Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Budowa podwodnych dronów „Orca” dla US Navy opóźniona o kilka lat

Amerykański Boeing, który na początku 2019 roku uzyskał kontrakt na dostarczenie pięciu podwodnych dronów „Orca” dla amerykańskiej Marynarki Wojennej zmaga się z licznymi problemami o naturze techniczno-logistycznej, co opóźni budowę o kilkanaście miesięcy. Nowoczesne drony mają służyć do stawiania min, a także mogą być wykorzystywane misjach poszukiwawczych i transportowych oraz ochronie krytycznej infrastruktury morskiej.

Obecne analizy US Navy wskazują, że pierwszy z pięciu operacyjnych dronów „Orca” może zostać dostarczony we wrześniu 2023 roku, a nie jak pierwotnie zakładano w grudniu 2020 roku, „z powodu wyzwań dla wykonawców i problemów z dostawcami”. Boeing, pokonując konkurenta z branży lotniczej i kosmicznej Lockheed Martin w walce o ten projekt w lutym 2019 roku, przyjął bardzo optymistycznie założenia względem jego realizacji, gdyż wszystkie z pięciu jednostek miały powstać do końca 2022. Wartość całego kontraktu wynosi 274 mln dolarów.

Marynarka Wojenna współpracuje z Boeingiem w celu złagodzenia opóźnień i zmniejszenia ryzyka, płacąc za prototyp, który jest używany do testów i szkoleń.

przedstawiciele US Navy

Testowy dron został ochrzczony 28 kwietnia i rozpoczął swoje pierwsze testy w wodzie.

Boeing nie po raz ma problemy z dotrzymaniem warunków kontraktów zawartych z amerykańską armią. W ostatnich miesiącach amerykański potentat lotniczy przekroczył wyznaczony budżet kontraktowy przy realizacji kilku projektów – w tym między innymi budowie nowego Air Force One, tankowców KC-46 oraz dronie MQ-25 dla Marynarki Wojennej. Opóźnienia nie dotyczą jedynie programów wojskowych, ale także projektów cywilnych – takich jak odrzutowiec 777X, którego wejście na rynek zostało opóźnione o pięć lat do 2025 roku.

Prace rozwojowe wiążą się z niepewnością i zmiennością w zakresie szacunkowych kosztów i czasu potrzebnych do opracowania nowej, zaawansowanej technologii. Niebagatelne znaczenie dla realizacji projektów w ostatnim czasie miała także pandemia koronawiursa oraz wybuch wojny na Ukrainie. Doświadczyliśmy również skutków związanych z COVID podczas uruchamiania nowej bazy przemysłowej i łańcucha dostaw niezbędnych do rozpoczęcia produkcji systemu, więc dostawa pierwszego pojazdu operacyjnego, która była przewidziana na koniec 2020 roku, została opóźniona. 

przedstawiciele Boeinga

Według Dowództwa Morskich Systemów Marynarki Wojennej Boeing „pilnie pracował nad stworzeniem nowej bazy przemysłowej i łańcucha dostaw dla kompozytów tytanowych, produkcji zbiorników ciśnieniowych i akumulatorów niezbędnych do rozpoczęcia produkcji” systemu „Orca”. Dowództwo nie odniosło się jednak do tego, dlaczego nie przewidziano tych problemów produkcyjnych przed przyznaniem Boeingowi kontraktu. Nie podano również, jaki wzrost kosztów spowodowały opóźnienia i problemy produkcyjne.

Masywne podwodne drony, które Boeing produkuje wspólnie ze stocznią Huntington Ingalls Industries Inc. bazują na dekadach badań nad załogowymi i bezzałogowymi okrętami podwodnymi prowadzonych przez Boeinga, a także na programach obronnych, które Boeing przejął od Rockwell International Inc. w 1996 roku. „Orca” bazuje na 50-tonowym Echo Voyagerze, eksperymentalnym dronie Boeinga, który został zaprojektowany do wielomiesięcznych rejsów podwodnych na głębokości do 3400 metrów podczas misji zwalczania okrętów podwodnych, minowania i innych.  Jest to pojazd o napędzie dieslowsko-elektrycznym. Waży 50 ton, ma 15,5 metra długości, 2,6 metra szerokości i tyle samo wysokości. Zasięg wynosi 6500 mil morskich, porusza się zaś z prędkością 8 węzłów.

Przyszłość dronów 

„Orca” to największa z kilku klas bezzałogowych podwodnych i nawodnych jednostek pływających, nad którymi urzędnicy Marynarki Wojennej pracowali w ostatnich latach administracji Trumpa, starając się zwiększyć liczbę okrętów bojowych US NAVY z obecnych 298 jednostek do 355 w 2030 roku. Administracja Bidena nie zdecydowała się na kontynuację tego planu, ani też nie wyznaczyła nowego celu w tym zakresie. Marynarka Wojenna nadal widzi jednak wartość w bezzałogowych jednostkach pływających, co zostało przedstawione w dokumencie ramowym z marca 2021 roku. W planie budowy okrętów przewidziano ponad 4 miliardy dolarów do 2027 roku na systemy bezzałogowe.

Według Shelby’ego Oakleya dyrektora ds. akwizycji w Government Accountability Office, który przyglądał się tej kwestii, problemy techniczne Orki prawdopodobnie będą się powtarzać w miarę rozwoju systemów bezzałogowych.

Marynarka Wojenna znajduje się w początkowej fazie rozwoju systemów bezzałogowych i, jak w przypadku wszystkich nowych przedsięwzięć technicznych, prawdopodobnie napotka pewne wyzwania.Marynarka Wojenna może usprawnić rozwój poprzez zmianę podejścia do zarządzania i lepsze zaplanowanie strategii wdrażania działań prototypowych. Obecnie analizujemy wyzwania stojące przed programem „Orca” i planujemy przedstawić raport na temat dalszych działań Marynarki Wojennej jeszcze tego lata. 

dyrektora ds. akwizycji w Government Accountability Office, Shelby Oakley

Źródło: Reuters

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.