Jak podkreślili organizatorzy, zużyte maseczki i inne środki ochrony osobistej stanowią nowe, bardzo poważne zagrożenie dla zwierząt zarówno na lądzie, jak i w morzu.
Marine Conservation Society co roku w trzeci weekend września prowadzi akcję Great British Beach Clean, podczas której wolontariusze sprzątają plaże, zbierając przy okazji dane, ile i jakie śmieci na nich pozostawiono. W tym roku, z racji ograniczeń wprowadzonych z powodu koronawirusa, sprzątanie odbywało się w mniejszych grupach, za to trwało tydzień. Wolontariusze zbierali śmieci z 385 odcinków wybrzeża obejmujących łącznie 43 958 metrów plaż.
Zużyte maseczki i inne środki ochrony osobistej znaleziono na 30 proc. plaż i w 69 proc. koszy na śmieci na plażach.
„Ilość środków ochrony osobistej, które nasi wolontariusze znaleźli w tym roku na plażach i w głębi lądu jest niepokojąca. Biorąc pod uwagę, że zasłanianie twarzy w sklepach w Anglii stało się obowiązkowe dopiero pod koniec lipca, niewiele ponad trzy miesiące przed Great British Beach Clean, gwałtowny wzrost ilości śmieci znalezionych przez naszych wolontariuszy na plażach i w głębi lądu powinien być ostrzeżeniem, że ta nowa forma śmieci będzie zanieczyszczać nasze plaże w przyszłości? – oświadczyła Lizzie Prior, koordynatorka Great British Beach Clean.
Jak dodała, maseczki i rękawiczki, podobnie jak inne przedmioty jednorazowego użytku, stanowią zagrożenie dla dzikiej przyrody na lądzie i w morzu. Zwierzęta mogą je wziąć za pożywienie, przez co do ich żołądków dostaną się przedmioty, których nie strawią, co może być śmiertelne. Zwierzęta, szczególnie ptaki, narażone są również na ryzyko zaplątania się w sznurki przy maseczkach.
Marine Conservation Society zwraca też uwagę, że niezmiennym problemem na plażach są śmieci po napojach. W tym roku na każdych stu metrach plaży znaleziono średnio 30 butelek, puszek, kapsli bądź pokrywek.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
Źródło: PAP