Zadaniem systemu ma być zestrzeliwanie nieprzyjacielskich rakiet w przypadku ataku Korei Płn. lub innego kraju. Pierwotnie elementy systemu planowano rozmieścić na lądzie.
W czerwcu ówczesny minister obrony Japonii Taro Kono zawiesił jednak plany budowy dwóch elementów naziemnych, których koszt szacowano na ok. 2 mld dolarów, argumentując, że części rakiet mogłyby spaść na okolicznych mieszkańców. Kono zasugerował zainstalowanie ich na platformach morskich lub okrętach.
Resort obrony bierze pod uwagę kilka propozycji, w tym umieszczenie systemu Aegis na platformach przypominających platformy wiertnicze lub przekształcone statki handlowe albo okręty wojenne. Następca Kono, obecny minister obrony Nobuo Kishi oświadczył, że podejmie decyzję do końca roku.
Opóźnienia i większe koszty mogą jednak sprawić, że władze Japonii zmienią zdanie w sprawie rozmieszczenia elementów na morzu, ponieważ finanse państwa są już nadszarpnięte długiem związanym z olbrzymimi wydatkami na stymulację gospodarki – pisze Reuters.
Według źródła tej agencji niektóre z rozważanych propozycji mogą wiązać się z kosztami rzędu ponad 4 mld dolarów, nie uwzględniając rakiet przechwytujących i kosztów operacyjnych, które również mogłyby przewyższyć te związane z obsługą systemu naziemnego.
Jeden z urzędników ministerstwa obrony oświadczył, że nie jest zapoznany z nowym kosztorysem i szacunkami dotyczącymi czasu budowy systemu na morzu. Naziemne elementy systemu miały być gotowe do użycia w 2025 roku – podał Reuters.
W 2019 roku władze Japonii po raz pierwszy określiły Chiny jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa, wskazując na rosnące wydatki na obronność i działania wojskowe Pekinu. Tokio wyrażało również zaniepokojenie z powodu wznowienia aktywności wojskowej Rosji wokół Japonii.
System Aegis Ashore ma być wyposażony w radary Lockheed Martin SPY-7, których zasięg jest co najmniej trzy razy większy niż starszych radarów Aegis, znajdujących się obecnie na japońskich okrętach. Oferowano Japonii również radary SPY-6 firmy Raytheon Technologies, ale urzędnicy resortu obrony twierdzą, że pozostają przy radarach SPY-7 – pisze Reuters.
Źródło: PAP