Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Zbliża się kulminacyjny moment sezonu eksportowego polskiego zboża. Port Gdańsk – największy port towarowy w kraju – pozostaje w pełnej gotowości operacyjnej, wspierając krajowy sektor rolny w logistyce zbiorów i przygotowaniach do ich wysyłki za granicę. Przez portowe nabrzeża przechodzą już tysiące ton pszenicy, kukurydzy, żyta i jęczmienia, które w najbliższych tygodniach trafią do odbiorców od Hiszpanii po Indie.
W artykule
W strukturze przeładunkowej Portu Gdańsk zboże plasuje się tuż za surowcami energetycznymi. Różnica jest zasadnicza – podczas gdy ropa i węgiel z reguły importujemy, zboże w znacznej mierze opuszcza Polskę. To ładunek typowo eksportowy, co nadaje terminalom zbożowym strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa ekonomicznego kraju. Kierunki eksportowe obejmują nie tylko rynki europejskie, ale także Afrykę Północną i Zachodnią oraz Azję – w tym Chiny i Indie.
Statki z polskim zbożem – kukurydzą, pszenicą, śrutą, żytem, jęczmieniem i nasionami oleistymi – płyną m.in. do portów Hiszpanii, Holandii, Wielkiej Brytanii, krajów Afryki Północnej i Zachodniej, a także do Indii i Chin. Tak szeroki zasięg potwierdza konkurencyjność polskiej produkcji rolnej oraz efektywność zaplecza logistycznego Portu Gdańsk.
W pierwszej połowie 2025 roku przez nabrzeża portowe przeszło ponad 1,1 mln ton zbóż – wynik niższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku (1,5 mln ton), lecz nadal istotny z punktu widzenia gospodarki. W tym czasie obsłużono 212 statków, 39 tys. samochodów ciężarowych i 380 wagonów kolejowych ze zbożem.
– Choć w pierwszym półroczu terminale zbożowe pracowały przy wykorzystaniu ok. 50 proc. swoich możliwości, Port Gdańsk utrzymuje wysoką gotowość operacyjną – podkreśla Bartosz Bloch, dyrektor handlowy ZMPG SA. Jak zaznacza, stale rozwijana infrastruktura pozwala nie tylko na sprawną obsługę krajowego eksportu, ale również na przeładunki zbóż z krajów sąsiednich.

Za obsługę ładunków rolnych odpowiada obecnie dziewięć terminali zlokalizowanych przy Nabrzeżu Zbożowym, Bytomskim, Wiślanym, Szczecińskim, Oliwskim i Przemysłowym. Wyróżnia je nowoczesne zaplecze technologiczne, wysoka wydajność i profesjonalna obsługa, które decydują o konkurencyjności polskiego eksportu żywności na rynkach światowych.
Jednym z aktualnych priorytetów portowych inwestycji jest wdrażanie Systemu Awizacji Ruchu Pojazdów (SARP), który pozwala ograniczyć kolejki samochodów, skrócić czas oczekiwania i zoptymalizować ruch ciężarowy. Uzupełnieniem są tzw. miejsca buforowe, przygotowane na potrzeby transportu drogowego. Łącznie na terenie portu utworzono ok. tysiąca takich miejsc przy ulicach Budowniczych Portu Północnego, Ku Ujściu, Załogowej, Śnieżnej, Wielopole i Wiślnej.
W świetle aktualnych wyzwań klimatycznych i geopolitycznych, rola portów morskich w utrzymaniu łańcuchów dostaw żywności stale rośnie. Port Gdańsk, jako jeden z kluczowych hubów przeładunkowych w regionie, aktywnie wpisuje się w politykę wzmacniania bezpieczeństwa żywnościowego.
– Rynek zbóż cechuje się dziś dużą zmiennością, wynikającą zarówno z napięć geopolitycznych, jak i zmian klimatycznych – mówi Andrzej Kuźmicz, prezes Port Gdański Eksploatacja. – Dlatego inwestujemy w rozbudowę Gdańskiego Agro Terminalu, co zwiększy nasze możliwości przeładunkowe i zapewni odporność operacyjną w sektorze agro.
Jak dodaje, celem jest stworzenie stabilnego, przewidywalnego partnera logistycznego dla polskich producentów i eksporterów. – Chcemy sprostać nie tylko wymaganiom sezonowym, ale także długofalowej strategii rozwoju eksportu żywności – podkreśla Kuźmicz.
Źródło: Port Gdańsk


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.