Havyard Design & Solutions wchodzi w nową branżę

Projekt polarnego statku towarowego przygotowany przez norweską spółkę morską Havyard Design & Solutions wygrała przetarg rozpisany przez Royal Arcitc Line. To grenlandzki armator, który ostatnio otrzymał od rządu wyłączność na obsługę wszystkich przewozów morskich na Grenlandię.
Firma Havyard Design & Solutions podała w komunikacie, że statki będą służyły do towarów w kontenerach o regulowanej temperaturze oraz do transportu ładunków drobnicowych. Rząd Grenlandii zakłada, że nowe statki staną się ważnym elementem systemu transportowego kraju.
Projekt statków zamówił armator Royal Arcitc Line. To spółka, której grenlandzki rząd przyznał wyłączną licencję na obsługę towarowego transportu morskiego na Grenlandię. Licencja ta jednak nakłada na armatora szereg obowiązków, dotyczących m.in. pojemności poszczególnych transportów czy częstotliwości dostaw do wszystkich miast na zachodnim i wschodnim wybrzeżu wyspy. Już teraz Royal Arctic Line obsługuje wszystkie przewozy morskie do oraz z trzynastu największych portów Grenlandii. Stąd też projekt jednostki – o roboczej nazwie Havyard 974 – został przygotowany przez norweską firmę w ścisłej współpracy z armatorem.
Zobacz też: Przemysł wycieczkowy: branża rośnie w zawrotnym tempie.
Armator Royal Arcitc Line podał, że oba zamówione statki będą operować w północno-zachodniej Grenlandii, czyli w warunkach arktycznych. To powoduje, że statki będą musiały spełniać wymagania stawiane jednostkom klasy polarnej.
Oba statki zaprojektowane przez norweską firmę zostaną zbudowane w hiszpańskiej stoczni Zamakona Shipyard. Będą one miały po 67 metrów długości. Według harmonogramu projektu jednostki zostaną dostarczone do armatora w 2020 r. W sumie będą one miały pojemność ładunkową 60 kontenerów. Statki zastąpią wysłużone jednostki Pajuttaat i Vestlandia, które pływają odpowiednio od 1979 i 1983 roku. Zakup nowych jednostek wpisuje się w strategię Royal Arcitc Line, która zakłada systematyczną modernizację oraz regularne odmładzanie floty, podkreślił armator.
Zobacz też: Saab w projekcie nowej fregaty dla marynarki wojennej Australii.
Z kolei Havyard Design & Solutions, że wygranie przetargu oznacza nowy rozdział w historii firmy. Do tej pory norweska spółka zajmowała się niemal wyłącznie projektowaniem statków rybackich oraz opracowywaniem kompleksowych rozwiązań okrętowych dla takich jednostek.
Podpis: am
Przemysł stoczniowy – więcej wiadomości z branży znajdziesz tutaj.
-
Rosyjski atak na turecki statek w Czarnomorsku

12 grudnia podczas rosyjskiego ataku w obwodzie odeskim doszło do pożaru na jednostce Cenk T w porcie Czarnomorskim. Operator podał, że statek przewoził żywność, nie było informacji o ofiarach. Turcja oficjalnie wezwała do wstrzymania działań zagrażających bezpieczeństwu żeglugi na Morzu Czarnym.
W artykule
Co wiadomo o uderzeniu
W Czarnomorsku doszło do pożaru na tureckiej jednostce handlowej Cenk T. W komunikatach i depeszach przewija się jeden szczegół, który zmienia optykę: ładunek stanowiła żywność. Żadnych opowieści o „strategicznych komponentach”, żadnej wygodnej zasłony dymnej. Twardy fakt brzmi banalnie, więc jest dla propagandy wyjątkowo niewygodny. To kolejny przykład, jak bezpieczeństwo żeglugi na Morzu Czarnym staje się elementem presji politycznej i gospodarczej.
Turcja odniosła się do incydentu, wskazując na zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego oraz swobody żeglugi. To nie jest dyplomatyczne „zaniepokojenie” wrzucone na autopilota. To sygnał państwa, którego armatorzy operują na trasach prowadzących do ukraińskich portów, więc ryzyko nie jest akademickie.
Morze Czarne jako narzędzie presji
W sieci temat sprzedaje się jako dowcip o wojnie z „tureckimi pomidorami”. Tyle że za tym żartem kryje się bardzo czytelny przekaz. Uderzenie w statek z żywnością działa jak ostrzeżenie dla armatorów i ubezpieczycieli: bandera nie daje gwarancji, a wejście do ukraińskiego portu ma koszt polityczny i finansowy, który każdy musi skalkulować sam.
To właśnie jest gra Moskwy. Nie potrzeba formalnej blokady, nie trzeba ogłaszać „zamknięcia morza”. Wystarczy dosypać niepewności. Kilka takich zdarzeń, kilka nagrań, kilka komunikatów o pożarze i nagle część rynku zaczyna omijać region, bo rachunek ryzyka przestaje się spinać.
Dzień później Ukraina informowała też o uderzeniu rosyjskiego drona w turecki statek VIVA z ładunkiem oleju słonecznikowego który płynął do Egiptu. Ten wątek dokłada do obrazu kolejną warstwę napięcia, bo sugeruje, że ryzyko nie kończy się na nabrzeżu.
Wniosek jest nieprzyjemnie prosty. Morze Czarne coraz częściej przestaje być przestrzenią handlu, zaczyna być przestrzenią wymuszania. Gdy celem staje się statek z żywnością, opowieść o „precyzyjnej wojnie” zostaje już tylko w papierowych komunikatach.
Aktualizacja: Turcja wskazuje na zagrożenia dla bezpieczeństwa żeglugi na Morzu Czarnym po ataku na statek handlowy w Czarnomorsku.









