Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Niepozorna skorupa starego kutra rybackiego, setki godzin pracy i niezliczone przeciwności losu. Tak zaczęła się historia Antiki – jachtu, który opłynął świat, dając początek jednej z najbardziej inspirujących historii w polskim żeglarstwie. Kapitan Jerzy Wąsowicz pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych – wystarczy determinacja, odwaga i wiara w swoje marzenia.
W artykule
Na portalu żaglowce.info, którego wydawcą i właścicielem jest Krzysztof Romański – znakomity dziennikarz specjalizujący się w tematyce morskiej – można znaleźć prawdziwe perełki dziennikarstwa żeglarskiego. To miejsce, gdzie historia żaglowców, ich niezwykłe losy i ludzie morza ożywają na kartach świetnie napisanych tekstów. Jednym z nich jest opowieść o Antice – jachcie, który narodził się z marzeń i stał się symbolem niezłomnej woli.

Tym, co szczególnie mnie zaintrygowało, jest nie tylko niezwykła determinacja Jerzego Wąsowicza, ale i sama historia Antiki – jednostki, która z pozoru nie miała szans stać się pełnoprawnym jachtem oceanicznym. A jednak, dzięki latom ciężkiej pracy i nieustępliwości, przekształciła się w żaglowiec, który opłynął świat. To opowieść o sile marzeń, odwadze w pokonywaniu przeciwności i dowód na to, że w żeglarstwie, jak w życiu, nie ma rzeczy niemożliwych.
„A może rzucić to wszystko i zająć się czymś poważnym?” – zastanawiał się Jerzy Wąsowicz, patrząc na skorupę starego kutra rybackiego, który kupił kilka lat wcześniej. Była wiosna 1983 roku, a on właśnie stracił pracę. Remont statku pochłaniał ogromne środki, a niedawno spalił się hangar, w którym przechowywał kluczowy sprzęt. Kiedy mijało go dwóch młodych chłopaków i z drwiną rzucili: „Kolejny wariat, któremu się wydaje, że zbuduje sobie jacht”, zagotowało się w nim. Nie odpowiedział, tylko wziął głęboki oddech i pomyślał: „Tak? To ja wam pokażę”.
Pokazał.
W 1989 roku na pokładzie 15-metrowego kecza gaflowego, który nazwał Antica, wypłynął na ocean. Sześć lat później, po pokonaniu blisko 61 tysięcy mil morskich, wrócił do Gdańska jako człowiek, który spełnił marzenia i udowodnił, że żegluga to nie tylko technika, ale przede wszystkim pasja i determinacja.
Historia Antiki zaczęła się w 1953 roku w Ustce. Jednostka pływała najpierw jako żaglowo-motorowy kuter rybacki KU-135, a potem przez 25 lat jako WSG-25, bazując w Górkach Wschodnich. W 1981 roku, po zakończeniu kariery rybackiej, statek trafił w ręce Jerzego Wąsowicza. Chciał przekształcić go w oceaniczny jacht, ale początkowo nie zdawał sobie sprawy, jak ogromne wyzwanie przed nim stoi.
Przebudowa wymagała lat ciężkiej pracy i licznych wyrzeczeń. Do projektu dołączył Andrzej Sochaj, a pracami nad nowym takielunkiem i kadłubem kierował Bernard Korybalski. Gdy Antica była gotowa, ówczesny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wydał Wąsowiczowi List Morski, czyniąc go nieformalnym ambasadorem miasta na świecie.
Początkowo rejs miał trwać cztery lata, ale rozciągnął się do sześciu (1991–1997). Było zbyt wiele do zobaczenia, zbyt wiele miejsc, w których załogę proszono, by została dłużej. Antica dotarła do egzotycznych wysp Pacyfiku, m.in. Espiritu Santu, Vanuatu, Papui-Nowej Gwinei i Kiri-Kiri. Zawitała do skupisk polonijnych w Stanach Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii, wzbudzając entuzjazm i patriotyczne wzruszenia.
Podczas rejsu Wąsowicz udowodnił, że nie trzeba wielkich sponsorów ani nowoczesnych technologii, by realizować żeglarskie marzenia. Wystarczy determinacja i umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami.
Po powrocie kapitan nie osiadł na laurach. W latach 1998–2000 Antica opłynęła Amerykę Południową, pokonując Przylądek Horn. W kolejnych latach eksplorowała Atlantyk i Karaiby. Wąsowicz, jako organizator i inspirator, promował gdańskie Zloty Oldtimerów, przyciągając do miasta dziesiątki klasycznych jednostek żaglowych.
Jego dokonania nie pozostały niezauważone – zdobył prestiżowe nagrody: Kolosa, Conrada, Medal im. Leonida Teligi i Nagrodę Rejs Roku. Swoje przygody opisał w książce Antica. Spełnione marzenia (2008), inspirując kolejne pokolenia żeglarzy.
Kapitan Jerzy Wąsowicz zmarł 28 stycznia 2025 roku w wieku 80 lat. Odszedł człowiek, który całym swoim życiem udowadniał, że marzenia są po to, by je realizować – zwłaszcza wtedy, gdy wydają się niemożliwe do spełnienia. W jego przypadku zaczęły się od skorupy starego kutra rybackiego, a skończyły na jachcie, który opłynął świat. Antica pozostała symbolem tej niezłomnej woli, a jej historia wciąż inspiruje – zarówno tych, którzy marzą o dalekich rejsach, jak i tych, którzy w życiu stawiają na determinację, pasję i odwagę.
Źródło: żaglowce.info/MD


Nowoczesny holownik Argo dołączył do floty WUŻ Port and Maritime Services Gdańsk, wzmacniając potencjał operacyjny i bezpieczeństwo jednego z najważniejszych portów Bałtyku.
W artykule
Argo to jednostka, która – mimo zaledwie 21 metrów długości – potrafi zrobić wrażenie. Jej siła uciągu na pętli sięga 50 ton, a dwa azymutalne pędniki pozwalają jej obracać się praktycznie w miejscu. Dzięki temu nowy holownik bez trudu asystuje największym kontenerowcom i masowcom wprowadzanym do portu z chirurgiczną precyzją.
To ósma jednostka Damen we flocie WUŻ Gdańsk – kolejny dowód zaufania do holenderskiego producenta. Sam projekt ASD Tug 2111 należy do najbardziej udanych w swojej klasie: łączy zwrotność, stabilność i dużą moc, a przy tym spełnia aktualne normy emisji IMO Tier III.
Holownik został zbudowany w wariancie FiFi 1 (Fire Fighting 1), dzięki czemu może brać udział w akcjach gaśniczych z wody — od pożarów portowych po sytuacje awaryjne na statkach handlowych. Wyposażono go również w pakiet zimowy, pozwalający pracować w niskich temperaturach i przy cienkiej pokrywie lodowej.
To jednostka o dużej mocy i wysokiej odporności. Wpisuje się w filozofię WUŻ Gdańsk: rozwijać flotę nie tylko liczbowo, ale przede wszystkim jakościowo – podkreśla przedstawiciel operatora.
Wprowadzenie Argo to kolejny krok w modernizacji floty WUŻ Gdańsk, dostosowanej do rosnących potrzeb portu i coraz większych statków zawijających do Gdańska. Operator obsługuje dziś holowania i asysty przy głębokowodnych nabrzeżach kontenerowych DCT, a także manewry przy terminalach paliwowo-surowcowych Naftoportu i nabrzeżach masowych w Porcie Północnym.
W perspektywie rozwoju infrastruktury gdańskiego portu (m.in. planowany projekt FSRU w rejonie Gdańska) parametry holownika – 50 t bollard pull, FiFi 1, wysoka manewrowość — są niewątpliwym atutem. Tu i teraz jednostka wzmacnia codzienną obsługę największych jednostek w porcie.
Ceremonia przekazania jednostki odbyła się 23 października w Rotterdamie. Krótko potem Argo wyszedł w morze i obrał kurs na Gdańsk, płynąc pod własną banderą – zgodnie z tradycją morskiego rzemiosła, które od dekad łączy europejskie porty.
Do Gdańska dotarł 3 listopada, cumując przy nabrzeżu WUŻ. Jak relacjonowali świadkowie, na miejscu czuć było tę charakterystyczną atmosferę, która pojawia się tylko wtedy, gdy flota wzbogaca się o nową, błyszczącą jeszcze od stoczniowej farby jednostkę.
Argo to nie tylko wzmocnienie dla WUŻ – to również sygnał, że Port Gdańsk konsekwentnie buduje zaplecze do obsługi coraz większych i bardziej wymagających jednostek. W świecie, w którym każda minuta postoju statku kosztuje fortunę, liczy się precyzja i szybkość manewru.
WUŻ od lat uchodzi za wzór profesjonalizmu w branży holowniczej, a wprowadzenie nowego ASD Tug 2111 tylko ten status umacnia. Śmiało można powiedzieć, że Argo to kolejne silne ramię portu, gotowe do działania w każdych warunkach – od jesiennego sztormu po zimowy mróz.
Autor: Mariusz Dasiewicz