Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Gwarancja „na pierwsze żądanie” w umowach o budowę statków [część 1]

W ekosystemie budowy statków, gdzie stawki są wysokie, a projekty rozciągają się na lata, „gwarancja na pierwsze żądanie” wyłania się jako podstawowy instrument finansowy zabezpieczający interesy wszystkich stron. Prawnik Marek Czernis przedstawia, jak ten kluczowy element kontraktów stoczniowych, rozwinięty w praktyce jurysdykcji angielskiej, umożliwia armatorom i stoczniom minimalizowanie ryzyka i zabezpiecza ich wielomilionowe inwestycje.

Umowa o budowę statku (shipbuilding contract), jest niezwykle złożonym przedsięwzięciem techniczno-logistycznym, operacyjno-gospodarczym i finansowym.

Wielomilionowa inwestycja, realizowana w wieloletnim okresie czasowym i multinarodowej kompozycji bezpośrednich stron umowy – stoczni i armatora oraz ich podwykonawców i dostawców, wymagała wypracowania wyrafinowanych mechanizmów finansowych, które pozwalały na wiarygodne gospodarczo i bezpieczne prawnie zagwarantowanie niezakłóconej realizacji przedmiotowej inwestycji i ochrony interesów prawnych uczestników całego przedsięwzięcia.

W kontekście budowy statków, gdzie każdy detal ma kluczowe znaczenie, wykształciły się trzy podstawowe typy gwarancji, które mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa finansowego oraz gwarancji jakości wykonania. Te gwarancje to:

  1. Gwarancja zwrotu zaliczek (Refund Guarantee) – ta gwarancja zapewnia armatorowi zwrot wpłaconych zaliczek w przypadku, gdy stocznia nie wywiąże się z umowy. Związana jest z nią gwarancja płatności (Payment Guarantee), która gwarantuje wypłatę przez armatora określonych rat, będących częścią ceny statku.
  2. Gwarancja prawidłowego wykonania (Performance Guarantee) – jest to zabezpieczenie dla armatora, że stocznia prawidłowo zrealizuje założenia kontraktu, zgodnie z ustalonymi specyfikacjami i terminami.
  3. Gwarancja odpowiedzialności po wydaniu statku (Warranty Guarantee) – chroni armatora przed wadami, które mogą zostać ujawnione po dostarczeniu statku. Obejmuje okres powykonawczy, dając pewność, że ewentualne defekty zostaną naprawione (zapewnienie sfinansowania kosztów naprawy i usunięcia defektów gwarancyjnych).

Te gwarancje tworzą system ochrony interesów zarówno armatorów, jak i stoczni, umożliwiając realizację skomplikowanych projektów budowy statków z większą pewnością finansową i jakościową.

Czytaj więcej o procesie tworzenia morskich kolosów [część 1]

Polskie prawo bankowe klasyfikuje jako czynności bankowe zarówno udzielanie, jak i przyjmowanie poręczeń oraz gwarancji bankowych. Gwarancja bankowa, w swojej najprostszej formie, jest umową, na mocy której bank zobowiązuje się do wykonania określonego świadczenia pieniężnego na rzecz beneficjenta gwarancji. Dzieje się to po spełnieniu przez beneficjenta określonych warunków zawartych w gwarancji, przy czym wystarczającą podstawą do działania banku jest samo żądanie zapłaty, określone w formie i treści, zgodnie z warunkami gwarancji.

Z kolei – poręczenie zwane gwarancją zwykłą jest umową, przez którą bank zobowiązuje się do wypłacenia wierzycielowi zleceniodawcy poręczenia określonej kwoty pieniężnej, w przypadku, gdyby zleceniodawca poręczenia nie wypełnił świadczenia, do którego był zobowiązany.

Mając na względzie fakt, iż jak się szacuje, około 70 % umów o budowę statku (shipbuilding contracts) w całym międzynarodowym przemyśle stoczniowym regulowanych jest przez angielskie prawo i jurysdykcje, wskazanym jest wyjaśnić generalne cechy gwarancji w tym systemie prawnym.

Prawo angielskie rozróżnia dwa zasadnicze typy prawne gwarancji: 

  1. Demand Guarantee – gwarancja na pierwsze żądanie;
  2. SuretySee to it Guarantee – poręczenie, gwarancja zwykła.

Fundamentalne różnice między Demand Guarantee a Surety:

  1. Warunkowa odpowiedzialność za zapłatę:
  • W przypadku Damand Guarantee, mamy do czynienia z absolutnym obowiązkiem gwaranta (wystawcy gwarancji) do zapłaty określonej w gwarancji kwoty, niezależnie od zakresu charakteru i zasadności odpowiedzialności stron tzw. stosunku podstawowego (tj. umowy o budowę statku). Gwarant (wystawca gwarancji) jest zobowiązany, po otrzymaniu wezwania do zapłaty (Demand), zapłacić żądaną kwotę beneficjentowi gwarancji, niezależnie od tego, czy w istocie, dłużnik naruszył umowę, stanowiącą podstawę do zgłoszenia wezwania;

2. Surety (poręczenie, gwarancja zwykła):

  • Warunkowa odpowiedzialność za zapłatę: odpowiedzialność poręczyciela do zapłaty kwoty objętej poręczeniem zostaje aktywowana jedynie wówczas, gdy niezbicie udowodniono (np. poprzez wyrok sądowy), że dłużnik nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Innymi słowy, reakcja na wezwanie do zapłaty: obowiązek poręczyciela do zapłaty kwoty objętej poręczeniem, materializuje się dopiero wtedy, gdy wykazane zostanie w sposób bezsporny (uznanie odpowiedzialności lub wyrok prawomocny), iż dłużnik nie wykonał zobowiązań wynikających z danej umowy.

3. Surety (poręczenie, gwarancja zwykła):

  • W przypadku Refund Guarantee, Performance Guarantee oraz Warranty Guarantee – stocznia pełni rolę dłużnika, a armator jest beneficjentem.
  • W przypadku Payment Guarantee – sytuacja jest odwrotna – armator staje się dłużnikiem, a stocznia beneficjentem.

Gwarancja zwrotu zaliczek, czyli gwarancja bankowa opatrzona klauzulami nieodwracalnie i bezwarunkowo oraz na pierwsze żądanie, stanowi w praktyce stoczniowo-armatorskiej, kluczową gwarancję zabezpieczenia finansowego i to właśnie ten typ gwarancji, będzie przedmiotem analizy prawnej i omówienia w niniejszym opracowaniu.

Aby wyjaśnić strukturę gwarancji bankowej, przyjrzymy się typowemu scenariuszowi, w którym stocznia i armator zawierają umowę o budowę statku. Armator, zobowiązując się do zapłaty ceny za statek w pięciu kolejnych ratach, oczekuje od stoczni przedstawienia gwarancji bankowej. Ta gwarancja ma za zadanie zabezpieczyć zwrot wszystkich wpłaconych zaliczek armatorowi, w przypadku, gdy umowa zostanie rozwiązana przed ukończeniem budowy statku i przekazaniem go armatorowi, na przykład z powodu bankructwa stoczni.

Czytaj też o tworzeniu morskich kolosów z nieco innej perspektywy [część 2]

W rezultacie, z punktu widzenia prawnego, tworzą się dwa niezależne od siebie zobowiązania. Pierwsze to umowa o budowę statku między stocznią a armatorem, zawierająca klauzulę gwarancyjną. Klauzula ta uzależnia wypłatę rat od otrzymania przez armatora gwarancji bankowej, co jest tzw. „stosunkiem podstawowym”. Drugie zobowiązanie to umowa gwarancyjna między bankiem a armatorem. W ramach tej umowy, bank daje armatorowi obietnicę, że w przypadku niezachowania przez stocznię warunków umowy (czyli niezwrócenia armatorowi zaliczek po rozwiązaniu umowy), sam dokona zwrotu tych środków.

Tak skonstruowana umowa gwarancyjna pokazuje, jak bank bierze na siebie odpowiedzialność za ewentualne zobowiązania stoczni wobec armatora, co jest niezwykle ważne dla zapewnienia bezpieczeństwa finansowego i stabilności w relacjach pomiędzy stocznią a armatorem.

Przyrzeczenie złożone przez Bank jest oświadczeniem woli, które przyjęte przez armatora staje się źródłem samodzielnego zobowiązania banku w stosunku do armatora. 

Przejmując na siebie odpowiedzialność za ewentualne zobowiązania stoczni wobec armatora, bank wprowadza element stabilności finansowej, który jest fundamentem dla bezpiecznych i przewidywalnych relacji biznesowych w przemyśle stoczniowym. Obietnica złożona przez bank przekształca się w konkretną umowę gwarancyjną, kiedy zostaje przyjęta przez armatora. To przejęcie odpowiedzialności przez bank jest wyrazem jego zobowiązania wobec armatora i podkreśla samodzielny charakter tej umowy.

Gwarancja bankowa jest więc unikatowym rodzajem umowy, łączącym bank jako gwaranta z beneficjentem, którym w tym przypadku jest armator. Kluczowym aspektem tej umowy jest jej automatyczne zawarcie w momencie akceptacji przez beneficjenta treści listu gwarancyjnego wysłanego przez bank. Może to nastąpić niemal natychmiast po otrzymaniu listu lub gdy armator postanowi zażądać wypłaty sumy gwarancyjnej.

Praktycznie rzecz biorąc, bank zobowiązuje się do natychmiastowej wypłaty środków na pierwsze wezwanie armatora, eliminując potrzebę dostarczania przez niego dodatkowych dowodów lub uzasadnień. Ten element bezwarunkowości gwarancji bankowej jest kluczowy dla zapewnienia finansowego bezpieczeństwa w skomplikowanych i wielowymiarowych projektach, takich jak budowa statków. Umożliwia to armatorom zachowanie większej kontroli nad finansami projektu, minimalizując tym samym ryzyko i niepewność, które są nieodłącznym elementem długoterminowych inwestycji w branży stoczniowej.

Autor: Marek Czernis 

Udostępnij ten wpis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    Co oznacza wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibskie?

    11 listopada grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford (CVN-78) weszła w rejon odpowiedzialności USSOUTHCOM na Karaibach. Oficjalnie to wsparcie działań przeciw przemytowi narkotyków, w praktyce czytelny sygnał dla Caracas w czasie narastającego napięcia na linii USA–Wenezuela. To pierwsza tak duża demonstracja siły US Navy w tym rejonie od wielu lat i wyraźne ostrzeżenie, że Waszyngton nie zamierza oddać kontroli nad swoim południowym przedpolem.

    To największe od lat wzmocnienie obecności US Navy w Karaibach – ruch czytelny jako presja na Caracas, równolegle z operacjami antynarkotykowymi. Połączenie tych dwóch wątków ma prosty przekaz: Waszyngton kontroluje południowe przedpole i jest gotów szybko eskalować, jeśli Maduro podniesie stawkę.

    Potęga na morzu – czym jest lotniskowiec USS Gerald R. Ford

    Na wody karaibskie wszedł nie tylko lotniskowiec, ale cały pływający zespół uderzeniowy. USS Gerald R. Ford to pierwsza jednostka nowej generacji amerykańskich lotniskowców o napędzie jądrowym. Posiada pełne skrzydło lotnicze, kompleksową obronę przeciwlotniczą oraz rozbudowane systemy rozpoznania. Wraz z towarzyszącymi mu niszczycielami i okrętami wsparcia tworzy samowystarczalny organizm, zdolny prowadzić działania przez wiele tygodni bez zawijania do portu.

    🔗 Czytaj więcej: Lotniskowiec USS Gerald R. Ford na wodach Morza Północnego

    Kiedy taki zespół pojawia się w danym akwenie, zmienia się dynamika całego regionu. Znikają z radarów małe jednostki o wątpliwym statusie, a statki handlowe zaczynają ściślej trzymać się korytarzy morskich. Dla marynarzy z państw regionu to jasny sygnał: ktoś teraz przejął kontrolę nad tymi wodami.

    Oficjalna narracja USA – walka z przemytem i przestępczością

    Pentagon w swoich komunikatach podkreśla, że obecność lotniskowca ma wspierać działania przeciwko organizacjom przestępczym w rejonie Karaibów. To obszar, przez który od dekad biegną morskie szlaki przemytu narkotyków i broni.

    Lotniskowiec typu Ford nie ściga motorówek z kontrabandą. Jego zadanie to rozpoznanie, stała obecność w powietrzu i wsparcie tych, którzy pilnują porządku z bliska. Sam fakt pojawienia się w tym rejonie mówi więcej niż oficjalne komunikaty: Waszyngton przypomina, że południowe przedpole ma pod kontrolą. Gdy na horyzoncie widać USS Gerald R. Ford, nikt w regionie nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na morzu. To również czytelny sygnał dla Caracas – napięcie nie słabnie, a obecność amerykańskiego lotniskowca wyraźnie zwiększa presję na wenezuelski reżim.

    Siła ognia, która nie potrzebuje reklamy

    Grupa uderzeniowa z lotniskowcem USS Gerald R. Ford na czele to nie demonstracja, lecz pełnowartościowa formacja bojowa. Na pokładzie amerykańskiego lotniskowca stacjonuje ponad siedemdziesiąt maszyn – od myśliwców F/A-18 Super Hornet, przez samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, aż po śmigłowce wielozadaniowe MH-60R. To one tworzą pierwszą linię rozpoznania i rażenia, pozwalając Amerykanom działać setki kilometrów od własnych wybrzeży. Sam lotniskowiec dysponuje również własnymi środkami obrony – wyrzutniami pocisków rakietowych krótkiego zasięgu i systemami artyleryjskimi do zwalczania celów nawodnych oraz nisko lecących pocisków manewrujących.

    W skład zespołu wchodzą niszczyciele typu Arleigh Burke: USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72) oraz USS Winston S. Churchill (DDG-81), pełniący rolę okrętu dowodzenia obroną powietrzną. Każdy z nich ma system Aegis i wyrzutnie VLS, a także zdolność użycia pocisków manewrujących Tomahawk, zapewniając parasol OPL i silne możliwości uderzeniowe z morza.

    Co może zrobić US Navy, jeśli dojdzie do eskalacji?

    W razie konfliktu taki zespół jest w stanie przeprowadzić zmasowane uderzenie z morza w głąb terytorium przeciwnika. Zasięg operacyjny Tomahawków pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad tysiąc kilometrów – a to oznacza, że nawet bez przekraczania granic wód terytorialnych Amerykanie mogliby sparaliżować kluczowe obiekty wojskowe i infrastrukturalne wenezuelskiego wybrzeża. Uderzenie poprzedziłoby rozpoznanie prowadzone przez samoloty pokładowe i drony zwiadowcze, wspierane przez śmigłowce ZOP tropiące okręty podwodne.

    🔗 Czytaj też: USS Gerald R. Ford z wizytą we Włoszech

    W praktyce oznacza to, że cała grupa działa jak jeden, samowystarczalny organizm: lotnictwo przejmuje kontrolę nad przestrzenią powietrzną, krążowniki i niszczyciele tworzą tarczę obronną, a okręty zaopatrzeniowe dostarczają paliwo i amunicję. W ciągu kilku godzin taka formacja jest zdolna prowadzić równoczesne operacje w powietrzu, na morzu i przeciwko celom lądowym. Dlatego wejście USS Gerald R. Ford na wody Karaibów nie można traktować jako rutynowej rotacji floty. To demonstracja siły i gotowości, która – nawet bez wystrzału – działa jak uderzenie precyzyjnie wymierzone w polityczne centrum Caracas.

    Co warto obserwować

    W nadchodzących tygodniach okaże się, czy obecność lotniskowca USS Gerald R. Ford i jego eskorty na Karaibach to jedynie presja polityczna, czy zapowiedź działań o szerszym wymiarze. Dla Pentagonu to test skuteczności globalnej projekcji siły. Dla Wenezueli – moment prawdy, jak daleko może się posunąć w konfrontacji z USA. Dlatego, mimo deklaracji US Navy o „polowaniu na przemytników”, niewielu wierzy, że to jedyny cel. Skala i timing wskazują, że kluczowy jest sygnał strategiczny pod adresem Caracas. A dla obserwatorów z naszej części świata to przypomnienie, że w polityce morskiej nie ma pustych gestów. Każdy ruch floty wojennej to komunikat – czasem głośniejszy niż jakiekolwiek oświadczenie dyplomatyczne.