[powiazane1] Przypomnijmy, 15 listopada 2017 roku dowództwo argentyńskiej floty utraciło łączność z zanurzonym San Juanem. Okręt odbywał rejs szkolny z portu Ushuaia na Ziemi Ognistej do rodzimej bazy w Mar del Plata na północnym wschodzie kraju. Rozpoczęta akcja ratownicza nie przyniosła pozytywnych rezultatów, mimo że zaangażowano w nią duże siły, które obejmowały w szczytowym okresie 30 samolotów i 27 jednostek pływających z 13 państw. Operację prowadzono na wielkim obszarze o powierzchni około 482 000 km kwadratowych, zlokalizowanym 370 km na południowy-wschód od Zatoki Jorge, w rejonie, gdzie urządzenia sejsmiczne organizacji Comprehensive Nuclear-Test-Ban Treaty (CTBT) strzegącej zakazu użycie broni jądrowej, wykryły anomalie akustyczne mogące wskazywać na implozję kadłuba mocnego San Juana. Niestety, po 15 dniach bezowocnej akcji, w obliczu pogarszającej się pogody i szacunków wskazujących na brak szans na utrzymanie się załogi przy życiu, Armada Argentina ogłosiła koniec misji. Od tej pory rozpoczęto już tylko poszukiwanie wraku, aby odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną tej tragedii?
[powiazane2] Od września bieżącego roku do akcji włączyła się amerykańska firma Ocean Infinity, zajmująca się eksploracją dna morskiego, badaniami hydrograficznymi i geofizycznymi. W rejon poszukiwań udał się jej statek Seabed Constructor przenoszący między innymi pięć pojazdów autonomicznych Hugin 6000 firmy Kongsberg, każdy wyposażony w precyzyjną echosondę wielowiązkową i sonar boczny oraz dwa pojazdy zdalnie sterowane z kamerami TV. Działania rozpoczął 7 września, a plan przewidywał 60-dniową operację, za którą honorarium w wysokości 7,5 mln USD miało być wypłacone przez argentyński rząd jedynie w przypadku jej powodzenia.
16 listopada wstępnie wytypowano miejsce zalegania przedmiotów wartych dokładniejszego zbadania. Nazajutrz zidentyfikowano w nich szczątki poszukiwanego okrętu. Są one rozrzucone w wąwozie na obszarze o wymiarach 80 x 100 m w odległości około 600 km na wschód od Comodoro Rivadavia, miasta w południowej Argentynie nad zatoką San Jorge, czyli z grubsza w rejonie pierwotnych poszukiwań i niedaleko od zarejestrowanych rok wcześniej dźwięków podwodnych. 17 listopada w siedzibie Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej Argentyny odbyła się konferencja prasowa, na której przedstawiono materiał zdjęciowy wykonany prze roboty podwodne z Seabed Constructora.
[powiazane3]
Pokazane kadry nie pozostawiają wątpliwości co do identyfikacji jednostki. Na zdjęciach widać dziobową półsferyczną gródź wodoszczelną z sześcioma wyrzutniami torped, obudowę kiosku i śrubę napędową. Uszkodzenia wskazują na przekroczenie granicznej głębokości zanurzanie, która dla jednostek tego typu wynosiła 300-400 m. Nie ustalono jednak na razie bezpośrednich przyczyn katastrofy.
Okręt podwodny ARA San Juan należał do typu TR-1700. Zbudowano dwie takie jednostki w stoczni Thyssen Nordseewerke w Emden, zaś kolejne miały powstać w Argentynie an mocy licencji, ale mimo zainicjowania budowy kolejnej pary, nigdy ich nie ukończono. San Juan rozpoczął służbę 19 listopada 1985 roku. W latach 2008-2013 zaliczył remont główny i modernizację wykonane w kompleksie przemysłowym Complejo Industrial y Naval Argentino (CINAR, utworzony przez stocznie Tandanor i Almirante Storni w Buenos Aires). Niektóre media doszukują się w niskiej jakości tych prac przyczyn katastrofy okrętu.
Podpis: tg
Marynarka wojenna – więcej wiadomości na ten temat znajdziesz tutaj.