„Tata czy Mama?” – Suplement

Postulowana w „Tata czy Mama” konieczność pozyskania (zakupu lub budowy) zarówno fregat jak i okrętów podwodnych nie oznacza naiwności autora. Wywołana zamieszczonym niedawno tekstem dyskusja cieszy, jednakowoż jej niektóre kierunki wymagają suplementu do pierwotnego tekstu.
W artykule
Pragmatyzm w planowaniu pozyskania okrętów podwodnych
Otóż świadomość trudności i ograniczeń w pozyskiwaniu tak drogiego i skomplikowanego uzbrojenia jakimi są nowoczesne okręty wojenne, złożoności procesu definicji wymagań operacyjnych i założeń taktyczno-technicznych, konieczności zaplanowania stabilnego finansowania programu, zapewnienia personelu o kwalifikacjach potrzebnych do zarządzania powyższym procesami i możliwości polskiego przemysłu stoczniowego, skłania do „realizmu w marzeniach”.
Polska najprawdopodobniej nie jest w stanie przeprowadzić procesu pozyskania okrętów obu klas jednocześnie. Niemniej jednak intencją autora było wskazanie na zagrożenia wynikające z myślenia, że „najpierw Mama, potem Tata”. Pojawiające się w przestrzeni publicznej opinie, że zbudujemy najpierw fregaty a potem okręty podwodne, są najprawdopodobniej efektem braku wiedzy o tym jak długo trwa taki proces i braku świadomości, że „palenie blach” nie jest jego początkiem a jednym z etapów tego procesu, być może ostatnim z początkowych a bardziej pierwszym ze środkowych.
Czytaj więcej o fregatach MIECZNIK czyli nowe możliwości MW RP w ZOP
Czasochłonny proces budowy
Proces pozyskiwania okrętów tej wartości i wielkości zajmuje co najmniej 10 a właściwie nawet 15 lat, gdyż pierwsze 1-2 lata to definiowanie potrzeb, kolejne 1-2 lata to wybór dostawcy i negocjacja umowy, następnie około roku na przygotowanie do rozpoczęcia produkcji (np. kontraktowanie poddostawców i podwykonawców), produkcja około 4-5 lat (w tym wodowanie i wyposażanie oraz integracja systemowa), następnie próby portowe i morskie (około roku) i przekazanie okrętu użytkownikowi. Po około 10 latach od inicjacji procesu użytkownik otrzymuje okręt, co nie oznacza że flota dysponuje np. fregatą czy okrętem podwodnym. To oznacza, że ten obiekt musi „obrosnąć” dwiema pozostałymi składowym okrętu bojowego.
Mowa o wyszkolonym dowódcy i wyszkolonej załodze (bo OKRĘT składa się z: dowódcy, załogi i „okrętu właściwego”), których pozyskiwanie odbywa się w trakcie budowy, lecz wyszkolenie i zgranie całości jest możliwe (z uwzględnieniem praktyk, symulatorów, ośrodków szkolenia na lądzie, pozyskania części wykwalifikowanych specjalistów z innych jednostek), gdy ten OKRĘT zaczyna wychodzić na/w morze i nabierać cech jednego organizmu. Proces ten trwa około 3 lat. Tak więc po 13 latach od pomysłu flota otrzymuje broń. Jeśli dołożymy do tego nieprzewidziane trudności, opóźnienia itp. to teza o 10-15 latach trwania całości tego procesu broni się, zdaniem autora. choć i tak wyliczenie te dotyczą zasadniczo pierwszej jednostki.

Kiedy rozpocząć pozyskiwanie okrętów podwodnych?
Mając świadomość tak przebiegającego procesu pozyskania np. fregat, należy zadać pytanie, w którym momencie można, w polskich realiach, rozpocząć proces pozyskiwania kolejnego sprzętu o porównywalnym koszcie i skomplikowaniu konstrukcji.
Czy po zakończeniu wprowadzania fregat? Czyli za lat 10? Na pewno nie. Po ich zakończeniu naturalnym procesem powinno być planowanie kierunków i możliwości przyszłych modernizacji (Mid-Life Upgrade), a następnie planowanie wyboru następców… Tak, to nie pomyłka, wprowadzenie do linii nowoczesnego okrętu bojowego, powinno z całą pewnością zaowocować kolejno obu wspomnianymi procesami.
Z tego opisu, zdaniem autora, wynika, że pozyskiwanie drugiego systemu (a tak należy rozpatrywać zarówno fregatę jak i okręt podwodny) powinno przebiegać równolegle. W naszych realiach, ze względu na opisane na wstępie ograniczenia, konieczne jest przesunięcie obu procesów o jeden etap względem siebie.
Czytaj też o tym czy Gen. Waldemar Skrzypczak się myli?
Oznacza to, że zakończenie procesu np. wyboru fregat, powinno być początkiem procesu definiowania i wyboru okrętów podwodnych. Tylko wtedy możliwe będzie wspólne użytkowanie obu nowoczesnych klas okrętów i uzyskanie efektu „pełnej rodziny”, jeśli trzymać się przyjętej konwencji. Jeśli będziemy z tym czekać na wprowadzenie fregat, to okręty obu klas „miną się w służbie”.
Korzyści przemysłowe i finansowe
Prowadzenie obu programów równolegle (choć „przesuniętych w fazie”) pozwoli na wykorzystanie doświadczonych specjalistów (a nie mamy ich w nadmiarze), ich wiedzy i świadomości jak taki proces przebiega i gdzie można popełnić błędy (lub ich uniknąć), okrzepniecie i doskonalenie reorganizowanego właśnie systemu zakupów uzbrojenia i zapewnienie ciągłości pracy w „zbrojeniówce” polskiemu sektorowi stoczniowemu. Nawet jeśli ekonomiczne nieuzasdnione będzie budowanie w kraju okrętów podwodnych, to istnieją możliwości uzyskania zamówień kompensacyjnych w sektorach, w których nasz przemysł uzyska zdolności przy budowie fregat.
Na końcu aspekt ważny, choć być może wcale nie najważniejszy, czyli finansowanie. Wbrew pozorom okręty nie są tak drogie jak na pierwszy rzut oka się wydają. Porównanie całości kosztów wypada dla nich całkiem korzystnie w porównaniu do lotnictwa i wojsk lądowych m.in. ze względu na znikome koszty osobowe. Ich długotrwała budowa będąca swoistą wadą, ma tę zaletę ze przy stabilnym finansowaniu, możliwe jest rozbicie kosztów na wiele lat. Zakładając 10 letni okres finansowania i średnią cenę fregaty czy okrętu podwodnego na poziomie 1 mld EUR oznaczałoby to wydatki rzędu 2-2,5 mld złotych rocznie przez 10-13 lat. Czy nas na to stać?
Dlatego też w trosce o właściwe zrozumienie intencji napisanego tekstu, autor poddaje pod zastanowienie jak proces ten powinien być zaplanowany, tak aby MW RP mogła dysponować pełnią potrzebnych zdolności do wykonywania swych zadań.
Autor: Tomasz Witkiewicz

Aluminiowy katamaran Cumulus rozpoczął służbę na Bałtyku

Stocznia JABO z Gdańska oraz biuro projektowe Seatech Engineering zrealizowały projekt specjalistycznej jednostki przeznaczonej do obsługi sieci pomiarowej IMGW na Morzu Bałtyckim. Aluminiowy katamaran Cumulus (SE-216) został zaprojektowany i zbudowany z myślą o utrzymaniu boi meteorologicznych.
W artykule
Kontrakt IMGW i zakres projektu
W cieniu dużych programów w przemyśle okrętowym często umykają projekty o mniejszej skali, lecz nie mniej istotne z punktu widzenia kompetencji krajowego przemysłu stoczniowego. To właśnie one pokazują, że polskie stocznie i biura projektowe potrafią nie tylko realizować zadania seryjne, ale również odpowiadać na wyspecjalizowane potrzeby instytucji państwowych, wymagające precyzyjnego podejścia projektowego i ścisłej współpracy z użytkownikiem końcowym.
Dobrym przykładem takiego przedsięwzięcia jest realizacja jednostki przeznaczonej do obsługi morskiej sieci pomiarowej na Bałtyku. Projekt ten połączył kompetencje gdańskiej stoczni JABO oraz biura projektowego Seatech Engineering, pokazując, że krajowy przemysł potrafi skutecznie realizować wyspecjalizowane jednostki robocze na potrzeby administracji państwowej i badań morskich.

Fot. Seatech Engineering Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej IMGW podpisał kontrakt na budowę jednostki szkoleniowo-eksploatacyjnej przeznaczonej do obsługi morskiej sieci pomiarowej na Bałtyku. Za budowę odpowiadała gdańska stocznia JABO, natomiast dokumentację projektową opracowało biuro Seatech Engineering.
Umowę na realizację jednostki podpisano 24 maja 2023 roku. Termin przekazania jednostki zaplanowano na kwiecień 2025 roku. Projektowanie powierzono Seatech Engineering na mocy odrębnego kontraktu zawartego 20 lipca 2023 roku.
Współpraca stoczni i biura projektowego
W informacji opublikowanej na stronie Seatech Engineering odniesiono się do współpracy pomiędzy stocznią JABO a biurem projektowym odpowiedzialnym za dokumentację jednostki. Jak wskazywał Jan Wierzchowski, właściciel JABO Shipyard, wybór Seatech Engineering jako głównego projektanta poprzedziła seria spotkań związanych z dopasowaniem koncepcji jednostki do potrzeb IMGW. W jego ocenie połączenie doświadczeń obu podmiotów pozwoliło na realizację jednostki spełniającej oczekiwania zamawiającego oraz potwierdziło kompetencje stoczni w zakresie budowy wyspecjalizowanych jednostek roboczych.
W tym samym materiale Adam Ślipy, prezes Seatech Engineering, zwracał uwagę na specyfikę projektowania niewielkich katamaranów roboczych. Podkreślono konieczność szczególnej kontroli sztywności skrętnej konstrukcji oraz rygorystycznego nadzoru masy już od etapu koncepcyjnego, ze względu na wysoką wrażliwość tego typu jednostek na rozkład ciężaru.
Charakterystyka jednostki Cumulus
Projekt SE-216 obejmuje aluminiowy katamaran Cumulus o długości 17 metrów i szerokości 9,2 metra. Jednostka została wyposażona w rozległy pokład roboczy na rufie, umożliwiający prowadzenie prac związanych z obsługą i utrzymaniem boi pomiarowych rozmieszczonych na Bałtyku.
Autonomiczność jednostki określono na cztery dni, co pozwala na realizację zadań w promieniu do 400 mil morskich. Załoga katamaranu stanowi cztery osoby. Jednostka została zaprojektowana jako platforma wyspecjalizowana, dedykowana do pracy w ramach morskiej sieci pomiarowej IMGW.
Nadzór klasyfikacyjny
Projektowanie i budowa jednostki realizowane były pod nadzorem Polskiego Rejestru Statków S.A., który pełnił funkcję towarzystwa klasyfikacyjnego dla całego przedsięwzięcia.
Źródło: Seatech Engineering











