Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

W odpowiedzi na rosnące napięcia w regionie Pacyfiku, US Navy inicjuje przełomowy projekt rozmieszczenia śmiercionośnych dronów morskich (USV). Celem jest wzmocnienie zdolności odstraszania i obrony przed możliwą chińską agresją na Tajwan, otwierając nowy rozdział w strategii militarnej na wodach międzynarodowych.
Marynarka Wojenna USA, mając na uwadze zwiększenie bezpieczeństwa w rejonie zachodniego Pacyfiku, zwłaszcza w kontekście Cieśniny Tajwańskiej, podjęło decyzję o masowej produkcji bezzałogowych pojazdów nawodnych (USV). Te nowoczesne jednostki, zdolne do autonomicznego działania, mają stać się kluczowym składnikiem w powstrzymywaniu ewentualnych działań wojennych, w tym chińskiej inwazji na Tajwan.
W ramach inicjatywy Replicator, Defense Innovation Unit ogłosiła przetarg, zachęcając przedsiębiorstwa do składania ofert na produkcję małych, lecz wysoce efektywnych USV. Te autonomiczne jednostki, znane z szybkiego przechwytywania wrogich statków, są częścią strategii PRIME DIU – Production-Ready, Inexpensive, Maritime Expeditionary, mającej na celu zaopatrzenie Marynarki Wojennej w niezbędne narzędzia do operacji atakujących.
Czytaj więcej o nowej erze w US Navy
Analitycy marynarki wojennej, tacy jak Bryan Clark, podkreślają znaczenie tych działań w kontekście obecnych wyzwań geopolitycznych, wskazując na potencjalne zastosowanie dronów w scenariuszach konfliktowych w Cieśninie Tajwańskiej. Marynarka Wojenna, eksperymentując z koncepcją śmiercionośnych dronów, zwanych „hellscape”, dąży do zakłócenia wszelkich prób desantu na Tajwan, wykorzystując zaawansowaną amunicję i taktykę autonomicznych ataków.
Wymagania operacyjne dla tych USV obejmują zdolność do autonomicznego poruszania się po spornych wodach, wykrywania zagrożeń i inicjowania ataku z prędkością przynajmniej 35 węzłów. Dodatkowo, drony mają współdziałać w grupach, adaptując swoje działania do dynamiki pościgu, co czyni je skutecznym narzędziem w nowoczesnym teatrze działań wojennych.
Zamówienie obejmuje również rozwój specjalistycznego oprogramowania umożliwiającego autonomią roju dronów, co zwiększa ich efektywność w polowaniu na cele. Pomimo iż są to pierwsze kroki w ramach projektu Replicator, zarówno służby zbrojne, jak i przemysł mają już doświadczenie w eksperymentowaniu i wdrażaniu podobnych systemów.
Autor: Mariusz Dasiewicz/US Navy


Stany Zjednoczone formalnie zgodziły się, by Korea Południowa rozpoczęła program budowy okrętów podwodnych o napędzie jądrowym. To decyzja o dużym ciężarze strategicznym – zarówno dla równowagi sił w regionie, jak i dla dotychczasowej polityki USA wobec ograniczania rozprzestrzeniania technologii jądrowych.
W artykule
Amerykańskie przyzwolenie ogłoszono w formie oficjalnego komunikatu na stronie Białego Domu, będącego bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych rozmów prezydenta Donalda Trumpa z południowokoreańskim przywódcą Li Dze Mjungiem. W kontekście napięć wokół Półwyspu Koreańskiego i wzrostu aktywności Chin w zachodniej części Indo-Pacyfiku ta decyzja może mieć konsekwencje wykraczające daleko poza region.
Zgoda USA oznacza otwarcie możliwości technologicznej i politycznej, do której Korea Południowa dążyła od lat. Choć kraj ten dysponuje flotą okrętów podwodnych, dotąd ograniczał się do napędu konwencjonalnego – głównie z uwagi na amerykański sprzeciw wobec udostępnienia technologii wzbogacania uranu dla celów wojskowych.
Czytaj więcej: Koreański kapitał rusza w stronę rdzewiejących doków Ameryki
Porozumienie obejmuje również element kluczowy dla przyszłego programu okrętowego Seulu. Waszyngton zadeklarował gotowość wspierania południowokoreańskiego programu cywilnego, który obejmuje produkcję paliwa jądrowego, z zastrzeżeniem jego „pokojowego” przeznaczenia. Taki zapis – znany z międzynarodowych regulacji – w praktyce otwiera drogę do zabezpieczenia paliwa dla okrętów o napędzie jądrowym.
Obok aspektu militarnego, w komunikacie Białego Domu pojawił się wątek gospodarczy: Korea Południowa ma zainwestować 150 miliardów dolarów w rozwój amerykańskiego przemysłu stoczniowego. Kolejne 200 miliardów ma zostać przeznaczone na „cele strategiczne” – bez jednoznacznego doprecyzowania, czym są owe cele.
Współczesna geopolityka, także ta morska, coraz rzadziej sprowadza się wyłącznie do rozmów o okrętach, siłowniach jądrowych i torpedach. Coraz częściej mowa o aliansach przemysłowych, transferach technologii, podziale wpływów i „grze o łańcuchy dostaw”. Z tej perspektywy południowokoreańskie atomowe okręty podwodne to tylko jeden z pionków na szachownicy, której plansza sięga od Filadelfii po cieśninę Tsushima.
Biały Dom nie skomentował w swoim oświadczeniu potencjalnych skutków w regionie, lecz trudno pominąć pytanie o to, jak na tę decyzję mogą zareagować Chiny i Korea Północna. Z perspektywy Pekinu decyzja USA może być odebrana jako precedens przekraczający dotychczasowe granice amerykańskiej polityki wobec transferu technologii jądrowych. Chiny będą z pewnością uważnie śledzić każdy etap południowokoreańskiego programu i dostosowywać do niego własne działania morskie w zachodniej części Indo-Pacyfiku.
W przypadku Korei Północnej nie należy oczekiwać oficjalnej zmiany stanowiska. Reżim Kim Dzong Una od lat prowadzi politykę całkowicie oderwaną od międzynarodowych apeli czy ograniczeń, więc również tym razem można zakładać, że program jądrowy i rakietowy będzie kontynuowany niezależnie od działań Seulu. Pjongjang zwykle reaguje na takie decyzje własnym tempem i według własnych kalkulacji, co tylko zwiększa nieprzewidywalność napięć na Półwyspie.
Czytaj też: Południowokoreańska strategia globalnej ekspansji przemysłu stoczniowego
Tym samym region Indo-Pacyfiku wchodzi w nową fazę rywalizacji, w której pojawienie się południowokoreańskich jednostek o praktycznie nieograniczonym zasięgu operacyjnym może zachwiać dotychczasową równowagą i wymusić nowe kalkulacje zarówno w Pekinie, jak i w Pjongjang
Historia wielokrotnie pokazywała, że każdy poważny transfer technologii ma swoją cenę. W tym przypadku nie chodzi wyłącznie o pieniądze, lecz o odpowiedzialność. Korea Południowa, wchodząc do grona państw dysponujących okrętami o napędzie jądrowym, zyska nowe możliwości operacyjne. Jednocześnie stanie się jeszcze ściślej związana z amerykańską architekturą odstraszania.
Zgoda USA nie jest więc prezentem – to inwestycja w południowokoreańską gotowość bojową, która ma odciążyć amerykańskie siły morskie w regionie Indo-Pacyfiku. To układ, w którym każda ze stron coś zyskuje, lecz także ponosi realne ryzyko.