Kolizja i pożar u wybrzeży Anglii – błąd ludzki czy sabotaż?

10 marca na Morzu Północnym u wybrzeży Wysp Brytyjskich doszło do kolizji tankowca Stena Immaculate z kontenerowcem Solong. W wyniku zderzenia wybuchł pożar i nastąpił wyciek paliwa lotniczego do morza. Czy było to nieumyślne zaniedbanie procedur, czy sabotaż?
W artykule
Okoliczności incydentu budzą pytania, zwłaszcza w kontekście charakteru przewożonego ładunku. Na pokładzie Stena Immaculate znajdowało się paliwo lotnicze, będące własnością rządu USA, co mogłoby czynić ten statek potencjalnym celem ataku. W świetle rosnących napięć geopolitycznych i coraz częstszych aktów sabotażu na morzu nie można wykluczyć takiej hipotezy. Pomimo zdecydowanych zaprzeczeń władz brytyjskich, czy inne państwa mogły mieć w tym udział? Pytanie pozostaje otwarte.
Ustalenie przyczyn katastrofy u wybrzeży Anglii
W analizie przyczyn katastrofy kluczowe będą również ustalenia służb specjalnych, które badają zarówno aspekty sygnałowe, osobowe, jak i techniczne. Jednym z istotnych punktów dochodzenia może być również analiza zasad nawigacyjnych obowiązujących w rejonie zdarzenia. Statek stojący na kotwicy wymusza przestrzeganie określonych procedur, w tym unikania wpływania w pole redy kotwicznej bez wyraźnej przyczyny, zachowania wielokrotnie większego dystansu od promienia wodzącego kadłub statku oraz uwzględnienia dynamiki wiatrów, fal i prądów, które mogą powodować wleczenie kotwicy po dnie. Kluczowe znaczenie ma także ścisła komunikacja między mostkami statków, co w nawigacji jest zasadą nadrzędną.
Statki manewrujące z dużą uwagą śledzą wskazania systemu AIS będącego na tyle dokładnym, iż jest w stanie nie tylko pokazać prędkość jednostki, a odnosząc się do przypadku statku na kotwicy – pokazywać wahnięcia w bok statku na kotwicy oraz zobrazować wirtualny ślad, jaki zostawiły ruchy statku na powierzchni wody. W przypadku kotwiczenia są to zazwyczaj zygzaki, natomiast jednostce zbliżającej się pokazują dokładnie pole zajęte ruchami kadłuba przez ostatnio zdefiniowany czas, na przykład ostatnich 8 godzin. Reasumując – środki techniczne w dyspozycji załogi na statku pozwalają doskonale orientować się w sytuacji ruchu morskiego, zwłaszcza wobec obiektów o tożsamym wyposażeniu i niemal stacjonarnych.
Sytuacje, w których załoga podczas wachty nie zauważa innej jednostki lub – jak w tym przypadku – pojawiają się doniesienia, że na mostku nie było żadnej osoby, a statek doprowadził do kolizji, należą do rzadkości na tych wodach. Na łamach naszego portalu informowaliśmy o tych spekulacjach, jednak warto podkreślić, że nowoczesne systemy antykolizyjne oraz całkowite wyeliminowanie używek na statkach znacząco minimalizują ryzyko takich incydentów. Te zaawansowane technologie na bieżąco analizują kursy i prędkości innych jednostek, identyfikując potencjalne zagrożenia.
Dziś w obszarze osobowym częstsze są błędy nawigacyjne lub niedyspozycja zdrowotna, zwłaszcza wzroku, i to nie w odniesieniu do horyzontu, lecz interpretacją z ekranów. Dzisiejsza nawigacja jest dużo bardziej oparta o wskazania niż o analizę wzrokową horyzontu. Ta ostatnia jest wymogiem i dobrym zwyczajem morskim, natomiast jej udział maleje.

W czasach pokoju możemy niemal nie rozważać pojęcia intencji. Każda załoga traktuje doprowadzenie załogi i statku do portu przeznaczenia jako święty obowiązek. Natomiast w dzisiejszych czasach już takiej pewności mieć nie możemy. Można wyobrazić sobie scenariusz, w którym członek załogi wachtowej jest poddany presji i zmuszony do wykonania zadania terrorystycznego.
Pamiętajmy, że anormalne zachowanie da się wymusić także na obywatelach innych państw. Więc samo pojęcie obywatelstwa członków załogi na pewno nie może zamykać analizy dalszych wątków. Ludzie morza, jako iż są nie tylko mozaiką narodowościową, to także bywają w różnych miejscach globu – są niejako predestynowanym środowiskiem do ułatwionego wprowadzania czynników wpływu przez obce służby. Wystarczy wiedzieć, czego komuś bardzo potrzeba lub bardzo nie potrzeba.
Kolizja, ładunek i potencjalne skutki – analiza zdarzenia
Wracając do kolizji: stosunkowo niewielki, jak na morskie warunki, kontenerowiec Solong pływający pod portugalską banderą (140 m długości) płynął z prędkością 16 węzłów (29,6 km/h) i uderzył w zakotwiczony tankowiec Stena Immaculate pod banderą USA (183 m długości). Ładunek stanowi paliwo lotnicze i paliwo lekkie z przeznaczeniem dla operacji militarnych.
W wywiadzie dla Reutersa przedstawiciele właściciela ładunku potwierdzili, iż przeznaczenie było militarne, a utrata tankowca nie spowoduje żadnych większych reperkusji logistycznych. Źródeł zaopatrzenia w paliwo jest znacznie więcej. Oczywistym jest, iż niczego innego powiedzieć by nie mogli, natomiast można stwierdzić, iż chwilowy brak tankowca z ładunkiem kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy ton paliwa lotniczego jest co najmniej zauważalny. Tym bardziej, im bardziej wyizolowany transportowo jest kraj wyspiarski. Paliwa lotnicze to z pewnością produkt bardzo wysokiej rangi strategicznej.
Przejdźmy do samego zapłonu. Zapłon jest możliwy tylko w wyniku spełnienia określonych warunków. Są trzy podstawowe czynniki: tlen – mamy go na morzu w postaci rozpuszczonej w powietrzu pod dostatkiem, materiał palny – w postaci paliwa lotniczego – ciężko o lepszy energetycznie i łatwiej inicjowalny oraz źródło ciepła – tu najprostsze wytłumaczenie dają blachy konstrukcyjne statku, które w czasie kolizji w procesie zrywania i tarcia o siebie krzeszą potężne pióropusze iskier.
Oczywiście, można te procesy usprawnić – począwszy od działań na mostku stosownie przygotowanym do sabotażu członkiem załogi wachtowej, aż po zastosowanie odpowiednich ładunków inicjujących dających pewność zapłonu. Ze względu na potencjalny cel będący sam w sobie doskonałym ładunkiem palnym – pewność inicjacji można zapewnić bardzo niewielkim ładunkiem inicjującym. Muszę się zatrzymać, kieruję się zasadą unikania mnożenia scenariuszy sabotażowych, ponieważ, po pierwsze, nie ma potrzeby podsycania wątpliwego w tej chwili nurtu spekulacji, a po drugie, nie prowadzimy publicznych rozważań na temat technik dywersji i sabotażu morskiego.
Oby był to jedynie poważny incydent morski wynikający z zaniedbań załogi o znaczących skutkach ekonomicznych i ekologicznych, lecz bez większych konsekwencji geopolitycznych w tak niestabilnym okresie.
Autor: Robert Dmochowski

Pożar terminala LPG w rosyjskim porcie Temryuk

5 grudnia w nocy ukraińskie drony zaatakowały terminal przeładunkowy gazu skroplonego w porcie Temryuk nad Morzem Azowskim, doprowadzając do pożaru infrastruktury portowej. Rosyjskie służby przekazały, że na miejscu prowadzone były działania gaśnicze w rejonie instalacji gazowych, a personel portu ewakuowano. Nie zgłoszono żadnych ofiar.
W artykule
Pożar w kluczowym terminalu LPG. Rosja milczy o skali strat
Według rosyjskich komunikatów uszkodzeniu uległy instalacje terminala eksportowego w porcie Temryuk, obsługiwanego przez spółkę Maktren-Nafta. Przez ten terminal przechodzą zarówno ładunki skroplonego gazu petrochemicznego (LPG), jak i ropy oraz produktów naftowych, więc jego czasowe wyłączenie ogranicza możliwości przeładunkowe portu na Morzu Azowskim.
Rosyjska administracja nie przedstawiła jednak informacji o stanie zbiorników ani urządzeń układu przeładunkowego. Wiadomo jedynie, że część infrastruktury została objęta ogniem, co wymusiło wstrzymanie przeładunków w terminalu. Niezależne źródła, również te analizujące nagrania z rejonu portu, wskazują na intensywny pożar i kilkugodzinną przerwę w pracy obiektu.
Warto zwrócić uwagę, że Temryuk pełni funkcję portu o znaczeniu strategicznym. Posiada bezpośrednie połączenia z rosyjską siecią Kolei Północnokaukaskiej, dzięki czemu stanowi element większego układu zaopatrzenia paliwowego na kierunku południowym. Uszkodzenie terminala wpływa więc nie tylko na eksport LPG, lecz także na logistykę transportu produktów naftowych w głąb Federacji Rosyjskiej.
Szersza kampania uderzeń w sektor paliwowy Rosji
Incydent w Temryuku nie był jedynym atakiem tej nocy. Ukraińskie drony uderzyły również w rafinerię w Syzraniu, zlokalizowaną w regionie samarskim. Obiekt ten, należący do Rosnieftu, już wcześniej kilkakrotnie wstrzymywał pracę po podobnych atakach. Tym samym działania ukraińskie po raz kolejny objęły zarówno infrastrukturę portową, jak i zakłady rafineryjne położone setki kilometrów od granicy.
Według ocen ekspertów uderzenia na rosyjski sektor przerobu ropy ograniczyły jego moce co najmniej o kilkanaście procent. Utrzymywanie tej presji oznacza osłabienie możliwości logistycznych i obniżenie zdolności transportowych, które rosyjski przemysł zbrojeniowy wykorzystuje wewnątrz kraju.
Konsekwencje dla logistyki paliwowej Federacji Rosyjskiej
Jeżeli potwierdzi się dłuższe wyłączenie terminala w Temryuku, Rosja może odczuć wyraźny spadek przepustowości w eksporcie LPG. To z kolei przekłada się na ograniczenia przychodów z sektora paliwowego oraz dodatkowe obciążenie alternatywnych portów Morza Czarnego.
W obecnej sytuacji każde ograniczenie możliwości przeładunkowych – niezależnie od tego, czy dotyczy terminala gazowego, czy rafinerii – stanowi dla Moskwy realne wyzwanie operacyjne. Tym bardziej jeśli jest ono efektem serii skoordynowanych ataków, które wykraczają daleko poza linię frontu.










