Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Blisko 13 ton kokainy o czarnorynkowej wartości przekraczającej 211 milionów dolarów – tyle narkotyków zabezpieczyła załoga amerykańskiego kutra patrolowego USCGC Thetis (910) podczas ostatnich działań na wodach wschodniego Pacyfiku.
W artykule
W czwartek jednostka weszła do Port Everglades, kończąc działania, których efektem było udaremnienie czterech prób przemytu kokainy. Operacja została przeprowadzona przy wsparciu załogi śmigłowca MH-65 Dolphin z eskadry HITRON (Helicopter Interdiction Tactical Squadron) z Jacksonville.
Każdy kilogram zabezpieczonej kokainy to realnie uratowane życie. Nasza załoga po raz kolejny udowodniła, że nawet starsza jednostka, przy odpowiednim wyszkoleniu i determinacji, może skutecznie realizować tak złożone zadania.
kmdr Ryan Kelley, dowódca USCGC Thetis
Do przejęć doszło pomiędzy 3 a 10 maja:
W sumie przejęto ponad 12,9 tony narkotyków. Bale kokainy były rozmieszczone na dużych odległościach, co wskazuje na skalę i złożoność operacji przemytniczej.
Operacja została przeprowadzona w ścisłej współpracy z Joint Interagency Task Force-South (JIATF-S), odpowiedzialną za wykrywanie i monitoring nielegalnego tranzytu morskiego. W momencie podjęcia decyzji o przechwyceniu, kontrolę nad działaniami przejmują jednostki Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych – w tym przypadku podlegające 11. Dystryktowi USCG z siedzibą w Alamedzie.
Działania te wpisują się również w szerszą strategię walki z przestępczością zorganizowaną w ramach Organized Crime Drug Enforcement Task Forces (OCDETF), która koordynuje działania wywiadowcze i egzekucyjne wobec największych struktur kartelowych.
USCGC Thetis (WMEC-910) to kuter patrolowy typu Famous, mierzący 82 metry długości, o wyporności 1829 ton i zasięgu operacyjnym do 9900 mil morskich. Wcielony do służby 30 czerwca 1989 roku i bazujący w Key West na Florydzie, mimo upływu lat pozostaje istotnym elementem sił operacyjnych USA Coast Guard. Dzięki doświadczonej załodze oraz niezawodnej konstrukcji, jednostka z powodzeniem realizuje zadania patrolowe, przeciwnarkotykowe i ratownicze, potwierdzając, że profesjonalizm marynarzy może skutecznie niwelować ograniczenia wynikające z wieku okrętu.
Źródło: US Coast Guard


W listopadzie na wodach wokół Damoy Point doszło do rzadkiego wydarzenia. Dwa polarne statki wycieczkowe należące do armatora Quark Expeditions – World Explorer i Ultramarine – prowadzące sezonowe wyprawy turystyczne w rejon Antarktydy, przecięły swoje trasy u wybrzeży Półwyspu Antarktycznego.
W artykule
Obie jednostki prowadzą wyprawy rozpoczynające się i kończące w Ushuaia. World Explorer – który po tym sezonie kończy służbę w barwach Quark Expeditions – realizował program „Antarctic Explorer”. Trasa obejmuje przejście przez Cieśninę Drake’a oraz żeglugę w rejonie Lemaire Channel, wyspy Anvers, Archipelagu Szetlandów Południowych i na wodach wzdłuż Półwyspu Antarktycznego. To jeden z klasycznych kierunków urystyki polarnej, który za każdym razem wymusza dostosowanie rejsu do surowych warunków pogodowych.
Na podobnym kursie operował Ultramarine, który w listopadzie prowadził dłuższą, 18-dniową wyprawę „Snow Hill to the Peninsula”. Jej wyróżnikiem jest wejście na akwen Morza Weddella oraz odwiedzenie Snow Hill Island – miejsca znanego z jednej z największych kolonii pingwinów cesarskich. Dla wielu pasażerów to punkt kulminacyjny całej podróży.
Wybrzeża w zachodniej części Półwyspu Antarktycznego należą do najbardziej obleganych przez wycieczkowce polarne, mimo że to jeden z regionów o najbardziej kapryśnych warunkach. Właśnie dlatego spotkanie dwóch statków tej samej linii w jednym punkcie wcale nie jest regułą. Zmienia się wiatr, zmienia się lód, zmienia się plan dnia – i każde takie przecięcie kursów nosi w sobie pewien element przypadkowości, znany dobrze wszystkim, którzy choć raz żeglowali w rejonach polarnych.
Wpisy Quark Expeditions w mediach społecznościowych, szczególnie na platformie X, dobrze pokazują, czym stała się współczesna turystyka polarna. Nie jest to surowa, pionierska wyprawa badawcza, lecz starannie zaplanowany rejs, w którym każdy dzień ma swój program i zestaw atrakcji. Pasażerowie mogą liczyć na lądowania śmigłowcem startującym z pokładu Ultramarine na lodowcu, spływy kajakowe między drobnymi krami lodowymi, trekkingi po zlodzonych grzbietach oraz możliwość nocowania w śpiworze na śniegu pod gołym niebem. Do tego dochodzą bliskie spotkania z pingwinami i szeroko promowane sesje fotograficzne w miejscach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu oglądali wyłącznie polarnicy, badacze oraz załogi statków rządowych.
Całość jest opakowana w narrację „odkrywania nieznanego”, choć w praktyce mamy do czynienia z komercyjnym doświadczeniem premium, realizowanym pod stałą opieką przewodników i załóg odpowiedzialnych za bezpieczeństwo uczestników. To turystyka ekstremalna, pozbawiona jednak dawnego elementu nieprzewidywalności, który kiedyś stanowił fundament polarnej eksploracji. Współczesny podróżnik dostaje namiastkę wyprawy – spektakularną, emocjonującą, wygodną – a jednocześnie w pełni kontrolowaną, prowadzoną w tempie i zakresie wyznaczanym przez Quark Expeditions.
Quark Expeditions utrzymuje obecność w Antarktyce do połowy marca. W tym sezonie, obok World Explorer i Ultramarine, operuje także polarny statek wycieczkowy Ocean Explorer, mogący zabrać na pokład około 140 pasażerów. Jednostka weszła do floty Quarka w 2024 roku i realizuje swój drugi sezon na południu.
W drugiej połowie 2026 roku do floty Quark Expeditions dołączy World Voyager, który przejmie rolę kończącego pracę World Explorer. Nowy statek, pływający obecnie dla Atlas Ocean Voyages, będzie czarterowany przez Quarka na czas kolejnych sezonów antarktycznych. Sam World Explorer, sprzedany w 2024 roku Windstar Cruises, po przebudowie trafi do segmentu rejsów luksusowych. To kolejny dowód na to, jak szybko zmienia się rynek wycieczkowców polarnych i jak intensywnie armatorzy odświeżają swoje oferty.
Spotkanie dwóch statków Quarka to niewielki epizod, lecz dobrze pokazuje, jak zmienia się turystyka polarna. Armatorzy wprowadzają nowe jednostki nie tylko po to, by bezpiecznie prowadzić rejsy wśród lodu, lecz także po to, by zaoferować pasażerom coraz bardziej zróżnicowane przeżycia – od krótkich wypadów na ląd po aktywności, które jeszcze niedawno pozostawały domeną polarników. Dzisiejszy wycieczkowiec polarny ma zapewnić komfort, kontakt z dziką naturą oraz możliwość zobaczenia Antarktydy z bliska, w sposób możliwie intensywny, a jednocześnie kontrolowany.