Polskę będzie reprezentował premier Czech Andrej Babisz. Takie zastępstwo nie jest niczym niezwykłym. Przed dwoma tygodniami, gdy ze szczytu musiał wyjechać na kilka godzin szef czeskiego rządu, reprezentował go właśnie Morawiecki. Zastępstwa zdarzają się w różnych przypadkach, ale nie jest możliwe, żeby szefa rządu zastąpił np. minister ds. europejskich. Spotkania przywódców to klub, do którego wstęp mają jedynie liderzy.
Pierwszym punktem posiedzenia ma być informacja na temat stanu rozmów unijno-brytyjskich, którą przedstawi główny negocjator Michel Barnier. Mimo zbliżającego się końca okresu przejściowego na razie porozumienia nie widać na horyzoncie. W środę wieczorem szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel rozmawiali z premierem Borisem Johnsonem, ale nie było żadnego przełomu.
„Nic nowego ani istotnego się nie pojawiło” – relacjonowały źródła unijne. Z kolei z oświadczenia brytyjskiego rządu wynika, że Johnson podkreślił, że zawarcie porozumienia jest pożądane, ale wyraził jednocześnie rozczarowanie, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie poczyniono większych postępów.
Choć Londyn wskazywał na 15 października jako ostateczną datę na zawarcie porozumienia, na razie nikt nie odchodzi od stołu negocjacyjnego. Wysoko postawione źródła w KE twierdzą, że na dokończenie wszelkich formalności, w tym tłumaczenie ponad 500-stronicowego tekstu i jego zatwierdzenie, powinien wystarczyć miesiąc.
Dlatego w UE nie ma paniki, ale przywódcy mają na szczycie podkreślić, że „postęp w kluczowych kwestiach będących przedmiotem zainteresowania Unii wciąż nie wystarcza do osiągnięcia porozumienia”. UE ma ponadto wezwać do zintensyfikowania prac nad przygotowaniem się do braku umowy.
„Chcemy porozumienia, ale nie za wszelką celę. To musi być uczciwa umowa, która służy interesom obu stron” – mówiła w Brukseli kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Prezydent Francji Emmanuel Macron wykluczył poświęcenie interesów francuskich rybaków w rozmowach z Wielką Brytanią. Jak zaznaczył, jego kraj jest gotowy do scenariusza braku umowy.
Premier Holandii Mark Rutte ocenił, że byłoby szaleństwem, gdyby UE nie porozumiała się z Wielką Brytanią. „Sądzę, że dla obu stron ekonomicznie i geopolitycznie lepiej byłoby mieć porozumienie” – podkreślił.
Na kolacji szefowie państw i rządów mają po raz pierwszy przeprowadzić dyskusje na temat nowego celu klimatycznego na 2030 r. Propozycja KE zakłada podniesienie celu do 55 proc. w porównaniu z poziomem w 1990 roku. Parlament Europejski nalega, by redukcja na koniec obecnej dekady wynosiła 60 proc.
Państwa UE są podzielone w tej sprawie, część z nich optuje za wysokimi ambicjami, ale część zwraca uwagę, że może to pociągnąć za sobą duże koszty społeczno-gospodarcze.
„Wszyscy chcemy zapewnić naszym dzieciom i wnukom zrównoważoną przyszłość. Aby to zrobić, musimy zintensyfikować walkę ze zmianą klimatu” – mówił w Brukseli premier Szwecji Stefan Loefven.
Do grupy ambitnych poza Szwecją należą: Holandia, Austria, Włochy, Luksemburg, Łotwa, Grecja, Francja, Portugalia i Hiszpania. Dania i Finlandia chciałyby jeszcze wyższego celu, niż zaproponowała KE.
Polska, Czechy, Węgry oraz Bułgaria znajdują się po drugiej stronie barykady. Warszawa uważa, że zaplanowana na grudzień ostateczna decyzja Rady Europejskiej w tej sprawie powinna być poprzedzona szerokimi konsultacjami ze wszystkimi państwami członkowskimi.
Obecne konkluzje ze szczytu, które nie podobają się Polsce, kładą nacisk na potrzebę zwiększenia ambicji przez Unię w walce ze zmianami klimatu. Podkreślają też, że każde państwo będzie musiało partycypować w tym wysiłku.
W piątek unijni liderzy mają rozmawiać o walce z pandemią. Komisja przedstawiła w czwartek zbiór propozycji, które mają pomóc państwom członkowskim uporać się z wyzwaniami związanymi ze szczepieniami na Covid-19.
Liderzy mają też dyskutować o sprawach międzynarodowych, w tym o Białorusi, Rosji i Turcji oraz o stosunkach z Afryką przed zbliżającym się spotkaniem z przywódcami Unii Afrykańskiej.
Źródło: PAP