwóch holowników.
Dowództwo Straży Przybrzeżnej nadzorujące operację podało, że powinna ona potrwać około dwóch tygodni. Zaznaczono jednak, że czas ten może ulec zmianie w zależności od warunków pogodowych i poziomu przygotowania akcji ratowniczej, na które Dowództwo Straży Przybrzeżnej nie ma wpływu.
Zapewnienie stabilności statku i monitorowanie wszelkich oznak zanieczyszczenia to nadal najważniejsze priorytety dla Dowództwa Straży Przybrzeżnej. Dowództwo poinformowało, że oprócz regularnych sondowań zbiorników paliwowych i balastowych, oraz dzięki zainstalowanemu systemowi czujników, jest na bieżąco monitorowana stabilność i szczelność statku.
Autor: SP


Od lat Austal kojarzy się przede wszystkim z nowoczesnym przemysłem okrętowym i współpracą z siłami morskimi państw sojuszniczych. Dla firmy równie ważne pozostaje jednak zaangażowanie w życie lokalnych społeczności w Australii Zachodniej.
W artykule
Od ponad dekady pracownicy Austal oraz fundusz Austal Giving wspierają działalność The Hospital Research Foundation Group, która finansuje badania nad chorobami sercowo-naczyniowymi, cukrzycą oraz nowotworami, w tym rakiem prostaty. Jednym z najnowszych projektów objętych wsparciem jest praca dr. Aarona Beasleya z Edith Cowan University (ECU), skoncentrowana na poprawie metod leczenia zaawansowanego czerniaka.
Czytaj więcej: John Rothwell ustępuje ze stanowiska prezesa Austal
Austal akcentuje, że odpowiedzialność biznesu nie kończy się na bramie stoczni. Firma chce być postrzegana nie tylko jako producent okrętów, lecz także jako partner, który realnie wzmacnia potencjał lokalnej społeczności poprzez długofalowe wspieranie badań ratujących życie.
Mathew Preedy, dyrektor operacyjny Austal oraz przewodniczący Austal Giving, podkreśla, że dla firmy kluczowe znaczenie ma realny wpływ tych działań na przyszłość:
„Widzimy, jaką różnicę może przynieść nasze wsparcie dla przyszłych pokoleń. Dlatego tak mocno zachęcamy pracowników do angażowania się w inicjatywy charytatywne oraz wspieramy organizacje takie jak The Hospital Research Foundation” – zaznacza.
Tak trochę prywatnie: nigdy wcześniej nie natknąłem się w mediach na wiadomość o tak szerokim zaangażowaniu zakładu stoczniowego w projekty medyczne, co samo w sobie wydało mi się wyjątkowo ciekawe. Przemysł okrętowy zwykle kojarzy się z ciężką pracą, stalą i precyzją inżynierską, lecz w tym przypadku widać coś znacznie więcej – autentyczną troskę o lokalną społeczność. Piszę o tym nie bez powodu, bo sam od 35 lat zmagam się z cukrzycą typu 1. Dlatego każde wsparcie badań nad chorobami przewlekłymi oraz sercowo-naczyniowymi szczególnie do mnie przemawia i budzi szczerą wdzięczność.