Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Eksplozja na tankowcu Fulda u wybrzeży Indii

W niedzielne popołudnie, u wybrzeży zachodnich Indii, doszło do eksplozji na pokładzie chemikaliowca Fulda, który opuścił port Kandla po zakończeniu rozładunku metanolu. Do wybuchu doszło niedługo po wyjściu jednostki z portu, w rejonie kotweicowiska. Statek został poważnie uszkodzony, a cała załoga ewakuowana.

Eksplozja na tankowcu Fulda i ewakuacja załogi w porcie Kandla

Po zakończeniu tego dnia (6 lipca) operacji rozładunku metanolu w terminalu Deendayal w porcie Kandla jednostka wyszła w morze, rozpoczynając rejs do Omanu. Około godziny 13:00 służby portowe otrzymały sygnał od pobliskiego statku stojącego na kotwicy, że na pokładzie chemikaliowca Fulda doszło do eksplozji.

Na miejsce zdarzenia skierowano dwa holowniki oraz jednostkę przeznaczoną do usuwania zanieczyszczeń. Po dotarciu do chemikaliowca stwierdzono poważne uszkodzenia w obrębie przedniej części pokładu oraz przechył kadłuba sięgający około 22 stopni. Pomimo skali zniszczeń nie zaobserwowano ognia ani dymu, co potwierdziły również obserwacje z jednostek ratowniczych. O godzinie 19:00 kapitan podjął decyzję o ewakuacji załogi. Dwudziestu jeden marynarzy – obywatele Chin, Bangladeszu, Indonezji i Myanmaru – zostało bezpiecznie przetransportowanych do portu przez holownik Orchid Star.

Prawdopodobne przyczyny i działania służb

Wstępne ustalenia wskazują, że eksplozja mogła być skutkiem niewłaściwego odpowietrzania zbiorników po rozładunku metanolu. Fulda rozpoczęła procedurę „gas freeing”, czyli usuwania oparów łatwopalnych ze zbiorników ładunkowych. Podejrzewa się, że w zbiornikach mogła się nagromadzić łatwopalna mieszanina metanolu i powietrza, która uległa zapłonowi.

Choć na pokładzie chemikaliowca znajdowało się ponad 384 tony oleju opałowego, dotychczas nie odnotowano żadnego wycieku do morza. Służby zajmujące się zwalczaniem zanieczyszczeń pozostają jednak w gotowości, monitorując sytuację na miejscu zdarzenia.

Sytuacja na dzisiaj: dochodzenie trwa, Fulda na kotwicy

Zgodnie z informacjami lokalnych źródeł, Fulda nadal znajduje się w rejonie kotwicowiska w pobliżu portu Kandla, oczekując na ocenę techniczną. Indyjska Dyrekcja Generalna Żeglugi (DG Shipping) we współpracy z władzami portowymi prowadzi inspekcję na miejscu oraz analizuje procedury stosowane przez załogę podczas odpowietrzania zbiorników. Do chwili publikacji naszego tekstu nie potwierdzono oficjalnie przyczyn eksplozji na tankowcu.

Ryzyko w obsłudze chemikaliów i potrzeba rygorystycznych procedur

Choć członkom załogi udało się uniknąć ofiar, incydent uwypukla zagrożenia związane z przewozem i obsługą substancji łatwopalnych. Czynności takie jak „gas freeing” należą do standardowych procedur w żegludze chemicznej

Warto przypomnieć, że podobny przypadek miał miejsce w 2019 roku na tankowcu Stolt Groenland w Korei Południowej. Eksplozja podczas odpowietrzania zbiorników metanolu doprowadziła wówczas do poważnych zniszczeń i pożaru na jednostce.

Jednocześnie metanol zyskuje na znaczeniu jako alternatywne paliwo dla nowoczesnych statków, szczególnie w kontekście polityki dekarbonizacji żeglugi promowanej przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO). Oznacza to, że zastosowanie metanolu będzie coraz powszechniejsze, co wiąże się z koniecznością jeszcze większego rygoru w przestrzeganiu procedur bezpieczeństwa.

Autor: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Powrót brytyjskiej grupy lotniskowcowej HMS Prince of Wales

    Po ośmiu miesiącach aktywności na trzech oceanach brytyjska grupa lotniskowcowa z HMS Prince of Wales powróciła 30 listopada do Portsmouth. Tym wejściem Royal Navy zamknęła operację Highmast — największe rozmieszczenie sił morskich w bieżącym roku.

    Symboliczny finał operacji Highmast

    Rankiem, w końcówce listopada, okręty brytyjskiej grupy lotniskowcowej zaczęły wchodzić do Portsmouth. Lotniskowiec HMS Prince of Wales prowadził szyk powrotny, zamykając tym samym globalną kampanię, w ramach której zespół pokonał ponad 40 tys. mil morskich — dystans odpowiadający półtorakrotnemu okrążeniu Ziemi.

    Powitanie miało wymiar uroczysty, zgodny z tradycją Royal Navy: jednostki portowe wykonały salut wodny, zaś załogi eskort i pomocniczych okrętów stanęły wzdłuż burt. Po wielu miesiącach nieobecności marynarze i lotnicy wrócili do rodzin, kończąc etap najbardziej kompleksowej operacji tej części floty od kilku lat.

    Osiem miesięcy globalnej obecnści

    Operacja Highmast rozpoczęła się wiosną, kiedy z Portsmouth i Bergen wyszły pierwsze okręty tworzące grupę zadaniową. Jej głównym celem było potwierdzenie zdolności Royal Navy do prowadzenia wielodomenowych działań dalekomorskich oraz utrzymania spójnej współpracy z sojuszniczymi okrętami.

    W trakcie misji grupa operowała kolejno na Morzu Śródziemnym, w obszarze Kanału Sueskiego, na Oceanie Indyjskim oraz w zachodniej części Indo-Pacyfiku. W tym czasie przeprowadzono szereg ćwiczeń, w tym z marynarkami Włoch, Japonii, Australii, Kanady i Norwegii.

    Dowódca zespołu, komandor James Blackmore, określił operację jako „najszerszy sprawdzian brytyjskiej projekcji siły od lat”, podkreślając jednocześnie wzrost interoperacyjności i zdolności bojowej grupy.

    Skład i możliwości zespołu HMS Prince of Wales

    Trzon Carrier Strike Group stanowił lotniskowiec HMS Prince of Wales, na którego pokładzie operowało skrzydło lotnicze złożone z samolotów F-35B oraz śmigłowców ZOP i maszyn rozpoznawczych. Uzupełnienie stanowiły niszczyciel rakietowy HMS Dauntless, fregata HMS Richmond, norweska fregata HNoMS Roald Amundsen oraz jednostki wsparcia — tankowiec RFA Tideforce i logistyczny HNoMS Maud.

    W kulminacyjnej fazie misji, podczas ćwiczeń na Indo-Pacyfiku, siły zespołu liczyły ponad 4 tysiące żołnierzy i marynarzy.

    Kluczowe wnioski z misji Highmast

    Zakończona kampania miała znaczenie wykraczające poza tradycyjny pokaz bandery. HMS Prince of Wales po serii wcześniejszych problemów technicznych przeszedł pełny cykl eksploatacyjny, obejmujący przeloty, intensywne działania lotnicze oraz współpracę w warunkach, które sprawdzają możliwości układu napędowego, systemów pokładowych oraz modułów sterowania lotami.

    Misja była więc testem nie tylko dla całego zespołu, ale i samego lotniskowca, który tym etapem potwierdził pełną gotowość do globalnych operacji. Dla Royal Navy oznacza to domknięcie okresu niepewności oraz wejście w etap stabilnej eksploatacji obu brytyjskich superlotniskowców.

    Powrót jest równie istotny jak jej wyjście

    Operacja Highmast udowodniła, że Wielka Brytania pozostaje zdolna do nieprzerwanej obecności na głównych morskich szlakach komunikacyjnych, szczególnie w regionie Indo-Pacyfiku. W sytuacji rosnącej aktywności floty chińskiej i agresywnych działań rosyjskich — zarówno w Arktyce, jak i na Morzu Śródziemnym — wartościowa obecność sojuszniczych komponentów nabiera szczególnego znaczenia.

    Zakończenie operacji pokazuje także, jak duże znaczenie ma utrzymanie ciągłości działań Royal Navy. Powrót HMS Prince of Wales nie kończy brytyjskiej aktywności na Indo-Pacyfiku — stanowi raczej zamknięcie pierwszej z serii zaplanowanych rotacji, które w ciągu kolejnych lat mają stać się fundamentem obecności brytyjskiej bandery na kluczowych szlakach morskich.

    Kampania, która przejdzie do historii Royal Navy

    Ośmiomiesięczna misja Highmast zapisze się jako jedno z najważniejszych przedsięwzięć brytyjskiej floty ostatnich lat. Zespół przeszedł pełne spektrum działań — od ćwiczeń sojuszniczych po operacje realizowane w rozległych akwenach zachodniej części Indo-Pacyfiku.

    Powrót grupy lotniskowcowej, z HMS Prince of Wales na czele, stanowi potwierdzenie, że brytyjski system lotniskowcowy jest w stanie prowadzić globalne operacje w sposób ciągły, niezawodny i zgodny z wymaganiami współczesnej architektury bezpieczeństwa.