„To jedyny aktualny certyfikat MSC przyznany polskim rybakom poławiającym na Morzu Bałtyckim. I co istotne, polskie połowy turbota i storni to jedyne na świecie certyfikowane rybołówstwo MSC poławiające te gatunki” – poinformowano w środę na konferencji prasowej podczas 7. Kongresu Rybnego w Gdyni.
Certyfikat MSC otrzymały: Kołobrzeska Grupa Producentów Ryb, Organizacja Producentów Ryb Władysławowo, Krajowa Izba Producentów Ryb oraz Organizacja Producentów Ryb Bałtyk.
Przyznany certyfikat MSC dotyczy gatunków ryb płaskich występujących w Bałtyku. Są to: stornia (popularnie zwana flądrą), turbot i gładzica. Mają one niesymetryczną budowę ciała i pływają na jednym z boków. Ryby te nie żyją w stadach.
Pozytywna ocena oznacza, że od tej pory ryby płaskie poławiane za pomocą włoków dennych (stornia, turbot, gładzica) oraz włoków pelagicznych (stornia) będą mogły być oznaczanie certyfikatem MSC.
Certyfikat został nadany decyzją niezależnych audytorów z jednostki certyfikującej Global Trust, którzy w trwającym blisko dwa lata procesie ocenili polskie rybołówstwo ryb płaskich pod kątem zgodności z wytycznymi MSC. Certyfikat przyznawany jest na pięć lat, ale co roku przeprowadzany jest audyt.
„Naszym zadaniem jest nie tylko dostarczanie zdrowych i cennych w składniki odżywcze ryb. Musimy także dbać o to, aby poszczególne stada mogły się odbudowywać, tak abyśmy pozostawili w pełni wartościowe zasoby ryb także przyszłym pokoleniom. Otrzymanie certyfikatu MSC potwierdziło, że nasze metody połowu ryb płaskich są prowadzone zgodnie z najbardziej rygorystycznymi, globalnymi wymogami środowiskowymi” – powiedział Marcin Radkowski, prezes Kołobrzeskiej Grupy Producentów Ryb, która była liderem dla czterech organizacji w procedurze ws. przyznania MSC.
Dyrektor Programu MSC w Polsce i Europie Centralnej Anna Dębicka wyjaśniła, że inicjatywa dotycząca certyfikatów i organizacja powstały prawie 25 lat temu.
„Branża rybacka potrzebuje przede wszystkim surowca. I na tym polega zrównoważone rybołówstwo, aby ryb nie tylko nie zabrakło, ale żeby było ich więcej. Sam proces certyfikacji jest bardzo kompleksowy. Nie patrzymy tylko, ile jest danej ryby w środowisku – w tym wypadku storni, turbota i gładzicy – ale też zwracamy uwagę m.in. na to, jak połowy tych ryb wpływają na połowy innych gatunków, a także gatunki chronione, takie jak morświn i foka. Poddawanych ocenie jest aż 28 wskaźników” – dodała Dębicka.
Prezes Fundacji Mare Olga Sarna podkreśliła, że certyfikat MSC ma duże znaczenie dla ochrony środowiska.
„Zrównoważone połowy są niezbędnym krokiem, aby stan ekosystemu Bałtyku pozostał dobry, żeby ryby nie były przeławiane, miały czas, żeby się odrodzić, a w konsekwencji, żeby rybacy mieli w przyszłości co łowić. Jeśli chcemy podejmować decyzje konsumenckie, które są jak najmniej szkodliwe dla środowiska, to szukanie ryb oznaczonych niebieskim znakiem MSC jest najprostszym rozwiązaniem” – podkreśliła szefowa Fundacji Mare.
Dr inż. Wojciech Sawicki z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie powiedział, że wbrew różnym opiniom stan ryb w Bałtyku nie jest gorszy w porównaniu do innych akwenów, np. Morza Północnego.
„Ryby bałtyckie nie są trujące i toksyczne. Nawet z nawiązką spełniają bardzo wyśrubowane wymagania dotyczące zanieczyszczenia, bo nie przekraczają 10 proc. wartości krytycznych. Morze Bałtyckie jest specyficznym, śródlądowym, zamkniętym morzem, do którego wpływa prawie 250 rzek, a wraz z nimi to, co człowiek produkuje na lądzie. Specyficzne są też ryby płaskie, jako te żyjące na dnie” – dodał naukowiec.
MSC (Marine Stewardship Council) to niezależna, międzynarodowa organizacja i światowy lider programu certyfikacji na rzecz zrównoważonego rybołówstwa. Logo MSC umieszczone na produkcie to gwarancja, że ryby i owoce morza pochodzą ze zrównoważonych praktyk połowowych, które przyczyniają się do utrzymania dobrostanu oceanów.
Autor: Robert Pietrzak/PAP