Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Latarnie morskie – od romantycznej ikony do cyfrowych strażników Bałtyku

Latarnie morskie kojarzą się większości z nas z romantycznym symbolem i pocztówkowym obrazem Bałtyku – bardziej z turystyką niż z nowoczesną infrastrukturą. Dla turystów są atrakcją, dla fotografów – wdzięcznym kadrem.

Ale prawda jest zgoła inna: na początku tego stulecia te zabytkowe wieże przeszły cichą, technologiczną rewolucję. Zamiast naftowych lamp i żarówek o mocy kilku kilowatów, dziś świecą w nich diody LED o wydłużonej żywotności i zmniejszonym poborze energii. Zamiast ludzkiego oka czuwającego w nocy, o ciągłości pracy decydują systemy zdalnego monitoringu, powiązane z centrami nadzoru Urzędów Morskich. To nie skansen, ale element współczesnego, skomputeryzowanego systemu bezpieczeństwa żeglugi morskiej.

Krótki zarys historyczny

Aby zrozumieć współczesną rolę latarni morskich, trzeba cofnąć się o wiele stuleci – do czasów, gdy pierwsze ognie zapalane na brzegach były jedyną pomocą dla żeglarzy wracających z niebezpiecznych wypraw. Najsłynniejszy z nich płonął na Faros w Egipcie, jednego z siedmiu cudów świata antycznego. Jednak już w V–IV wieku p.n.e. w świecie greckim, m.in. w rejonie Aten i Pireusu, pojawiają się wzmianki o płomieniach rozpalanych na wybrzeżu, które wskazywały drogę żeglarzom wracającym do portów Morza Egejskiego – na długo przed budową latarni na Faros w Aleksandrii.

Na ziemiach dzisiejszej Polski pierwsze źródła wspominają o tzw. „Garnku Wulkana”, ogniu palonym na Wolinie w X wieku n.e. Opisanym później przez kronikarza Adama z Bremy, stanowił on prymitywną formę latarni: prosty płomień wskazujący drogę do portu. Choć trudno porównać go do monumentalnych wież, spełniał tę samą funkcję – był punktem orientacyjnym i gwarancją bezpiecznego powrotu żeglarzy.

Z biegiem stuleci ludzie udoskonalali sposoby generowania światła. Najpierw płonęło drewno i węgiel, potem pojawiły się świece woskowe i oleje roślinne. W XIX wieku zastąpiono je gazem węglowym i propanem, by wreszcie przejść do prądu elektrycznego – najbardziej efektywnego źródła światła epoki przemysłowej.

Od zakończenia II wojny światowej do lat 90. polskie latarnie działały w gruncie rzeczy według dziewiętnastowiecznego wzorca. Na wieżach dyżurowali latarnicy, odpowiedzialni za uruchamianie i nadzór nad światłem. Stosowano żarówki dużej mocy – w części obiektów sięgające blisko 4 kW – a emisję wzmacniały potężne soczewki Fresnela, często przedwojenne lub odtwarzane po wojnie.

LED i AIS-AtoN – nowoczesne technologie w latarniach morskich

Przełom nastąpił po 2004 roku, wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej i obowiązkiem dostosowania infrastruktury morskiej do międzynarodowych standardów wyznaczanych przez IALA. Rozpoczęto stopniową cyfryzację i automatyzację: wymianę tradycyjnych źródeł światła na moduły LED, instalację systemów AIS-AtoN (Automatic Identification System – Aids to Navigation), a także wprowadzenie zdalnego monitoringu i sterowania latarniami z baz oznakowania nawigacyjnego w Gdyni, Szczecinie czy Kołobrzegu. Obsługa przestała być codzienną fizyczną pracą latarnika, a stała się rolą specjalistów, którzy dziś nadzorują cały system z poziomu komputerów i czujników.

Najbardziej widoczną zmianą w polskich latarniach morskich jest wymiana tradycyjnych źródeł światła. W miejsce żarówek i metalohalogenków, które pobierały kilka kilowatów energii i wymagały częstej obsługi, pojawiły się diody LED. Charakteryzują się one długą żywotnością, mniejszym poborem mocy i stabilnością barwy światła – zgodnie z międzynarodowymi normami IALA. Dzięki temu współczesne latarnie są nie tylko bardziej ekologiczne, ale też niezawodne w działaniu.

Równolegle do modernizacji źródeł światła wprowadzono system AIS-AtoN (Automatic Identification System – Aids to Navigation). To rozwiązanie, które pozwala przesyłać drogą radiową sygnał identyfikacyjny latarni lub pławy nawigacyjnej. Statek wyposażony w odbiornik AIS widzi latarnię na ekranie elektronicznej mapy – nawet w gęstej mgle czy podczas awarii radaru. AIS-AtoN umożliwia także tworzenie tzw. wirtualnych znaków nawigacyjnych, które fizycznie nie istnieją, a są generowane elektronicznie, np. do oznaczenia wraków czy stref czasowo zamkniętych. W praktyce AIS-AtoN występuje w trzech odmianach: fizycznej (nadajnik zainstalowany na realnym znaku), syntetycznej (komunikat nadawany w imieniu istniejącego znaku z innej stacji) oraz wirtualnej (znak istnieje wyłącznie na ekranie ECDIS).

Kolejnym etapem była automatyzacja i zdalny nadzór. Urzędy Morskie wyposażyły latarnie w czujniki i systemy transmisji danych, które pozwalają monitorować ich pracę w czasie rzeczywistym. Awaria źródła światła, spadek napięcia czy zakłócenia w pracy urządzeń są natychmiast rejestrowane w bazach oznakowania nawigacyjnego w Gdyni, Szczecinie czy Kołobrzegu. Dzięki temu zespół techników może szybko zareagować na incydenty, a czas wyłączenia latarni został ograniczony do minimum.

Wreszcie, latarnie stały się częścią szerszego, cyfrowego ekosystemu. Ich sygnały świetlne i AIS integrują się z elektronicznymi mapami nawigacyjnymi (ECDIS) oraz systemami satelitarnymi GPS i Galileo. W praktyce oznacza to, że klasyczne wieże, które powstawały często w XIX wieku, działają dziś jak nowoczesne, redundantne „beacony” w cyfrowej infrastrukturze bezpieczeństwa żeglugi.

Przykłady modernizacji w Polsce pokazują, że latarnie i oznakowanie nawigacyjne są systematycznie dostosowywane do międzynarodowych standardów. Baza Oznakowania Nawigacyjnego Urzędu Morskiego w Szczecinie została doposażona w nowoczesne systemy zdalnego nadzoru i łączności. Z kolei w ramach pogłębiania toru podejściowego Szczecin–Świnoujście do 12,5 m wprowadzono również unowocześnienia w zakresie oznakowania nawigacyjnego. Ważnym elementem jest także stopniowa wymiana tradycyjnych źródeł światła na diody LED – zgodnie z zaleceniami IALA, które podkreślają stabilność barwy oraz energooszczędność takich rozwiązań.

Kto tym zarządza?

Utrzymanie i rozwój systemu oznakowania nawigacyjnego – w tym latarni morskich – należy w Polsce do Urzędów Morskich w Gdyni i w Szczecinie. Po likwidacji Urzędu Morskiego w Słupsku 1 kwietnia 2020 roku, jego zadania zostały podzielone między te dwa ośrodki.

Urzędy odpowiadają nie tylko za bieżącą eksploatację i remonty, ale także za przetargi na nowe źródła światła, systemy sterowania czy modernizację torów podejściowych do portów. Współpracują przy tym z Marynarką Wojenną RP i Morską Służbą Poszukiwania i Ratownictwa (MSPiR). Dla wojska latarnie i pławy są elementem infrastruktury krytycznej, dla SAR – punktem odniesienia podczas akcji ratunkowych w trudnych warunkach pogodowych.

Latarnie a turystyka

Latarnie morskie w Polsce są nie tylko elementem infrastruktury nawigacyjnej, ale także atrakcjami turystycznymi. Każdego roku odwiedza je kilkaset tysięcy osób – dla wielu turystów to obowiązkowy punkt wakacyjnych wędrówek po wybrzeżu. Ten potencjał turystyczny rodzi jednak dylemat: jak udostępniać obiekty będące jednocześnie elementem infrastruktury krytycznej?

Rozwiązanie zastosowano choćby w Rozewiu czy Stilo. W pierwszym przypadku udało się połączyć rolę latarni jako czynnego urządzenia nawigacyjnego z funkcją muzealną – powstała ekspozycja poświęcona historii polskich latarni, a część techniczna jest odseparowana i nadzorowana przez Urząd Morski. W Stilo z kolei turyści mają dostęp do tarasu widokowego, ale nie do serca instalacji. Dzięki temu można bezpiecznie łączyć funkcję edukacyjną i rekreacyjną z podstawowym zadaniem latarni – emisją światła dla żeglugi.

Wzdłuż polskiego wybrzeża Bałtyku znajduje się siedemnaście latarń morskich – m.in. w Świnoujściu, Kikut k. Wisełki, Niechorzu, Kołobrzegu, Gąskach, Darłowie, Jarosławcu, Ustce, Czołpinie, Stilo, Rozewiu, Jastarni, na Helu, w Sopocie, w Gdańsku (Port Północny i Nowy Port) oraz w Krynicy Morskiej. Taką liczbę podaje portal latarnie.pl, uwzględniający zarówno czynne znaki nawigacyjne, jak i obiekty pełniące już tylko funkcję turystyczną. Wikipedia z kolei wskazuje 15 „czynnych” latarni – różnica wynika z przyjętej metodologii i klasyfikacji (infrastruktura stricte nawigacyjna vs. ujęcie turystyczno-historyczne). Niezależnie od sposobu liczenia, każda z tych budowli ma swoją historię i lokalny koloryt, a wiele z nich zostało udostępnionych do zwiedzania.

Ciekawostką jest to, że na polskim wybrzeżu mamy dwie stalowe latarnie morskie – w Stilo i w Jastarni. Stilo wyróżnia się unikalną konstrukcją: została zbudowana ze stalowych płyt skręcanych śrubami, tworzących ścięty ostrosłup na szesnastokątnej podstawie. Jej charakterystyczne malowanie w trzy pasy – czarny u podstawy, biały pośrodku i czerwony na górze – sprawia, że jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych latarni na Bałtyku.

Latarnie morskie na Bałtyku to nie tylko element nawigacji i systemu bezpieczeństwa żeglugi, ale także atrakcje turystyczne przyciągające setki tysięcy odwiedzających. Ruch turystyczny wokół polskich latarni jest znaczący, choć trudno znaleźć jedno centralne źródło podające dokładne, zbiorcze statystyki dla wszystkich obiektów. Można jednak posłużyć się przykładami: w sezonie 2005 cztery latarnie podlegające Towarzystwu Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego odwiedziło łącznie ponad 191 tysięcy turystów, a w ostatnich latach oddziały Narodowego Muzeum Morskiego (do którego należą m.in. Rozewie i Hel) notują w sumie blisko 390 tysięcy odwiedzin rocznie. Te dane dobrze pokazują skalę zainteresowania – można mówić o setkach tysięcy turystów, którzy co roku wchodzą na latarniane wieże polskiego wybrzeża.

Latarnie morskie w erze satelitów i GPS

Czy w erze satelitów i systemów GPS latarnie morskie są jeszcze potrzebne? Wydawałoby się, że ich czas dobiega końca. Jednak eksperci podkreślają, że latarnie nie znikną – pełnią bowiem rolę systemu awaryjnego, niezależnego od satelitów i podatnych na zakłócenia systemów elektronicznych.

W dobie zagrożeń cybernetycznych, ryzyka zakłóceń sygnałów GNSS i coraz większej zależności od cyfrowych map tradycyjne latarnie stają się wręcz bardziej potrzebne niż kiedykolwiek. Są prostym, niezawodnym punktem odniesienia, widocznym gołym okiem i odpornym na zagrożenia cybernetyczne. W ten sposób Bałtyk zachowuje swoje „analogowe zabezpieczenie” na wypadek kryzysu technologicznego.

Bo choć dla wielu pozostają romantycznym symbolem żeglarzy i atrakcją turystyczną, w XXI wieku stały się cichymi strażnikami cyfrowej epoki – łącząc tradycję z nowoczesnością i wciąż stojąc na straży bezpieczeństwa żeglugi na Bałtyku.

Auto: Mariusz Dasiewicz

https://portalstoczniowy.pl/category/marynarka-bezpieczenstwo/
Udostępnij ten wpis

Jeden komentarz

  1. Ciekawy artykuł. Proszę jeszcze o podobny na temat różnicowego GPS-a ( dGPS ) na Bałtyku. Na naszym wybrzeżu mamy dwie stacje dGPS – w Dziwnowie i na Lt. Rozewie. Niewielu ludzi wie co to różnicowy GPS. Powstał , kiedy Departament „Wojny” USA celowo obniżył dokładność wskazań systemu do 100-300 metrów na początku lat 90-tych co związane było z agresją tzw. „koalicji” na Irak. Autorami idei nawigacyjnego systemu różnicowego są prawdopodobnie Francuzi.
    Pierwsze nasze stacje różnicowego GPS-a zostały zbudowane w oparciu o odbiorniki GPS f. Leica/Magnavox US i beacony f. Amplidan DK. Pozdrawiam Marki !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach

    Narodowe Święto Niepodległości 2025: cała Polska w biało-czerwonych barwach

    Wczoraj, w blasku listopadowego świtu, Polska obudziła się w wyjątkowym nastroju. Ulice miast, miasteczek i wsi wypełniły się ludźmi, którzy – niezależnie od poglądów – wyszli, by razem oddać hołd tym, którzy przed ponad wiekiem wywalczyli wolność. 11 listopada, najważniejsze polskie święto narodowe, ponownie stało się symbolem jedności, wspólnoty i tradycji, przypominając, że mimo różnic potrafimy świętować razem to, co najcenniejsze – niepodległość.

    Obchody 11 listopada – Polska zjednoczona w bieli i czerwieni

    Tegoroczne obchody miały szczególny charakter – zarówno w stolicy, jak i w miastach nadmorskich, gdzie obecność Marynarki Wojennej RP nadała im symboliczny, morski wymiar. W całym kraju rozbrzmiewały dźwięki orkiestr wojskowych, syren okrętowych i patriotycznych pieśni. W Gdańsku tłumy mieszkańców przeszły w barwnej paradzie nad Motławą, w Gdyni odbyła się uroczystość na Skwerze Kościuszki, a w Świnoujściu żołnierze 8. Flotylli Obrony Wybrzeża wraz z mieszkańcami wzięli udział w Mszy Świętej i kawaleryjskim pikniku.

    Kulminacyjnym punktem obchodów pozostała Warszawa, gdzie tysiące Polaków – z prezydentem na czele – uczestniczyły w Marszu Niepodległości, który w tym roku po raz pierwszy odbył się w atmosferze pełnego spokoju i jedności.

    Gdańsk – największa parada i wspólne świętowanie nad Motławą

    Wczoraj w Gdańsku odbyły się jedne z najbardziej uroczystych obchodów Narodowego Święta Niepodległości w kraju. Miasto, od wieków symbol wolności i niezależności, ponownie wypełniło się biało-czerwonymi barwami. Główne wydarzenie – Parada Niepodległości – zgromadziło kilkadziesiąt tysięcy uczestników, wśród których znaleźli się mieszkańcy, harcerze, uczniowie oraz grupy rekonstrukcyjne. Kolumna wyruszyła z ulicy Podwale Staromiejskie i przeszła przez serce miasta, mijając Podmłyńską, Targ Drzewny i Długi Targ, by zakończyć marsz pod Zieloną Bramą, gdzie wspólnie odśpiewano hymn narodowy.

    Tegoroczna parada miała wyjątkowy charakter – nie tylko jako manifestacja pamięci o przeszłości, lecz także jako znak społecznej jedności. Wzdłuż trasy powiewały tysiące flag, a wśród uczestników widoczne były całe rodziny z dziećmi, seniorzy, uczniowie i przedstawiciele różnych środowisk. W wydarzeniu uczestniczył także premier Donald Tusk, który w swoim wystąpieniu podkreślił, że niepodległość jest wspólnym dobrem wszystkich Polaków, niezależnie od poglądów i różnic.

    Rocznica niepodległości, dzień 11 listopada, to jest cud zjednoczenia w 1918 roku, wymodlony przez naszych wieszczów – powiedział premier.

    Ze sceny przemawiała również prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która przypomniała, że pod biało-czerwoną flagą jest miejsce dla każdego. Po oficjalnych wystąpieniach na Długim Targu rozpoczął się koncert pieśni patriotycznych, który był zwieńczeniem uroczystości w centrum miasta. Gdańsk rozświetliły biało-czerwone iluminacje, a uczestnikom rozdawano flagi i kotyliony. Atmosfera była podniosła, lecz pełna radości i wspólnoty. Gdańsk po raz kolejny pokazał, że świętowanie niepodległości może być nie tylko uroczyste, ale i obywatelskie – zakorzenione w lokalnej tożsamości, otwarte na wszystkich, którzy czują więź z Polską i jej historią.

    Gdynia – serce morskich obchodów Narodowego Dnia Niepodległości

    Wczoraj Gdynia, stolica polskiej Marynarki Wojennej, stała się jednym z głównych punktów obchodów Narodowego Święta Niepodległości na Pomorzu. Na Skwerze Kościuszki odbyła się uroczysta zbiórka z udziałem kompanii reprezentacyjnej, orkiestry wojskowej i załóg okrętów. W powietrzu rozbrzmiewały syreny okrętowe, a z nabrzeża powiewały bandery – symbole morskiej tradycji i dumy.

    W samo południe odczytano apel pamięci, po czym delegacje złożyły wieńce pod Pomnikiem Polski Morskiej. W uroczystościach uczestniczyli marynarze, kombatanci, przedstawiciele władz samorządowych oraz mieszkańcy, którzy – jak co roku – przyszli całymi rodzinami. Na Oksywiu odprawiono mszę świętą w intencji Ojczyzny, a w Porcie Wojennym można było zwiedzić udostępnione okręty Marynarki Wojennej, w tym jednostki 3. Flotylli Okrętów.

    Zgodnie z marynarskim ceremoniałem, z pokładu okrętu-muzeum ORP Błyskawica oddano salut świąteczny złożony z 21 wystrzałów armatnich – najwyższą formę wojskowych honorów, zarezerwowaną dla najważniejszych świąt państwowych i głów państw. Huk salutu rozległ się nad portem punktualnie o godzinie 14:00, przypominając, że wolność ma także swój morski dźwięk – donośny i dumny.

    Gdynia od lat podtrzymuje tradycję obchodów w duchu marynarskiej dyscypliny i patriotycznego umiaru. Wczoraj również nie zabrakło momentów wzruszenia – zwłaszcza gdy orkiestra wojskowa odegrała Hymn do Bałtyku, a uczestnicy wspólnie odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. To miasto, w którym niepodległość pachnie solą i wiatrem, a pamięć o tych, którzy tworzyli Polskę morską, wciąż pozostaje żywa.

    Sopot – świętowanie z historią w tle

    Sopot, choć znany głównie z nadmorskiego spokoju i kultury, wczoraj również dołączył do wspólnego świętowania Narodowego Święta Niepodległości. Miasto udekorowano biało-czerwonymi flagami, a obchody rozpoczęły się o świcie morskim „Skokiem Niepodległości” oraz Sopockim Biegiem Niepodległości, który wystartował z molo. Następnie ulicami miasta przejechała parada zabytkowych samochodów, wozów strażackich i rowerzystów, kończąc swój przejazd przy muszli koncertowej.

    W samo południe na Skwerze Kuracyjnym sopocianie wspólnie odśpiewali hymn państwowy, po czym odbył się koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu młodych artystów z Młodzieżowego Domu Kultury. Na scenie zaprezentowały się zespoły dziecięce i młodzieżowe, a wśród publiczności panowała radosna, rodzinna atmosfera. Wieczorem w kościele św. Jerzego odprawiono mszę świętą w intencji Ojczyzny, po której uczestnicy przeszli pod Pomnik Martyrologii Mieszkańców Sopotu, gdzie odbył się apel i złożono wieńce z udziałem asysty honorowej Marynarki Wojennej RP.

    Sopockie obchody, choć skromniejsze niż w Gdańsku czy Gdyni, miały wyjątkowy klimat – łączyły refleksję z radością, sport z tradycją, a sztukę z historią. W takich chwilach widać, że Święto Niepodległości to nie tylko defilady i przemarsze, lecz także wspólne gesty, pieśni i pamięć – to, co naprawdę buduje wspólnotę.

    Świnoujście – marynarska duma i Kawaleryjski Piknik Niepodległości

    Wczoraj Świnoujście – portowe miasto o silnych tradycjach wojskowych – stało się jednym z najbardziej widowiskowych punktów tegorocznych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Uroczystości rozpoczęła msza święta w Kościele Garnizonowym, po której ulicami miasta przeszedł uroczysty przemarsz z udziałem żołnierzy 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, kompanii honorowych, orkiestry wojskowej, władz lokalnych i mieszkańców. Nad kolumną powiewały biało-czerwone flagi, a na czele niosiono wojskowe sztandary – symbol ciągłości i wierności tradycji.

    Następnie pod Pomnikiem Bohaterom Walki o Niepodległość Rzeczypospolitej odbyła się oficjalna ceremonia z udziałem asysty honorowej Marynarki Wojennej RP. Złożono wieńce, oddano salwę honorową, a orkiestra wojskowa wykonała wiązankę pieśni patriotycznych. Wśród uczestników panował nastrój skupienia i dumy – marynarze, harcerze i mieszkańcy wspólnie oddali hołd tym, którzy walczyli o wolną Polskę.

    Kulminacyjnym punktem obchodów był Kawaleryjski Piknik Niepodległości, zorganizowany przez żołnierzy 8. FOW. Wydarzenie odbyło się w duchu rodzinnego święta – z pokazami sprzętu wojskowego, przejażdżkami konnymi, rekonstrukcjami i wspólnym biesiadowaniem. Piknik przyciągnął tłumy mieszkańców i turystów, a jego atmosferę najlepiej oddał wpis Marynarki Wojennej RP: 

    Dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspólne świętowanie i niezwykłą atmosferę!

    Ten żywy obraz wspólnoty – żołnierzy, dzieci i rodzin – stał się symbolicznym podsumowaniem całego dnia: niepodległość można świętować z powagą, ale i radością, w duchu wspólnoty i wdzięczności wobec historii.

    Warszawa – kulminacyjny moment obchodów narodowych

    Wczoraj Warszawa, jak co roku, ponownie stała się sercem Polski – miejscem, w którym symbolicznie spotkały się wszystkie pokolenia, poglądy i tradycje. To tu, w stolicy, odbyły się centralne uroczystości Narodowego Święta Niepodległości, stanowiące kulminacyjny punkt obchodów w całym kraju. Na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego zgromadzili się mieszkańcy stolicy, przedstawiciele władz państwowych, wojska oraz liczne delegacje z całej Polski.

    W południe, w asyście kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego, odbyła się uroczysta zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Prezydent Karol Nawrocki w swoim wystąpieniu przypomniał, że niepodległość nie jest dana raz na zawsze, lecz wymaga codziennej troski i pracy.

    Wolność nie jest stanem, który można zachować bez wysiłku. Wolność wymaga ofiary, mądrości i jedności – niezależnie od różnic, które dzielą nas na co dzień” – mówił.

    W jego przemówieniu wybrzmiała myśl o potrzebie wspólnoty i odpowiedzialności za państwo – słowa szczególnie aktualne w czasach napięć międzynarodowych.

    Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił z kolei uwagę na znaczenie służby wojskowej w utrzymaniu pokoju i suwerenności.

    Współczesny patriotyzm to nie tylko pamięć o przeszłości, ale i codzienne wzmacnianie bezpieczeństwa Polski – podkreślił, odnosząc się do rosnącej roli Sił Zbrojnych RP w strukturach NATO.

    Po oficjalnych uroczystościach na Placu Piłsudskiego rozpoczął się Marsz Niepodległości, który tradycyjnie wyruszył o godzinie 14:00 spod ronda Dmowskiego. Kolumna, licząca według danych policji około 120 tysięcy uczestników, przeszła Alejami Jerozolimskimi, przez Most Poniatowskiego, aż na błonia przy Stadionie Narodowym. Tegoroczny marsz przebiegł wyjątkowo spokojnie – po raz pierwszy od wielu lat nie odnotowano żadnych incydentów ani zamieszek. Jak zauważył marszałek Krzysztof Bosak, jeden z organizatorów wydarzenia, była to „najbardziej spokojna edycja marszu w historii”.

    To dowód, że Polacy potrafią świętować w sposób godny, bez podziałów i agresji. Patriotyzm nie musi dzielić – może łączyć – mówił.

    Tegoroczne obchody w stolicy miały wymiar wyjątkowy również z innego powodu. Po raz pierwszy od wielu lat w Marszu Niepodległości uczestniczył urzędujący Prezydent RP – Karol Nawrocki. Dotąd głowy państwa brały udział głównie w oficjalnych uroczystościach państwowych na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego, zachowując dystans wobec społecznego wymiaru święta. Tym razem prezydent przeszedł wśród uczestników marszu z biało-czerwoną flagą w dłoni, symbolicznie łącząc instytucję państwa z obywatelską formą świętowania. Wydarzenie to miało wymiar nie tylko historyczny, lecz także społeczny – po raz pierwszy od lat Marsz Niepodległości stał się przestrzenią wspólnoty, a nie podziału. Obecność głowy państwa podkreśliła, że patriotyzm nie jest własnością żadnej ze stron sporu politycznego, lecz wspólnym dobrem wszystkich Polaków.

    11 Listopada – jedność, wspólnota i tradycja w całym kraju

    Wieczorem, na błoniach Stadionu Narodowego, odbył się koncert „Niepodległa – wspólne śpiewanie”, podczas którego wybrzmiały najpiękniejsze polskie pieśni patriotyczne – od „Roty” po „Niepodległą, niepokorną”. Wystąpili artyści reprezentujący różne style muzyczne, a publiczność – kilka tysięcy osób – śpiewała wspólnie z nimi. Całość zwieńczył pokaz iluminacji i biało-czerwony spektakl dronów nad Wisłą.

    Warszawa po raz pierwszy od dawna przeżyła 11 listopada w atmosferze spokoju i jedności. Bez incydentów, bez podziałów – za to z dumą, refleksją i poczuciem wspólnoty. Dla wielu uczestników był to najbardziej symboliczny moment dnia, pokazujący, że mimo różnic potrafimy razem świętować to, co dla nas najważniejsze – wolność.

    Tegoroczne obchody pokazały, że Narodowe Święto Niepodległości to nie tylko data w kalendarzu, lecz żywa tradycja łącząca pokolenia. Od gór, przez Mazowsze, po Trójmiasto – wszędzie dominowało poczucie wspólnoty, dumy i narodowej ciągłości. W takich chwilach widać najpełniej, czym jest polska jedność, wspólnota i tradycja.