Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Port Gdynia wchodzi w LNG. Pomoże mu gazowy czempion

Port Gdynia chce rozbudować infrastrukturę umożliwiającą wykorzystywanie skroplonego gazu ziemnego LNG, m.in. zbudować specjalną bunkierkę. We wtorek 19 czerwca br. podpisał w tej sprawie porozumienie ze spółkami z grupy kapitałowej PGNiG: PGNiG Obrót Detaliczny oraz Gas-Trading.

Zarząd Morskiego Portu Gdynia podał w komunikacie, że projekt rozbudowy infrastruktury LNG w porcie będzie realizowany w ramach programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju – INNOship. Unijna dyrektywa w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych zakłada, że najpóźniej do końca 2025 r. w europejskich portach ma powstać odpowiednia liczba bunkrowania statków LNG. Chodzi o to, żeby statki morskie i śródlądowe napędzane skroplonym gazem ziemnym mogły swobodnie przemieszczać się po całej sieci bazowej TEN-T. Rząd chce, żeby punkty bunkrowania LNG powstały w Gdynia, Gdańsku oraz Szczecinie i Świnoujściu.

Zobacz też: Port Kopenhaga Malmo rozszerza ofertę. Przeprowadził pierwsze bunkrowanie LNG.

– Dostrzegamy rosnące zapotrzebowanie ze strony armatorów, dlatego zdecydowaliśmy się na szersze wykorzystanie paliwa LNG w Porcie Gdynia. Chcemy budować konkurencyjność na arenie międzynarodowej poprzez rozwój technologii bunkrowania tego ekologicznego paliwa – mówi Adam Meller, prezes Portu Gdynia.

– Możliwość bunkrowania paliwa LNG w Porcie Gdynia to kolejny przykład, ze musimy stale inwestować i tworzyć taką infrastrukturę portową, która zaspokoi wymagania armatorów i poszczególnych terminali – dodaje Grzegorz Dyrmo, wiceprezes portu. – Jako zarząd portu jesteśmy gotowi na każdą implementację, która ma na celu wdrażanie nowych, innowacyjnych i ekologicznych technologii, stwarzając tym samym dobre warunki dla rozwoju biznesu – podkreśla.

Podpisanie listu intencyjnego ws. rozbudowy infrastruktur LNG w Porcie Gdynia. Fot.: Port Gdynia
Podpisanie listu intencyjnego ws. rozbudowy infrastruktur LNG w Porcie Gdynia. Fot.: Port Gdynia.

List intencyjny zakłada współpracę w kilku kluczowych obszarach. Firmy będą prowadzić prace nad technologiczną instrukcją bunkrowania statków i mobilnym punktem bunkrowania paliwem LNG w Porcie Gdynia oraz nad umożliwieniem armatorom bunkrowania z morza przy wykorzystaniu technologii ship-to-ship.

List intencyjny zakłada również zobowiązanie ze strony spółki Gas-Trading do złożenia wniosku w ramach programu INNOship, prowadzonego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Program zakłada finansowe wsparcie nowatorskich rozwiązań technologicznych dla infrastruktury stoczniowej oraz portowej.

– Gaz LNG ze względu na swoje właściwości fizyczno-chemiczne, jest jednym z najczystszych paliw, napędzających zarówno jednostki lądowe jak i morskie, co czyni go alternatywą dla obecnie stosowanych paliw – tłumaczy Tymoteusz Pruchnik, szef Gas-Trading S.A. – Emisja substancji szkodliwych do atmosfery jest zdecydowanie niższa, a w przypadku wycieku nie istnieje niebezpieczeństwo zanieczyszczenia wód. Widząc ogromny potencjał rozwoju rynku LNG w Polsce spółka Gas-Trading S.A. prowadzi działania mające na celu rozbudowę posiadanej floty cystern kriogenicznych oraz świadczenie usług umożliwiających bunkrowanie statków – dodaje.

Zobacz też: Keppel zbuduje pierwszy statek do bunkrowania LNG w południowo-wschodniej Azji.

– W nadchodzących latach LNG jako alternatywne paliwo żeglugowe będzie zyskiwać na popularności. Jest to jedyne dojrzałe rozwiązanie mogące spełnić zarówno obecne, jak i przyszłe normy emisyjne, przy jednoczesnej opłacalności ekonomicznej. Kluczowym elementem dalszego wzrostu popularności LNG jest rozwój infrastruktury bunkrowania, dlatego zdecydowaliśmy się na podpisanie listu intencyjnego z Zarządem Morskiego Portu Gdynia S.A. – podkreśla Marcin Szczudło, wiceprezes PGNiG Obrót Detaliczny, odpowiedzialny za obszar CNG/LNG.

Komisja Europejska chce do 2050 r. całkowicie wyeliminować emisje pochodzące z transportu morskiego. Dla Europy Środkowo-Wschodniej oznacza to normy emisyjne jeszcze bardziej restrykcyjne niż w innych częściach świata. Obecnie „Dyrektywa siarkowa” zakłada redukcję zawartości siarki w paliwach żeglugowych na obszarach SECA (Sulphur Emission Control Areas), m.in. na Morzu Bałtyckim i Północnym. Dodatkowo, od stycznia 2021 r. obowiązywać będzie ograniczenie emisji tlenków azotu (NOx) o 75 procent na obszarach NECA (Nitric Emission Control Area) – m.in. na Morzu Bałtyckim.

Bunkrowanie LNG w porcie w Antwerpii.
Bunkrowanie LNG w porcie w Antwerpii.

Obecnie spośród polskich portów morskich jedynie Port Gdańsk oferuje możliwość bunkrowania statków LNG w systemie truck-to-ship, czyli przy wykorzystaniu cysterny samochodowej ze skroplonym gazem ziemnym. Armatorzy, którzy chcą w gdańskim porcie zatankować LNG mogą skorzystać z usług firm trzecich. Usługi bunkrowania LNG w Porcie Gdańsk obecnie świadczą firmy Barter, Cryogas M&T Poland, DUON Dystrybucja oraz Gaspol.

Port Gdańsk jednak przymierza się do rozbudowy własnej infrastruktury, która umożliwi świadczenie usługi bunkrowania LNG.

– Wewnętrzne analizy wykazały, że port dysponuje odpowiednim miejscem do tego typu operacji – mówi Agata Kurpacz, rzeczniczka prasowa Portu Gdańsk. – Pozyskane opinie geotechniczne oraz analizy przejezdności i inwentaryzacje techniczne pokazały, że moglibyśmy takie operacje przeprowadzić. Jedyną wątpliwością i zarazem ryzykiem jest brak precyzyjnych przepisów wykonawczych na temat samej procedury bunkrowania i niezbędnych zgód natury administracyjnej, dlatego też obecnie staramy się te kwestie doprecyzować – dodaje.

Nie wiadomo, jakie kroki w kierunki rozbudowy infrastruktury LNG podejmuje zarząd portów w Szczecinie i Świnoujściu. Pomimo upływu ustawowego terminu, zarząd nie odpowiedział na pytania Portalu Stoczniowego w tej sprawie.

Podpis: tz.

Przemysł stoczniowy – więcej wiadomości z branży znajdziesz tutaj.

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Korea Południowa z zielonym światłem na budowę atomowych okrętów podwodnych

    Korea Południowa z zielonym światłem na budowę atomowych okrętów podwodnych

    Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.

    Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.

    Nowa era południowokoreańskiej marynarki wojennej

    Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje nowoczesną flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.

    Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki

    Porozumienie obejmuje również kwestię, która dotyczy południowokoreańskich planów związanych ze wzbogacaniem uranu. Stany Zjednoczone zadeklarowały gotowość wspierania programu cywilnego, pod warunkiem wykorzystywania paliwa jądrowego wyłącznie do celów „pokojowych”. Ten zapis, dobrze znany z traktatów międzynarodowych, w praktyce otwiera drogę do zapewnienia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.

    Nie tylko atom. Chodzi też o pieniądze i wpływy

    Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.

    Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.

    Region pod napięciem – jak zareagują Chiny i Korea Północna

    Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.

    Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego

    Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang

    Refleksja na koniec – technologia jako zobowiązanie

    Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.

    Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.