Dwie cenne szable oficerskie trafiły do zbiorów Muzeum Marynarki Wojennej

Dwie cenne szable oficerskie trafiły do zbiorów Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Jedna z nich należała do admirała Jerzego Świrskiego, szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej od 1924 r, faktycznego twórcy floty i struktur polskich sił morskich II RP.

Prezentacja obu szabli oficerskich (konstrukcyjnie pałaszy, ponieważ posiadają prostą głownię – PAP) odbyła się w poniedziałek w siedzibie Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.

„Dla każdego muzealnika to eksponaty bezcenne. Oba należały do wybitnych postaci w historii Marynarki Wojennej Rzeczypospolitej. Nabyliśmy je od kolekcjonera z południa Polski” – poinformował dyrektor MMW Tomasz Miegoń.

Pierwszy pałasz był własnością admirała Jerzego Świrskiego. Od 1924 r. był on szefem Kierownictwa Marynarki Wojennej, zwierzchnikiem i faktycznym twórcą floty i struktur Marynarki Wojennej czasu II RP, aż do momentu rozwiązania Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w 1947 r.

Szabla pamiątkowa pochodzi z 1 stycznia 1931 r. i została podarowana oficerowi z okazji jego nominacji na stopień kontradmirała.

Druga szabla należała do komandora Zbigniewa Przybyszewskiego, który jako kapitan bronił Helu w 1939 r. Był tam dowódcą sławnej baterii nr 31 im. Heliodora Laskowskiego, zwanej też „baterią cyplową”. Pozyskany przez Muzeum Marynarki Wojennej pałasz pochodzi z 1933 r. z okresu służby Przybyszewskiego na torpedowcu ORP „Krakowiak”, gdzie był oficerem wachtowym, a następnie zastępcą dowódcy okrętu. Szablę dostał na pamiątkę od swoich podkomendnych.

Oba egzemplarze szabli mają charakterystyczną kotwicę, którymi ozdabiano pałasze Marynarki Wojennej.

Szabla należąca do admirała Świrskiego w niewyjaśniony sposób najpierw trafiła do Francji, a potem do Austrii. Eksponat został zakupiony w latach 80. XX wieku przez kolekcjonera. Szablę komandora Przybyszewskiego kolekcjoner nabył zaś na aukcji w Niemczech.

Po zakończeniu II wojny światowej admirał Świrski (urodził się 5 kwietnia 1882 w Kaliszu) nie powrócił do Polski i pozostał na emigracji. Zmarł 12 czerwca 1959 r. w Londynie, gdzie został pochowany.

Komandor Zbigniew Przybyszewski (ur. 22 września 1907 r.) został skazany na podstawie fałszywych dowodów (za szpiegostwo oraz dywersję) na śmierć i stracony w 1952 r. W ostatnich latach jego szczątki zostały znalezione przez Instytut Pamięci Narodowej na tzw. Łączce na warszawskich Powązkach. 2 października 2018 r. został pochowany w Kwaterze Pamięci na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu.

Autor: Robert Pietrzak/PAP

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Norwegia zwiększa zamówienie o kolejne okręty podwodne

    Norwegia zwiększa zamówienie o kolejne okręty podwodne

    Norweskie Ministerstwo Obrony poinformowało 5 grudnia o zwiększeniu zamówienia na okręty podwodne typu 212CD budowane w Niemczech. Dotychczasowy kontrakt obejmował cztery jednostki, teraz Oslo chce dokupić dwie kolejne.

    O rozszerzeniu zamówienia mówiło się od 2024 roku, kiedy to Bundestag zgodził się zwiększyć niemiecką część programu z dwóch do sześciu jednostek. Wtedy też pojawiła się informacja o możliwej dodatkowej opcji na trzy kolejne okręty dla Niemiec.

    Budowa pierwszych 212CD trwa – zarówno dla Norwegii, jak i Niemiec. W norweskiej flocie nowe okręty zastąpią wysłużone jednostki typu Ula. Ich głównym zadaniem będzie monitorowanie i ochrona obszarów na północnym Atlantyku, Morzu Norweskim i w rejonie Arktyki, gdzie obecność rosyjskiej Floty Północnej jest stałym czynnikiem ryzyka. Całość norweskiego zamówienia, po rozszerzeniu, szacowana jest na ponad 90 mld koron (ponad 32 mld zł). Resort obrony Norwegii podkreśla, że decyzja wynika bezpośrednio z pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa tego kraju.

    Wspólny projekt Norwegii i Niemieccharakterystyka 212CD

    Wspólna budowa okrętów ma przynieść obu państwom wymierne korzyści: wspólne szkolenia, ujednolicone standardy obsługowe oraz interoperacyjność, w tym możliwość tworzenia mieszanych, norwesko-niemieckich załóg. W Haakonsvern powstaje już specjalna infrastruktura do szkolenia marynarzy i utrzymania jednostek serii 212CD.

    Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, umożliwiających obserwację i identyfikację celów bez konieczności wynurzania jednostki. Uzupełnieniem systemu są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają na bezpieczne manewrowanie oraz prowadzenie działań na wodach o złożonej charakterystyce dna.

    W prasie branżowej zwraca się uwagę na „diamentowy” przekrój poprzeczny kadłuba, który ma redukować odbicia aktywnych sygnałów sonarowych. Innowacyjność konstrukcji rodzi jednak ryzyko opóźnień – niektórzy twierdzą, że pierwsze jednostki tej serii mogą być gotowe z poślizgiem czasowym, związanym z dostępnością materiałów i koniecznością nabywania doświadczenia przez wykonawców.

    Napęd i systemy pokładowe

    Napęd stanowią dwa silniki wysokoprężne MTU 4000, baterie litowo-jonowe oraz najnowsza generacja systemu AIP (HDW Fuel Cell AIP, określany jako – IV generacja). Baterie przeszły krytyczne testy bezpieczeństwa, a koncepcja projektu zakłada możliwie niskie zużycie energii i wysoką autonomiczność w zanurzeniu.

    W skład wyposażenia nowych 212CD wchodzi najnowszy system dowodzenia CMS ORCCA, rozwijany wspólnie przez TKMS i norweski Kongsberg. To centrum nerwowe okrętu, integrujące wszystkie sensory i uzbrojenie, a jednocześnie przygotowane do pełnej współpracy z niemiecką i norweską flotą.

    Za świadomość sytuacyjną odpowiada sonar nawigacyjny SA9510S MkII oraz zestaw masztów elektrooptycznych OMS 150 i OMS 30, zapewniających obserwację i identyfikację celów bez wynurzania okrętu. Ich uzupełnieniem są echosondy EM2040 Mil i EA640, które zwiększają precyzję nawigacyjną i pozwalają bezpiecznie prowadzić działania na trudnych wodach.

    Uzbrojenie okrętów podwodnych 212CD

    Okręty otrzymają cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm, przystosowane do użycia nowoczesnych torped ciężkich DM2A4, będących standardem wśród państw NATO mających w służbie okręty TKMS.

    Do samoobrony na krótkim dystansie przewidziano system IDAS, czyli rakietowy zestaw przeznaczony do zwalczania środków ZOP, dronów i śmigłowców operujących nad obszarem działań okrętu.

    Najmocniejszy akcent ofensywny to możliwość użycia pocisków przeciwokrętowych NSM od Kongsberga – uzbrojenia, przed którym rosyjskie okręty mają szczególny respekt. NSM realnie utrudni im swobodne operowanie na północnym Atlantyku i w rejonach subarktycznych.

    Jednostki będą także zdolne do współpracy z autonomicznymi pojazdami podwodnymi (UUV), co zwiększa ich możliwości w rozpoznaniu, działaniach specjalnych i monitorowaniu dna morskiego.

    Wszystkie te elementy składają się na okręt przeznaczony do działań nie tylko na Bałtyku. 212CD powstaje z myślą o operowaniu na północnym Atlantyku i Morzu Norweskim, w środowisku arktycznym, gdzie kluczowe znaczenie mają duża autonomiczność oraz zdolność do długotrwałego pozostawania w rejonie działań.

    Co tak naprawdę wyróżnia decyzję Norwegii

    Decyzja Oslo nie jest efektem politycznego impulsu, lecz chłodnej kalkulacji operacyjnej. Norwegowie powiększają zamówienie na okręty, które już istnieją, pływają i mają potwierdzone osiągi w służbie sojuszniczych marynarek. Bez wizualizacji i opowieści o „rozwojowych możliwościach”. Po prostu biorą rozwiązanie, które działa.

    212CD nie jest projektem, który dopiero miałby „dojrzewać” w trakcie programu. To rozwinięcie sprawdzonej rodziny okrętów podwodnych, budowanej na bazie doświadczeń typu 212A – jednej z najbardziej udanych konwencjonalnych platform w Europie. Konstrukcja została w pełni zweryfikowana na etapie projektu i wprowadzona do produkcji bez fazy eksperymentalnej. Pierwsze jednostki są już w trakcie budowy.

    Dla Norwegii to kluczowe. Flota Północna FR działa tuż za rogiem, a Oslo odpowiada za bezpieczeństwo północnej flanki NATO. W tych warunkach okręt podwodny nie ma „rokować” – ma pracować od pierwszego dnia służby.

    I tu pojawia się czytelny kontrast: Norwegia wzmacnia flotę rozwiązaniem sprawdzonym, podczas gdy w Polsce realna zdolność podwodna pozostaje odsunięta w czasie.

    W czasie gdy jedni wybierają projekt „jakoś to będzie”, Norwegia wybiera pewność tu i teraz: okręt, który pływa i system, który przeszedł próby.

    Mariusz Dasiewicz – wydawca Portalu Stoczniowego. Od ponad 10 lat zajmuje się tematyką Marynarki Wojennej RP oraz przemysłu stoczniowego. W swoich tekstach koncentruje się na programie Orka oraz zagadnieniach związanych z rozwojem bezpieczeństwa morskiego Polski, kładąc nacisk na transparentność procesów decyzyjnych i analizę opartą na faktach.