Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Obecnie stocznie na całym świecie budują 32 wyspecjalizowane statki przeznaczone do obsługi turystycznych rejsów polarnych. Te z kolei z rok na rok stają się coraz bardziej popularne
W artykule
Dzieje turystycznych rejsów polarnych sięgają końca XIX stulecia, kiedy to jeden z niemieckich przemysłowców wpadł na pewien pomysł i zaczął świadczyć nietypowe usługi turystyczne. Wyczarterował statek, który towarzyszył wielorybnikom podczas połowów w okolicy Spitsbergen. Jego klienci za odpowiednią opłatą mogli wsiąść na pokład statku i na własne oczy zobaczyć polowanie na wieloryby.
Ale była to tylko dodatkowa działalność, bo ów niemiecki przemysłowiec zajmował się przede wszystkim wydobyciem węgla i rybołówstwem. Pomysł nie przyniósł wielkich pieniędzy, ale spotkał się ze sporym zainteresowaniem amatorów polarnych przygód. Chętnych było tylu, że rejsy z norweskiego Torso w kierunku archipelagu Svalbard trwały aż do początku XX wieku.
Później w wyprawach polarnych interes zwietrzyła firma Kompania Zatoki Hudsona (Hudson’s Bay Company). W 1923 roku usiłowała wciągnąć w przedsięwzięcie kanadyjskiego armatora pacyficznego. Zarezerwowano nawet statek, ale, niestety zgłosiło się zbyt mało chętnych i Kompania musiała zwrócić wpłacone pieniądze. Ale włodarze firmy przez całe lata nie mogli przestać myśleć o polarnych wyprawach. Dekadę później przystosowali do przewozu turystów jeden z własnych statków zaopatrzeniowych. SS Nascopie w 1933 roku zaczął wozić turystów w obie strony na trasie Montreal-Churchill nad Zatoką Hudsona. Pomysł spotkał się z zainteresowaniem. Turyści zapisywali się na rejsy aż do 1941 roku.
Tamte wyprawy jednak nie przypominały nowoczesnych rejsów polarnych. Za ich początek uznaje się rok 1969, kiedy Amerykanin szwedzkiego pochodzenia Lars Erik Lindblad zbudował ponad 100-osobowy statek Lindlad Explorer i zaczął obsługiwać specjalistyczne ekspedycje. Statek po raz pierwszy odwiedził kanadyjską Arktykę w 1974 roku, kiedy pod koniec lipca zawinął na Przylądek Sherard. Z kolei w drodze powrotnej statek odwiedził Clyde River i Pond Inlet.
Lindland Explorer wrócił do Arktyki w latach 1982 i 1983. Z kolei 20 sierpnia 1984 roku statek wyszedł z portu St. John’s w Nowej Funlandii i ruszył w 43-dniowy rejs przez Przejście Północno-Zachodnie do Jokohamy. Lindland Explorer przepłynął je 29 września i stał się pierwszym w historii statkiem pasażerskim, który tego dokonał w celach komercyjnych.
Obecnie morska turystyka polarna szybko się rozwija, chociaż kanadyjska Arktyka nie cieszy się już największą popularnością. Rocznie odwiedza ją zaledwie 3 tys. turystów. Dla porównania: w latach 2016-2017 w region Antarktydy wybrało się 45 tys. osób. To już prawdziwy przemysł turystyczny: chętnych zabrały tam 34 statki. Hitem turystyki polarnej jest też archipelag Svalbard Spitsbergen. W 2016 roku na rejs w jego okolicy skusiło się 41 tys. chętnych. Wielu turystów odwiedzających Longyearben decyduje się na kilkudniowy rejs po archipelagu.
Sławę zyskały też rejsy w pobliżu Grenlandii. W 2016 roku 31 specjalnych statków wycieczkowych przewiozło 26 tys. turystów. Co ciekawe, Grenlandia traktowana jest przez turystów jako baza wypadowa. Stąd chętnie udają się oni w rejsy po Arktyce kanadyjskiej.
W 2016 roku wydarzeniem, które przykuła uwagę wielu pasjonatów arktycznych rejsów, było przepłynięcie przez Przejście Zachodnio-Północne statku wycieczkowego nieprzystosowanego do takich warunków żeglugi – Crystal Serenity. Wyprawa została perfekcyjnie zaplanowana i zakończyła się sukcesem. Trzeba jednak zaznaczyć, że budżet rejsu był bardzo wysoki, a Crystal Serenity był eskortowany przez inny statek z zaopatrzeniem. Dlatego firma Crystal Cruises nie zdecydowała się na ponowny rejs arktyczny aż do momentu ukończenia budowy specjalnego statku przystosowanego do żeglugi arktycznej – Crystal Endeavor. Początkowo planowano, że statek zostanie oddany do użytku w 2019 r., ale termin ten przesunął się o co najmniej o rok i statek wciąż znajduje się w stoczni.
Chociaż trzeba przyznać, że firma Crystal Cruises próbowała podjąć wyzwanie. W 2017 roku armator zaproponował turystom rejs luksusowym statkiem, który również nie był przystosowany do żeglugi arktycznej. Ale tym razem bilety się nie sprzedały. Zgłosiło się tylko 740 gości. Dla porównania rok wcześniej było ich 969. Mniejsza liczba gości oznaczałaby niską marżę, a koszt wynajęcia statku eskortującego jest bardzo wysoki. Właśnie dlatego uznano, że tańsze i bardziej atrakcyjne będą rejsy polarne statkiem, który nie wymaga eskorty. Firma nie była do końca konsekwentna w swoich planach biznesowych, bo w sezonie 2016/2017 zrealizowała rejs antarktyczny z 734 pasażerami na pokładzie w eskorcie dodatkowego statku.
Polarne ekspedycje turystyczne stają się coraz bardziej modne, dlatego wiodący armatorzy wycieczkowi tacy jak Crystal Cruises poszukują statków zdolnych do bezpiecznej żeglugi wodach Antarktyki i Arktyki. Nie budzi zdziwienia fakt, że w takiej sytuacji coraz więcej firm próbuje swoich sił w tym biznesie. Obecnie w stoczniach złożono 32 zamówienia na budowę specjalnych statków do takich rejsów. Większość z nich to supernowoczesne wycieczkowce, zapewniające klientom najwyższy poziom obsługi i taki poziom wygód jak statki kursujące na bardziej konwencjonalnych trasach. To przede wszystkim statki klas polarnych PC5 i PC6. Najwięcej zamówień złożono w norweskich stoczniach należących do grupy Vard oraz Kleve Vertft. Na brak zamówień nie narzeka też niemiecka stocznia MV Verft. 32 zamówione jednostki zostaną oddane do użytku w latach 2019-2021. Jeden pasażerski statek polarny budowany jest także w polskiej stoczni Crist.
Chociaż przyrost nowych turystycznych statków polarnych jest lawinowy, te starsze jeszcze wciąż kursują. Po samej kanadyjskiej Arktyce w latach 2016-2017 kursowało 16 statków, przy czym część z nich w sezonie odbyła nawet po pięć kursów. Koszty budowy statku przystosowanego do pływania w warunkach lodowych są bardzo wysokie, dlatego właściciele będą je remontowali tak długo jak to będzie możliwe.
Warto dodać, że morska turystyka polarna to nie tylko duże wycieczkowce. Po lodowanych wodach żegluje też wielu śmiałych poszukiwaczy przygód, którzy wykorzystują statki żaglowe lub motorowe o długości do 30 m. Na arktycznych wodach coraz częściej można spotkać też superjachty, które rozmiarami dorównują małym statkom wycieczkowym.
Ponadto zdarzają się również małe zespoły podróżników, które podejmują się trudu wyprawy w rejony polarne. Tylko po Arktyce kanadyjskiej w 2017 r. pływały 23 osoby, zazwyczaj na małych statkach poniżej 15 m. Z kolei w rejonie Antarktydy w ubiegłym roku pływało 15 niewielkich statków z maksymalnie 12 miejscami dla pasażerów.
Podpis: mr/tz

Stabilna liczba zawinięć, rosnące znaczenie Gdańska na mapie bałtyckich tras i symboliczny powrót największych jednostek – sezon wycieczkowy 2025 potwierdził ugruntowaną pozycję Portu Gdańsk w segmencie żeglugi pasażerskiej. Choć pandemia spowolniła rozwój w minionych latach, dziś Gdańsk znów przyciąga czołowych armatorów wycieczkowych.
W artykule
Rok 2022 przyniósł rekordowy wynik – aż 79 jednostek pasażerskich odwiedziło Port Gdańsk, przewożąc blisko 30 tysięcy pasażerów. Wzrost ten był efektem odbudowy ruchu po pandemii oraz zmian w trasach rejsowych po wybuchu wojny w Ukrainie. Po wprowadzeniu sankcji na Rosję, armatorzy zrezygnowali z zawijania do Sankt Petersburga – dotąd jednego z najczęściej odwiedzanych portów bałtyckich. W efekcie część ruchu przejęły polskie porty, w tym właśnie wspomniany Gdańsk.
🔗 Czytaj więcej: Port Gdańsk zainaugurował kolejny sezon żeglugi wycieczkowej
W kolejnych latach sytuacja ustabilizowała się – w 2023 roku odnotowano 42 zawinięcia, w 2024 roku 60, natomiast w 2025 roku 57. Do Gdańska przypłynęło łącznie ponad 27 tysięcy turystów z kilkudziesięciu krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po zejściu na ląd pasażerowie najczęściej odwiedzają Trakt Królewski, Dwór Artusa, Bazylikę Mariacką czy Europejskie Centrum Solidarności – punkty, które od lat budują rozpoznawalność miasta jako morskiej stolicy Polski.
Stabilny ruch to nie tylko efekt naturalnego zainteresowania turystów, lecz przede wszystkim konsekwentnej strategii promocyjnej. Port Gdańsk regularnie prezentuje swoją ofertę na międzynarodowych targach branżowych, takich jak Seatrade Cruise Global w Miami czy Seatrade Cruise Europe w Hamburgu.
Gdańsk ma ogromny potencjał turystyczny i logistyczny. Port Gdańsk jest położony w samym sercu historycznego miasta, co sprawia, że pasażerowie mogą w ciągu kilku godzin zwiedzić jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To ogromna przewaga konkurencyjna w porównaniu z wieloma innymi portami w regionie.
Michał Stupak, menedżer klienta w Dziale Rynku Żeglugowego ZMPG SA
Dzięki inwestycjom w infrastrukturę i pogłębieniu torów wodnych port może dziś przyjmować jednostki o długości do 250 metrów, a w przyszłości – jeszcze większe. Symbolicznym potwierdzeniem tej zmiany była wizyta Crystal Serenity – luksusowego statku o długości 250 metrów, należącego do linii Crystal Cruises. Na jego pokładzie znajduje się ponad 300 kabin, dwa baseny, kasyno i kort tenisowy – kwintesencja morskiego luksusu.
W tym samym sezonie czterokrotnie zawijał do Gdańska wycieczkowiec Viking Vella o długości 239 m, natomiast w przyszłym roku spodziewana jest jednostka Rotterdam o długości 299 m – największy wycieczkowiec, jaki kiedykolwiek odwiedził Gdańsk. To wydarzenie ma szansę stać się ważnym momentem w historii portu, symbolicznie potwierdzając jego status wśród najważniejszych przystanków bałtyckich rejsów pasażerskich.
Potencjał Gdańska jest jednak znacznie większy niż obecne 60 zawinięć rocznie. Według analiz port mógłby przyjmować nawet 120 jednostek w ciągu sezonu, przy odpowiednim rozplanowaniu grafików i dalszej rozbudowie infrastruktury.
🔗 Czytaj też: Port Gdańsk otrzymuje 100 mln euro z Unii Europejskiej
Jak podkreśla Michał Stupak, większość statków pasażerskich stacjonuje w Porcie Gdańsk od 8 do 12 godzin, co daje pasażerom możliwość intensywnego zwiedzania miasta i jego okolic. Coraz częściej pojawiają się również dłuższe wizyty typu „overnight”, trwające nawet do 24 godzin. Takie zawinięcia są szczególnie korzystne dla lokalnej gospodarki, ponieważ turyści mają wówczas możliwość skorzystania z hoteli, restauracji i atrakcji wieczornych, co przekłada się na realne wpływy dla miasta i regionu.
Dla portu i miasta każdy taki statek to nie tylko wydarzenie wizerunkowe, ale też realny impuls gospodarczy. Szacuje się, że jeden rejs to dla lokalnych przedsiębiorców przychód liczony w setkach tysięcy złotych. To także promocja regionu – bo pasażerowie, którzy odwiedzają Gdańsk w ramach rejsu, często wracają tu już samodzielnie.
Stabilny ruch, rosnące możliwości przyjmowania większych jednostek oraz konsekwentna promocja sprawiają, że Port Gdańsk umacnia swoją pozycję wśród portów Morza Bałtyckiego. Dla Gdańska to coś więcej niż tylko rozwój turystyki morskiej – to potwierdzenie, że miasto nad Motławą coraz śmielej sięga po miano bałtyckiego lidera w segmencie rejsów pasażerskich.
Źródło: Port Gdańsk