Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Drogie skrzydła MW RP – czy „Albatros” uniesie ciężar oczekiwań?

Niedawne otwarcie ofert w programie „Albatros” wzbudziło duże emocje wśród obserwatorów modernizacji Marynarki Wojennej RP. Chociaż samo wprowadzenie bezzałogowych systemów powietrznych (BSP) do służby na morzu jest krokiem w dobrą stronę, pojawiają się uzasadnione pytania o ich realne możliwości, a także o to, czy wybrana koncepcja odpowiada faktycznym potrzebom operacyjnym polskiej floty.

„Albatros” dla Marynarki Wojennej RP – co oferuje?

Program „Albatros” zakłada pozyskanie systemów BSP pionowego startu i lądowania (VTOL) do rozpoznania, dozoru i wskazywania celów. Tego typu maszyny mają pracować z pokładów jednostek Marynarki Wojennej, rozszerzając ich zdolności obserwacyjne i zwiększając zasięg działań poza horyzont radarowy.

Bezzałogowy system powietrzny, który Marynarka Wojenna RP planuje pozyskać w ramach programu „Albatros”, będzie dostosowany do operowania z pokładów przyszłych fregat Miecznik oraz modernizowanej korwety ORP Ślązak. Integracja BSP z tymi jednostkami pozwoli na istotne rozszerzenie zdolności w zakresie morskiego rozpoznania i obserwacji, wprowadzając do komponentu morskiego nowe możliwości, które dotąd nie były rozwinięte na taką skalę. Dzięki temu polska flota zyska przewagę w wykrywaniu zagrożeń na większych dystansach, poprawiając świadomość sytuacyjną zarówno w operacjach na morzu, jak i w strefie przybrzeżnej.

Kluczowe pytania dotyczą jednak zarówno szczegółów technicznych, jak i kwestii finansowych. W kontekście możliwości operacyjnych szczególnie istotne są:

  • Czas lotu – BSP operujące na morzu muszą zapewniać odpowiednio długą autonomię, by skutecznie monitorować rozległe akweny. Standardy światowe w tej kategorii sięgają kilkunastu godzin, a niektóre systemy (np. amerykański MQ-9B SeaGuardian) mogą pozostawać w powietrzu nawet ponad 30 godzin.
  • Zdolność do wykrywania celów podwodnych – kluczowy aspekt w działaniach zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Pytanie, czy wybrane drony mają zdolność przenoszenia boi hydroakustycznych, sonarów czy innego sprzętu do detekcji zagrożeń podwodnych.
  • Udźwig i uzbrojenie – drony mogą pełnić nie tylko rolę rozpoznawczą, ale także uderzeniową, jeśli są do tego przystosowane. Czy systemy wybrane w programie „Albatros” będą mogły przenosić np. lekkie torpedy lub pociski kierowane?

Finansowe turbulencje programu „Albatros” – rozbieżności, które trudno zignorować

Po upublicznieniu informacji dotyczących realizacji programu „Albatros” pojawiły się istotne rozbieżności, które budzą wątpliwości co do realności założeń finansowych. Agencja Uzbrojenia (AU) poinformowała, że planuje przeznaczyć na ten cel 42 miliony złotych. Problem w tym, że Schiebel, będący jedynym oferentem w postępowaniu, wycenił swoją ofertę – obejmującą platformę Camcopter S-100 – na aż 321 milionów złotych. Oznacza to niemal ośmiokrotną różnicę pomiędzy dostępnym budżetem a oczekiwaniami producenta.

Skąd taka rozbieżność? Można wskazać kilka możliwych przyczyn:

  1. Niedoszacowanie budżetu przez zamawiającego – możliwe, że wstępne kalkulacje nie uwzględniały pełnych kosztów integracji systemów, szkoleń dla personelu, wsparcia logistycznego czy długoterminowej obsługi technicznej. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób zostały one oszacowane, ponieważ Agencja Uzbrojenia nie podała tych informacji.
  2. Szeroki zakres oferty Schiebela – wycena może obejmować kompleksowy pakiet: od samych dronów, przez stacje kontroli, systemy łączności, po zaawansowane czujniki i zapas części zamiennych.
  3. Brak konkurencji – obecność tylko jednego oferenta często skutkuje mniej konkurencyjną ceną. W warunkach monopolistycznych dostawcy mają większą swobodę w kształtowaniu kosztów.
  4. Wpływ globalnych trendów rynkowych – wzrost cen komponentów elektronicznych, surowców oraz logistyki w ostatnich latach znacząco podniósł koszty projektów zbrojeniowych na całym świecie.

Czy istnieją lepsze alternatywy dla MW RP?

W obliczu tak dużych rozbieżności finansowych naturalnie nasuwa się pytanie o alternatywne rozwiązania, które mogłyby zapewnić podobne zdolności przy bardziej racjonalnych kosztach. Rynek BSP oferuje szeroką gamę systemów, które mogą odpowiadać na potrzeby Marynarki Wojennej RP:

  • VSR700 (Airbus Helicopters) – bezzałogowy śmigłowiec klasy VTOL, oferujący dłuższy czas lotu i większy udźwig w porównaniu do Camcoptera.
  • MQ-8C Fire Scout (Northrop Grumman) – amerykański BSP oparty na konstrukcji śmigłowca Bell 407, z czasem lotu przekraczającym 12 godzin i możliwością przenoszenia zaawansowanych sensorów ZOP.
  • UMS Skeldar V-200 – platforma VTOL, wykorzystywana m.in. przez siły morskie Niemiec i Hiszpanii, z dobrym stosunkiem kosztów do możliwości.

Warto również rozważyć bezzałogowce klasy MALE (Medium Altitude Long Endurance), takie jak MQ-9B SeaGuardian, które mogą operować z lądu i zapewniać stały nadzór nad dużymi akwenami. Choć wymagają innej infrastruktury, oferują znacznie dłuższy czas lotu i większy zasięg.

Alternatywną strategią może być także pozyskanie dla MW RP bezzałogowych systemów nawodnych (USV) i podwodnych (UUV), które w połączeniu z mniejszymi BSP VTOL mogą stworzyć zintegrowany system wykrywania i zwalczania zagrożeń.

Bezzałogowce powietrzne a systemy nawodne – uzupełnienie czy ograniczenie?

Pozyskanie BSP w ramach programu „Albatros” może zwiększyć zdolności rozpoznawcze Marynarki Wojennej RP, ale warto pamiętać, że systemy powietrzne działają inaczej niż bezzałogowe platformy nawodne czy podwodne.

Drony operujące na powierzchni morza lub pod wodą mogą działać nieprzerwanie, monitorując sytuację i przekazując dane w czasie rzeczywistym. Dzięki temu załogi okrętów otrzymują stały obraz sytuacji taktycznej, jeszcze zanim znajdą się w zasięgu potencjalnych zagrożeń.

W przeciwieństwie do nich BSP, jak Albatros, działają „z doskoku” – startują na określony czas, wykonują misję i wracają na pokład. Ograniczony czas lotu i konieczność regularnego lądowania sprawiają, że ich zdolności do ciągłego dozoru są mniejsze w porównaniu do systemów nawodnych i podwodnych.

Bezzałogowe jednostki nawodne i podwodne mogą pełnić rolę całodobowej straży przedniej, operując przed przechodzącymi okrętem i stale skanując akwen pod kątem zagrożeń zarówno nad, jak i pod powierzchnią wody. Nawet podczas postoju na kotwicy czy realizacji misji mogą utrzymywać pozycję i prowadzić ciągły dozór, zapewniając okrętom dodatkową warstwę bezpieczeństwa.

Dlatego, choć drony powietrzne są cennym wsparciem dla załóg okrętów, nie zastąpią one bezzałogowych jednostek nawodnych i podwodnych, które mogą działać dłużej i skuteczniej monitorować akweny.

Wnioski

Program „Albatros” pokazuje, jak skomplikowane i pełne wyzwań są procesy modernizacyjne w siłach zbrojnych – zarówno pod względem technologicznym, jak i finansowym. Różnica niemal ośmiokrotna między budżetem AU a ofertą Schiebela rodzi pytania o rzetelność analiz kosztowych i wiarygodność założeń tego programu.

Na rynku istnieją alternatywy, które mogą zapewnić podobne lub nawet lepsze zdolności operacyjne przy bardziej efektywnym wykorzystaniu środków publicznych. Kluczowe jest, aby zakupy w polskich siłach zbrojnych były oparte na aktualnych trendach rynkowych i realnych potrzebach operacyjnych, a nie na przestarzałych założeniach budżetowych.

Modernizacja Marynarki Wojennej RP wymaga strategicznego podejścia, które uwzględni zarówno rozwój technologii, jak i elastyczność w wyborze dostawców. Tylko w ten sposób możliwe będzie zbudowanie floty, która dotrzyma kroku współczesnym wyzwaniom na morzu i zapewni realne zdolności bojowe w coraz bardziej wymagającym środowisku operacyjnym.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Port Gdańsk zyskał kolejne silne ramię manewrowe

    Port Gdańsk zyskał kolejne silne ramię manewrowe

    Nowoczesny holownik Argo dołączył do floty WUŻ Port and Maritime Services Gdańsk, wzmacniając potencjał operacyjny i bezpieczeństwo jednego z najważniejszych portów Bałtyku.

    Kompaktowy, ale „potężny”

    Argo to jednostka, która – mimo zaledwie 21 metrów długości – potrafi zrobić wrażenie. Jej siła uciągu na pętli sięga 50 ton, a dwa azymutalne pędniki pozwalają jej obracać się praktycznie w miejscu. Dzięki temu nowy holownik bez trudu asystuje największym kontenerowcom i masowcom wprowadzanym do portu z chirurgiczną precyzją.

    To ósma jednostka Damen we flocie WUŻ Gdańsk – kolejny dowód zaufania do holenderskiego producenta. Sam projekt ASD Tug 2111 należy do najbardziej udanych w swojej klasie: łączy zwrotność, stabilność i dużą moc, a przy tym spełnia aktualne normy emisji IMO Tier III.

    Stworzony do trudnych zadań

    Holownik został zbudowany w wariancie FiFi 1 (Fire Fighting 1), dzięki czemu może brać udział w akcjach gaśniczych z wody — od pożarów portowych po sytuacje awaryjne na statkach handlowych. Wyposażono go również w pakiet zimowy, pozwalający pracować w niskich temperaturach i przy cienkiej pokrywie lodowej.

    To jednostka o dużej mocy i wysokiej odporności. Wpisuje się w filozofię WUŻ Gdańsk: rozwijać flotę nie tylko liczbowo, ale przede wszystkim jakościowo – podkreśla przedstawiciel operatora.

    Nowy etap rozwoju floty WUŻ

    Wprowadzenie Argo to kolejny krok w modernizacji floty WUŻ Gdańsk, dostosowanej do rosnących potrzeb portu i coraz większych statków zawijających do Gdańska. Operator obsługuje dziś holowania i asysty przy głębokowodnych nabrzeżach kontenerowych DCT, a także manewry przy terminalach paliwowo-surowcowych Naftoportu i nabrzeżach masowych w Porcie Północnym.

    W perspektywie rozwoju infrastruktury gdańskiego portu (m.in. planowany projekt FSRU w rejonie Gdańska) parametry holownika – 50 t bollard pull, FiFi 1, wysoka manewrowość — są niewątpliwym atutem. Tu i teraz jednostka wzmacnia codzienną obsługę największych jednostek w porcie.

    Z Rotterdamu do Gdańska – prosto pod dźwigi portowe

    Ceremonia przekazania jednostki odbyła się 23 października w Rotterdamie. Krótko potem Argo wyszedł w morze i obrał kurs na Gdańsk, płynąc pod własną banderą – zgodnie z tradycją morskiego rzemiosła, które od dekad łączy europejskie porty.

    Do Gdańska dotarł 3 listopada, cumując przy nabrzeżu WUŻ. Jak relacjonowali świadkowie, na miejscu czuć było tę charakterystyczną atmosferę, która pojawia się tylko wtedy, gdy flota wzbogaca się o nową, błyszczącą jeszcze od stoczniowej farby jednostkę.

    Holownik Argo: nowe ramię manewrowe Portu Gdańsk

    Argo to nie tylko wzmocnienie dla WUŻ – to również sygnał, że Port Gdańsk konsekwentnie buduje zaplecze do obsługi coraz większych i bardziej wymagających jednostek. W świecie, w którym każda minuta postoju statku kosztuje fortunę, liczy się precyzja i szybkość manewru.

    WUŻ od lat uchodzi za wzór profesjonalizmu w branży holowniczej, a wprowadzenie nowego ASD Tug 2111 tylko ten status umacnia. Śmiało można powiedzieć, że Argo to kolejne silne ramię portu, gotowe do działania w każdych warunkach – od jesiennego sztormu po zimowy mróz.

    Autor: Mariusz Dasiewicz