Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

29 kwietnia Port Gdynia zainaugurował nowy sezon wycieczkowców. Jako pierwsza do Nabrzeża Francuskiego zacumowała jednostka AIDAmar. W nadchodzących miesiącach zaplanowano rekordowe 51 zawinięć statków pasażerskich.
W artykule
Wczesnym rankiem, 29 kwietnia, do gdyńskiego portu zawinął AIDAmar – 253-metrowy wycieczkowiec należący do floty AIDA Cruises, wybudowany w niemieckiej stoczni Meyer Werft. Tym samym Port Gdynia zainaugurował sezon wycieczkowców 2025, który zapowiada się rekordowo pod względem liczby zawinięć.

W tym roku planowane są aż 51 wizyty statków pasażerskich – to wyraźny wzrost względem 42 jednostek, które odwiedziły port w roku ubiegłym. Tradycyjnie, goście z całego świata będą cumować przy Nabrzeżu Francuskim, skąd wyruszą na wycieczki po Trójmieście i jego okolicach. Sezon potrwa do 30 października, kiedy to na zakończenie zawinie AIDAdiva.
Sezon rozpoczął się bardzo dynamicznie. Cieszy nas powrót stałych partnerów oraz pojawienie się nowych jednostek. Każde zawinięcie to nie tylko atrakcja turystyczna, ale również realne wsparcie dla gospodarki miasta i regionu.
Ewelina Ziajka z Biura Strategii i Analiz Rynkowych Zarządu Morskiego Portu Gdynia S.A.
Wśród zapowiedzianych jednostek znajdziemy zarówno uznane w branży cruisery, jak i nowości debiutujące na gdyńskim nabrzeżu. Do tych pierwszych należy m.in. Mein Schiff 7, wycieczkowiec napędzany metanolem, który powraca do Gdyni jako przykład rosnącego znaczenia ekologicznych rozwiązań w żegludze pasażerskiej.
Sezon 2025 przyniesie również premierowe wizyty luksusowych jednostek takich jak Ilma, której zawinięcie zaplanowano na lipiec, oraz Norwegian Prima, który odwiedzi port dwukrotnie w październiku.
Zawinięcia wycieczkowców to znacznie więcej niż widowiskowy spektakl na nabrzeżu. To przede wszystkim wzrost wpływów do lokalnej gospodarki i szansa na promocję miasta na arenie międzynarodowej. Dzięki obecności turystów, zyskują nie tylko przewodnicy i touroperatorzy, lecz również restauracje, muzea i transport lokalny.
Gdynia – miasto zbudowane z myślą o morzu – dzięki modernistycznej architekturze i portowemu dziedzictwu stanowi unikalną atrakcję dla pasażerów cruisów. Szczególnie często odwiedzanym miejscem jest Muzeum Emigracji, położone tuż przy miejscu cumowania statków.
Z roku na rok Port Gdynia umacnia swoją pozycję jako najważniejszy port wycieczkowy w kraju. Dzięki rozbudowanej infrastrukturze może przyjmować największe jednostki tego typu na Bałtyku. W sezonie 2025 zapowiedziane zostało m.in. zawinięcie Celebrity Eclipse – ponad 300-metrowego giganta, który z pewnością przyciągnie uwagę zarówno mieszkańców, jak i pasjonatów żeglugi pasażerskiej.
Źródło: Port Gdynia/MD


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.