Bitwa o zboże na Morzu Czarnym może zadecydować o losach wojny na Ukrainie 

Pod koniec kwietnia do położonego na południu Ukrainy miasta Melitopol zjechały ciężarówki z tablicami rejestracyjnymi z okupowanego przez Rosję Krymu, na których widniała litera „Z”. Według miejscowego burmistrza Iwana Fedorowa, konwój – sfilmowany i pokazany na aplikacji Telegram – przewoził zboże przejęte przez Rosjan z silosów znajdujących się w okolicach miasta.
W dniach 18-19 maja, na zdjęciach satelitarnych firmy Maxar z krymskiego portu w Sewastopolu widać dwa rosyjskie masowce – „Matros Pozynich” i „Matros Koshska” przygotowane do wyjścia w morze. Jednostki były załadowane i znajdowały się w pobliżu silosów ze zbożem. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że masowce miały skierować się najprawdopodobniej do Syrii.
Ukraińscy urzędnicy twierdzą, że oba zestawy zdjęć są dowodem na masową grabież zapasów zboża z terenów zajętych przez Rosję po jej inwazji, a także na celowe atakowanie ukraińskiej infrastruktury rolnej i blokadę portów, co przyśpiesza globalny kryzys żywnościowy.
Po trzech miesiącach wojna nie jest już tylko brutalną walką czołgów i artylerii w spornych regionach Donbasu – Doniecku i Ługańska. Stała się ona o wiele większą konfrontacją strategiczną i ekonomiczną, naruszając od dawna ustalone światowe linie zaopatrzenia i gałęzie przemysłu, które stały się już polami bitewnymi w sposób, z którym z trudem radzi sobie zglobalizowana gospodarka.
Według danych Światowego Programu Żywnościowego w ubiegłym roku Ukraina wykarmiła około 400 milionów ludzi na całym świecie. Do tej pory Ukraina i Rosja były głównym źródłem żywności dla znacznej części Bliskiego Wschodu i Afryki. Te dwa kraje były największymi dostawcami żywności dla tego regionu świata. Obie strony transportowały większość tej żywności przez porty Morza Czarnego.
Obecnie sezon zbiorów na Ukrainie jest tuż za rogiem i to co wydarzy się w nadchodzących miesiącach, będzie miało głęboki wpływ na gospodarstwa domowe w wielu krajach oraz światową gospodarkę. Zarówno na terenach jeszcze wolnych w Ukrainie, jak i na terenach kontrolowanych przez Rosję trwa gorączkowy wyścig, aby oczyścić silosy z co najmniej 21 milionów ton ziarna z poprzedniego sezonu, tak aby można było rozpocząć gromadzenie ziarna z nowych zbiorów.
KRYZYS ŻYWNOŚCIOWY ZAOSTRZA RETORYKĘ
Niestety, to może być nie lada wyzwanie. Ukraina normalnie eksportuje 6 milionów ton zboża miesięcznie drogą morską, a koleją zaledwie 1-1,5 ton miliona. Zbiory zbóż zostały już mocno ograniczone na rozdartym wojną wschodzie kraju. Rosyjska inwazja, niedobory paliwa i exodus milionów Ukraińców również mają wpływ na uprawy pszenicy w okupowanej od 3 miesięcy Ukrainy.
Retoryka zaostrza się po wszystkich stronach. We wtorek, w Davos przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von den Leyon wezwała Rosję do odblokowania Morza Czarnego, powtarzając tym samym zeszłotygodniowe komentarze sekretarza stanu USA Anthony’ego Blinkena, który oskarżył prezydenta Rosji Władimira Putina o przetrzymywanie światowych dostaw żywności jako „zakładnika”.
W tym tygodniu Holandia zgodziła się dostarczyć Ukrainie amerykańskie pociski przeciwokrętowe Harpoon, a obawy Zachodu związane z narastającym kryzysem żywnościowym stały się wyraźnym uzasadnieniem dla zwiększenia zdolności Kijowa do rażenia rosyjskich okrętów.
Jeden z sugerowanych planów – forsowany przez Estonię i Litwę, a także przez niektórych byłych ukraińskich urzędników na Zachodzie – zakładał, że okręty wojenne NATO wpłyną na Morze Czarne, aby eskortować ładunki żywności z ukraińskiego portu w Odessie, potencjalnie stawiając je w bezpośredniej konfrontacji z siłami rosyjskimi egzekwującymi blokadę na Morzu Czarnym.
Wywołało to we wtorek natychmiastową reakcję rosyjskich mediów państwowych, które ostrzegły, że takie działania grożą wojną nuklearną.
To, kto ostatecznie zachowa dostęp i kontrolę nad tymi kluczowymi portami Morza Czarnego, ma coraz większe znaczenie – i będzie miało kluczowy wpływ dla ostatecznych negocjacji pokojowych.
LINIE ZAOPATRZENIA NA MORZU CZARNYM
W zeszłym miesiącu rosyjskie wojsko poinformowało, że Moskwa zamierza przejąć kontrolę nad całym ukraińskim wybrzeżem Morza Czarnego, od Donbasu po separatystyczny region Naddniestrza w sąsiedniej Mołdawii. To zdewastowałoby gospodarkę Ukrainy, choć Rosja nie ma obecnie zdolności wojskowych, by tego szybko dokonać.
W Donbasie, siły moskiewskie posuwają się naprzód, a Kreml przyspiesza nadawanie rosyjskiego statusu obszarom, które kontroluje – w tym kluczowym dla produkcji zboża regionom wokół Melitopola i Chersonia, z których ten ostatni jest głównym węzłem kolejowym dla wciąż kontrolowanej przez rząd Ukrainy Odessy.
Ukraina i niektórzy z jej sojuszników mówią, że chcą, aby Rosja opuściła wszystkie terytoria, które zajęła od 2014 roku, w tym Krym i Sewastopol, gdzie usytuowała się rosyjska Flota Czarnomorska. Uwolnienie ukraińskich portów mogłoby zabezpieczyć ukraiński eksport na zawsze – ale byłoby to również postrzegane przez Kreml jako strategiczna katastrofa, która prawdopodobnie spowodowałaby nowe zagrożenia atomowe.
Na razie transport ukraińskich zbóż przez Polskę i kraje Europy kontynentalnej wymaga przeniesienia jej z wagonów o szerszym rozstawie torów radzieckich do wagonów o węższym rozstawie, używanych przez resztę Europy. Mówi się o wysyłaniu towarów do portów bałtyckich na Łotwie i Litwie – ale choć pozwoliłoby to uniknąć konieczności opuszczania dawnego sowieckiego systemu kolejowego i przenoszenia towarów na nowe ciężarówki, wymaga wsparcia ze strony sojusznika Kremla, Białorusi.
Rosja natomiast z powodzeniem wprowadza dużą część swoich zbóż na międzynarodowy rynek eksportowy, zwłaszcza do Afryki, na Bliski Wschód i do Azji – chociaż, podobnie jak w przypadku eksportu paliw, musi sprzedawać je z rabatem z powodu zachodnich sankcji. Nie wystarcza to jednak, aby powstrzymać wzrost cen paliw i żywności na świecie, który może się pogłębić jeszcze w tym roku.
Nie jest to też jedyne wyzwanie. Ogromny zakład Azovstal w Mariupolu – obecnie w dużej mierze zniszczony i zdobyty przez wojska rosyjskie – był jednym z największych producentów gazów szlachetnych, takich jak ksenon, argon i neon, które są niezbędne do produkcji mikroprocesorów. Jeśli Rosji uda się wznowić produkcję, to prawie cała produkcja tych gazów znajdzie się w rękach Moskwy i Pekinu, co da im jeszcze jedną przewagę.
Nie dziwi zatem, że w tym tygodniu w Davos Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg przekonywał, że wolność i demokracja na Zachodzie są ważniejsze niż zglobalizowany wolny handel.
Nadchodząca zima będzie wyzwaniem – zwłaszcza jeśli duża część ukraińskich zbiorów zostanie utracona, a uprawy ograniczone. Fakty, że Morze Czarne nadal będzie zablokowane, a dostawy rosyjskiej energii do Europy zostaną znacznie ograniczone uderzy bezpośrednio w konieczność zbilansowania produkcji żywności, a najmocniej w najbiedniejszych na świecie. Istnieją uzasadnione obawy, że może to podzielić Zachód, ale niezależnie od tego, jak się to rozegra, to będzie to miało znaczny wpływ na kształt powojennego świata.
Źródło: Reuters

Aluminiowy katamaran Cumulus rozpoczął służbę na Bałtyku

Stocznia JABO z Gdańska oraz biuro projektowe Seatech Engineering zrealizowały projekt specjalistycznej jednostki przeznaczonej do obsługi sieci pomiarowej IMGW na Morzu Bałtyckim. Aluminiowy katamaran Cumulus (SE-216) został zaprojektowany i zbudowany z myślą o utrzymaniu boi meteorologicznych.
W artykule
Kontrakt IMGW i zakres projektu
W cieniu dużych programów w przemyśle okrętowym często umykają projekty o mniejszej skali, lecz nie mniej istotne z punktu widzenia kompetencji krajowego przemysłu stoczniowego. To właśnie one pokazują, że polskie stocznie i biura projektowe potrafią nie tylko realizować zadania seryjne, ale również odpowiadać na wyspecjalizowane potrzeby instytucji państwowych, wymagające precyzyjnego podejścia projektowego i ścisłej współpracy z użytkownikiem końcowym.
Dobrym przykładem takiego przedsięwzięcia jest realizacja jednostki przeznaczonej do obsługi morskiej sieci pomiarowej na Bałtyku. Projekt ten połączył kompetencje gdańskiej stoczni JABO oraz biura projektowego Seatech Engineering, pokazując, że krajowy przemysł potrafi skutecznie realizować wyspecjalizowane jednostki robocze na potrzeby administracji państwowej i badań morskich.

Fot. Seatech Engineering Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej IMGW podpisał kontrakt na budowę jednostki szkoleniowo-eksploatacyjnej przeznaczonej do obsługi morskiej sieci pomiarowej na Bałtyku. Za budowę odpowiadała gdańska stocznia JABO, natomiast dokumentację projektową opracowało biuro Seatech Engineering.
Umowę na realizację jednostki podpisano 24 maja 2023 roku. Termin przekazania jednostki zaplanowano na kwiecień 2025 roku. Projektowanie powierzono Seatech Engineering na mocy odrębnego kontraktu zawartego 20 lipca 2023 roku.
Współpraca stoczni i biura projektowego
W informacji opublikowanej na stronie Seatech Engineering odniesiono się do współpracy pomiędzy stocznią JABO a biurem projektowym odpowiedzialnym za dokumentację jednostki. Jak wskazywał Jan Wierzchowski, właściciel JABO Shipyard, wybór Seatech Engineering jako głównego projektanta poprzedziła seria spotkań związanych z dopasowaniem koncepcji jednostki do potrzeb IMGW. W jego ocenie połączenie doświadczeń obu podmiotów pozwoliło na realizację jednostki spełniającej oczekiwania zamawiającego oraz potwierdziło kompetencje stoczni w zakresie budowy wyspecjalizowanych jednostek roboczych.
W tym samym materiale Adam Ślipy, prezes Seatech Engineering, zwracał uwagę na specyfikę projektowania niewielkich katamaranów roboczych. Podkreślono konieczność szczególnej kontroli sztywności skrętnej konstrukcji oraz rygorystycznego nadzoru masy już od etapu koncepcyjnego, ze względu na wysoką wrażliwość tego typu jednostek na rozkład ciężaru.
Charakterystyka jednostki Cumulus
Projekt SE-216 obejmuje aluminiowy katamaran Cumulus o długości 17 metrów i szerokości 9,2 metra. Jednostka została wyposażona w rozległy pokład roboczy na rufie, umożliwiający prowadzenie prac związanych z obsługą i utrzymaniem boi pomiarowych rozmieszczonych na Bałtyku.
Autonomiczność jednostki określono na cztery dni, co pozwala na realizację zadań w promieniu do 400 mil morskich. Załoga katamaranu stanowi cztery osoby. Jednostka została zaprojektowana jako platforma wyspecjalizowana, dedykowana do pracy w ramach morskiej sieci pomiarowej IMGW.
Nadzór klasyfikacyjny
Projektowanie i budowa jednostki realizowane były pod nadzorem Polskiego Rejestru Statków S.A., który pełnił funkcję towarzystwa klasyfikacyjnego dla całego przedsięwzięcia.
Źródło: Seatech Engineering











