Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Defence24 Days: Marynarka Wojenna RP w dobie zagrożeń czasu i pokoju [część 2]

Druga część naszej relacji z panelu pt. „Marynarka Wojenna w dobie zagrożeń czasu i pokoju”, zorganizowanego podczas konferencji Defence24 Days, koncentrowała się na stanie realizacji programu Miecznik oraz na przyszłości krajowego przemysłu okrętowego po 2031 roku. Dyskusje unaoczniły, że MW RP ma w kolejnych dekadach utrzymać dostęp do nowych okrętów wojennych.

Program Miecznik – presja czasu i oczekiwań

Wątek przeszedł następnie do stanu realizacji programu Miecznik. Kmdr Piort Skóra z Agencji Uzbrojenia uspokajał, że harmonogram budowy prototypowej fregaty jest aktualny, a obecne działania przebiegają bez większych zagrożeń dla harmonogramu. Podkreślił jednak, że zamawiający (AU) oczekuje „nudy”, czyli stabilności i powtarzalności w realizacji programu – bez niespodzianek, poślizgów i zmian kierunku. Deklarował, że będzie „surowym ojcem” projektu i patrzył wykonawcom na ręce, oferując jednak wsparcie tam, gdzie pojawią się realne trudności.

Kmdr Skóra podkreślił jednak, że budowa fregaty to złożony proces, a pierwsze etapy dotyczyły przygotowania zakładu, ludzi oraz infrastruktury i łańcuchów dostaw. Zapewniono, że program postępuje zgodnie z planem i – co istotne – nie odnotowano dotychczas zagrożeń dla realizacji harmonogramu.

Natomiast wiceadmirał Jarosław Wypijewski z BBN zwrócił uwagę, że choć Polska dokonała znaczącego postępu gospodarczego i technologicznego od 1989 roku, wciąż pozostaje krajem bez własnego samochodu osobowego, a produkcję ciągników Ursus zakończono już trzy lata temu. W tym kontekście podjęcie się programu budowy wielozadaniowych fregat i okrętów podwodnych jest wyzwaniem wymagającym nie tylko kapitału, ale także rozwiniętej współpracy przemysłowej, naukowej i technologicznej. Podkreślił on również, że krajowy przemysł musi nauczyć się funkcjonować także po zakończeniu konkretnych programów, aby nie doszło do upadku zdobytych zdolności.

W wystąpieniu przywołano przykład Turcji, która po konflikcie z Grecją i międzynarodowych ograniczeniach rozwinęła w ciągu dekady własny przemysł okrętowy, zdolny dziś do budowy okrętów podwodnych typu 214 oraz rozwijania projektów atomowych. Dla Polski – posiadającej obecnie znaczące środki na modernizację techniczną – oznacza to konieczność świadomego kształtowania krajowych zdolności przemysłowych nie tylko w wymiarze użytkowym, lecz także strategicznym i eksportowym.

W tej części debaty powrócono do kluczowego zagadnienia związanego z realizacją programu Miecznik, czyli budowy trzech nowych fregat dla Marynarki Wojennej RP. Pytania redaktora Jarosława Ciślaka, wyraźnie nacechowane sceptycyzmem, dotyczyły zarówno możliwości przyspieszenia harmonogramu, jak i planów na przyszłość po zakończeniu tego projektu. Dyrektor Pionu Projektów Morskich PGZ SA Roger Burek-Bors zwrócił uwagę, że mimo dużych nakładów inwestycyjnych w Stocznię Wojenną i entuzjazmu ze strony resortu obrony, pierwsza jednostka wciąż nie została zwodowana.

Dyrektor odniósł się do tych wątpliwości, podkreślając, że zgodnie z analizami średni czas budowy fregaty w czołowych stoczniach świata wynosi około 7 lat – licząc od chwili zamówienia do przekazania pierwszej jednostki. W Polsce proces ten dodatkowo skomplikowała konieczność rozbudowy nowoczesnej infrastruktury produkcyjnej, adaptacji projektu do polskich warunków oraz przebudowy niektórych kluczowych elementów, takich jak maszty czy systemy rakietowe. Według aktualnych deklaracji, wodowanie pierwszej fregaty planowane jest na połowę 2026 roku, zaś przekazanie marynarce wojennej w 2028, a podniesienie bandery planowane jest w 2029 roku.

Tego harmonogramu nie da się przyspieszyć. Budowa fregaty to proces skomplikowany technicznie, uzależniony od zakontraktowanych dostaw komponentów zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Każdy etap – od projektowania po montaż – jest ze sobą ściśle powiązany i nie pozostawia miejsca na skróty.

Roger Burek-Bors, Dyrektor Pionu Projektów Morskich PGZ SA

Miecznik: ciągłość produkcji i nowe propozycje zza oceanu

Jednocześnie zapewnił, że PGZ posiada plan kontynuacji produkcji – kolejne fregaty mają być budowane w systemie rotacyjnym, co pozwoli na płynne przejście z jednej jednostki do drugiej. Mimo presji politycznej i oczekiwań społecznych, przedstawiciel spółki oraz oficerowie Marynarki Wojennej RP jednoznacznie podkreślili, że przyspieszenie harmonogramu nie jest realne ze względu na skalę i złożoność zamówienia oraz konieczność integracji podsystemów dostarczanych przez wielu krajowych i zagranicznych kooperantów. Ostatecznie potwierdzono, że choć proces ten nie może być przyspieszony, to przebiega zgodnie z założeniami i z dużym naciskiem na jakość oraz skuteczność wdrożenia.

Amerykański przedstawiciel – na zakończenie panelu opowiedział o bezzałogowych systemach podwodnych, które jego firma proponuje na rynek bałtycki. Wskazał, że koncepcja zakłada budowę modułowych platform, które można łatwo dostosować do różnych misji – od zwalczania okrętów podwodnych po działania ratownicze czy rozpoznawcze.

Podkreślił również, że elastyczność i skalowalność to kluczowe cechy systemów, nad którymi pracują Amerykanie. Przykładem była jednostka typu Juris, której modułowa konstrukcja pozwala łączyć ją z siecią czujników i systemów wykrywania – w zależności od potrzeb operacyjnych.

Całość wypowiedzi miała charakter półoficjalny i była utrzymana w luźnym, korporacyjnym tonie, lecz jasno wybrzmiało jedno: amerykański przemysł zbrojeniowy gotów jest dostarczyć Polsce technologie, które szybko i elastycznie uzupełnią luki w zdolnościach operacyjnych na Bałtyku. 

Na zakończenie dyskusji Jarosław Ciślak poprosił panelistów o krótkie, 30-sekundowe podsumowanie. 

Chciałbym poprosić o wsparcie i — co równie ważne — o więcej optymizmu. To nie jest tak, że Marynarka Wojenna leży na dnie, nawet bez realizacji programu Orka. To również nie jest tak, że w strategicznych dokumentach nie uwzględnia się szeroko pojętego bezpieczeństwa morskiego. Wręcz przeciwnie — już teraz wiele się dzieje. Kierunki rozwoju zostały jasno określone w Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego oraz w rekomendacjach, które trafiły do strony rządowej 4 lipca.

Jarosław Wypijewski, Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

Marynarka Wojenna, jako jedyny rodzaj Sił Zbrojnych, realizuje zadania zarówno w czasie pokoju („P”), jak i w czasie wojny („W”). Dlatego zwracam się z apelem o wsparcie – zarówno do tych z Państwa, którzy na co dzień uczestniczą w jej funkcjonowaniu, jak i do tych, którzy wspierają ją z przemysłu, świata nauki czy administracji. Wiem, że wśród nas są dziś również koledzy, którzy pożegnali się z mundurem, lecz nadal pozostają zaangażowani – wszystkich tych, którzy działają dla dobra Marynarki Wojennej i razem z nią budują bezpieczeństwo państwa.

Jarosław Wypijewski, Dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

Na prośbę Jarosława Ciślaka w krótkim podsumowaniu panelu, komandor Piotr Skóra zaapelował z nutą dystansu i humoru:

Spokojnie, spokojnie, spokojnie – do mediów. Natomiast do wykonawców: szybciej, szybciej, szybciej… i taniej! – podkreślając w ten sposób oczekiwania wobec tempa i kosztów realizacji programów modernizacyjnych Marynarki Wojennej RP.

Czego zabrakło w dyskusji? Co powinno stać się priorytetem dla PGZ?

Choć panel dotyczący modernizacji Marynarki Wojennej RP „obfitował” w informacje o postępie prac nad fregatami Miecznik, nie padła jedna kluczowa kwestia: co dalej po zakończeniu programu? Wypowiedź panelistów w tym słowa wiceadmirała Wipijewskiego pokazały realne zagrożenie – jeśli Polska Grupa Zbrojeniowa nie rozpocznie już teraz działań marketingowych i rozmów z potencjalnymi odbiorcami eksportowymi, cały potencjał zbudowany wokół Miecznika może zostać zmarnowany. Produkcja trzech jednostek dla Marynarki Wojennej RP zakończy się w 2031 roku, co oznacza zaledwie pięć lat na znalezienie nowych kontraktów. Czy mamy na to czas? 

Bez tej perspektywy eksportowej, firmy zaangażowane w program – zarówno PGZ Stocznia Wojenna, kooperanci i dostawcy systemów – nie będą w stanie samodzielnie utrzymać linii produkcyjnych ani wypracowanego potencjału. Jak wskazano podczas paneli dyskusyjnych na Defence24 Days, Polska jest dzisiaj w posiadaniu kompetencji w budowie okrętów nawodnych – co potwierdzają programy realizowane w naszych stoczniach – Kormoran, Delfin oraz Miecznik. Jednak bez proaktywnego działania PGZ, PGZ Stoczni Wojennej oraz wsparcia rządu w zakresie promocji i sprzedaży eksportowej, po 2031 roku może dojść do poważnego załamania ciągłości produkcji, prowadzącego do utraty zbudowanych kompetencji i zmarnowania setek milionów złotych zainwestowanych w rozwój krajowego potencjału stoczniowego.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Korea Południowa z zielonym światłem na budowę atomowych okrętów podwodnych

    Korea Południowa z zielonym światłem na budowę atomowych okrętów podwodnych

    Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.

    Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.

    Nowa era południowokoreańskiej marynarki wojennej

    Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.

    Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki

    Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.

    Nie tylko atom. Chodzi też o pieniądze i wpływy

    Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.

    Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.

    Region pod napięciem – jak zareagują Chiny i Korea Północna

    Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.

    Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego

    Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang

    Refleksja na koniec – technologia jako zobowiązanie

    Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.

    Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.