Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Podwodna wojna dronów, która na dobre rozpoczęła się na Morzu Północnym, toczy się także na Bałtyku. Rosyjskie autonomiczne pojazdy podwodne monitorujące i potencjalnie sabotujące infrastrukturę krytyczną stały się realnym zagrożeniem nie tylko dla Wielkiej Brytanii, ale również dla państw NATO, w tym naszego kraju.
W artykule
Nie milkną dyskusje na temat autonomicznych pojazdów podwodnych – tym razem głos zabiera Wielka Brytania. Po dużym zainteresowaniu tekstem na LinkedIn, gdzie wpis o autonomicznym pojeździe podwodnym Herne (XLAUV) zdobył ponad 1140 polubień, postanowiłem ponownie poruszyć ten temat. Bazując na informacji opublikowanej na stronie BAE Systems, przybliżę tę jednostkę w telegraficznym skrócie, a także odniosę się do jej znaczenia w kontekście przyszłości polskiej floty wojennej.
Od miesięcy wywiad wojskowy państw zachodnich ostrzega, że rosyjska Główna Dyrekcja Badań Głębinowych (GUGI) może rozmieszczać zaawansowane bezzałogowe systemy podwodne w rejonach kluczowych dla bezpieczeństwa energetycznego i komunikacyjnego Europy. Niepozorne kable biegnące po dnie morza to newralgiczne punkty, które w przypadku uszkodzenia mogą sparaliżować sektor finansowy, infrastrukturę telekomunikacyjną czy nawet dostawy energii.
Herne – autonomiczny pojazd podwodny (XLAUV) opracowany przez BAE Systems – to odpowiedź Wielkiej Brytanii na rosnące zagrożenia dla podmorskiej infrastruktury krytycznej. Jest to zaawansowany system bezzałogowy, zdolny do wielomiesięcznych misji w trybie uśpienia, patrolowania dna morskiego oraz wykrywania potencjalnych zagrożeń. Jego wprowadzenie stanowi element dynamicznie rozwijającej się podwodnej rywalizacji technologicznej.
Jednostka ma 12 metrów długości i 1,7 metra szerokości, a jej wyporność wynosi od 8 do 10 ton, w zależności od konfiguracji uzbrojenia i systemu zasilania. Dzięki zastosowaniu technologii ogniw paliwowych na wodór, Herne może pozostawać zanurzony przez około 45 dni, pokonując dystans do 5 000 km z prędkością 3 węzłów. Modułowa konstrukcja pozwala na dostosowanie pojazdu do różnych misji, takich jak wywiad, rozpoznanie, zwalczanie okrętów podwodnych czy ochrona podmorskiej infrastruktury krytycznej.
Bałtyk, choć mniejszy i płytszy niż Morze Północne, ma strategiczne znaczenie dla Polski i całego NATO. To tutaj biegną kluczowe kable łączące Europę z krajami skandynawskimi oraz gazociągi, które stanowią istotny element regionalnego bezpieczeństwa energetycznego. Po sabotażu Nord Stream w 2022 roku stało się jasne, że infrastruktura krytyczna pod wodą jest podatna na ataki i wymaga skutecznej ochrony.
Marynarka Wojenna RP oraz sojusznicy w regionie, tacy jak Szwecja i Finlandia, coraz uważniej śledzą aktywność Rosji na Bałtyku. W październiku 2023 roku doszło do uszkodzenia gazociągu Balticconnector oraz podwodnych kabli telekomunikacyjnych łączących Szwecję, Finlandię i Estonię – zdarzenie to do dziś budzi wiele pytań o rolę Rosji i możliwy sabotaż infrastruktury krytycznej na Bałtyku.
Polska od lat inwestuje w rozwój technologii bezzałogowych, szczególnie w kontekście powietrznych systemów rozpoznawczych. Jednak w zakresie autonomicznych pojazdów podwodnych nasze zdolności pozostają ograniczone. Program Orka, który miał dostarczyć nowoczesne pełnowymiarowe okręty podwodne dla Marynarki Wojennej, od lat znajduje się w impasie.
Czy Polska powinna postawić na autonomiczne systemy podwodne? Wydaje się, że to nieuniknione. Zamiast czekać na tradycyjne okręty podwodne, warto rozwijać mniejsze, autonomiczne jednostki, które mogłyby patrolować polską wyłączną strefę ekonomiczną na Bałtyku, monitorować aktywność nieznanych jednostek i w razie potrzeby eliminować zagrożenia dla podmorskiej infrastruktury krytycznej.
Polskie firmy, takie jak PGZ Stocznia Wojenna czy OBR Centrum Techniki Morskiej, mają potencjał do opracowania nowoczesnych systemów bezzałogowych. Współpraca z partnerami zagranicznymi, na przykład z Wielką Brytanią czy Norwegią, mogłaby znacząco przyspieszyć rozwój takiej technologii w Polsce.
Wojna dronów, którą znamy z Ukrainy, przenosi się pod wodę, a Polska nie może pozostać w tyle. Obserwując rozwój systemów takich jak Herne, warto zastanowić się, jakie kroki powinny zostać podjęte, by nasza MW RP była gotowe do konfrontacji z nowym zagrożeniem.
Czy Polska, po wyborze oferenta w ramach programu Orka, który dotyczy pełnowymiarowych okrętów podwodnych, zacznie poważnie myśleć także o budowie i wdrożeniu bezzałogowych systemów podwodnych, które mogłyby skutecznie chronić nasze interesy na Bałtyku?
Źródło: BAE Systems/Mariusz Dasiewicz


Świnoujście wchodzi w fazę największej inwestycji hydrotechnicznej ostatnich lat. Przylądek Pomerania zastępuje skromniejszy plan terminala, podnosząc skalę i parametry do 17 m głębokości oraz 186 ha nowego lądu. Projekt ma zostać wykonany przez polskie podmioty.
W artykule
W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka odniósł się do nieścisłości wokół projektu terminala w Świnoujściu. Wskazał, że wcześniejsza koncepcja – około 70 ha oraz głębokość basenu i toru podejściowego na poziomie 14,5 m – nie dawała szans na obsługę największych kontenerowców i nie domykała się ekonomicznie.
Minister mówił o terminalu kontenerowym, który stanowi kluczową część projektu Przylądek Pomerania – nowego portu zewnętrznego w Świnoujściu.
Obecna koncepcja zakłada powstanie 186 ha nowego lądu, z torem podejściowym i basenem portowym o głębokości 17 m, co umożliwi przyjmowanie największych jednostek oceanicznych. Minister zaznaczył, że inwestycja będzie w całości realizowana przez polskie instytucje i ma charakter strategiczny – zarówno dla logistyki, jak i bezpieczeństwa naszego kraju.
🔗 Czytaj więcej: Nowy terminal kontenerowy w Świnoujściu kluczem do wzrostu gospodarczego Polski
Minister odnosił się w swojej wypowiedzi do terminala kontenerowego, który stanowi kluczową część projektu Przylądek Pomerania – nowego portu zewnętrznego w Świnoujściu.
Budowa Przylądka Pomerania to jedna z najbardziej ambitnych inwestycji morskich w historii współczesnej Polski. Projekt, o którym w ostatnich tygodniach szerzej mówił minister Marchewka, ma nadać nowy wymiar portowi w Świnoujściu oraz wzmocnić pozycję naszego kraju w europejskiej logistyce kontenerowej. To przedsięwzięcie nie tylko imponuje skalą, lecz także ma wymiar symboliczny – Polska chce pokazać, że potrafi samodzielnie przeprowadzić inwestycję o znaczeniu gospodarczym i obronnym.
Nowy port zewnętrzny obejmie 186 hektarów nowego lądu w Zatoce Pomorskiej. Będzie to fundament przyszłej infrastruktury portowej, której parametry techniczne pozwolą przyjmować największe kontenerowce świata. Według planów, długość nabrzeży z falochronem sięgnie blisko 3 km, a głębokość toru podejściowego i basenu portowego wyniesie 17 m. Takie parametry mają pozwolić Świnoujściu konkurować z największymi portami regionu Morza Bałtyckiego.
Kluczowym elementem inwestycji będzie terminal kontenerowy o długości nabrzeża około 1,3 km, zdolny do obsługi trzech jednostek jednocześnie – dwóch o długości do 400 m oraz jednej mniejszej. Roczna przepustowość terminala szacowana jest na około 2 mln TEU, co w praktyce oznacza skokowy wzrost możliwości przeładunkowych polskich portów. W perspektywie kilkunastu lat Świnoujście może stać się nie tylko portem o znaczeniu krajowym, ale także ważnym węzłem tranzytowym dla Europy Środkowo-Wschodniej.
Na uwagę zasługuje fakt, że realizacja projektu została powierzona Zarządowi Morskich Portów Szczecin i Świnoujście oraz Urzędowi Morskiemu w Szczecinie. Jak poinformowano, poprzednia umowa z konsorcjum zagranicznym wygasła, a nowa formuła inwestycji opiera się na krajowych zasobach technicznych i finansowych. To ważny sygnał – w czasach, gdy Europa coraz mocniej akcentuje potrzebę samowystarczalności w dziedzinie infrastruktury krytycznej, Polska decyduje się realizować ten projekt samodzielnie.
🔗 Czytaj też: Konflikt wokół budowy terminalu kontenerowego w Świnoujściu
Zgodnie z danymi resortu infrastruktury, zakres prac przypisany ZMPSiŚ wyceniany jest na około 1,5 mld złotych, natomiast w budżecie państwa zabezpieczono ponad 7 mld złotych na pogłębienie toru wodnego i budowę infrastruktury lądowej. Inwestycja ma zatem wymiar nie tylko gospodarczy, ale i strategiczny – wspiera rozwój transportu morskiego oraz wzmacnia bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Rządowy opis inwestycji oraz komunikaty branżowe precyzują, że na ponad 47 he powstanie nowy układ drogowo-kolejowy: dwa tory dojazdowe o łącznej długości ponad 3 kilometrów, bocznica z dziesięcioma torami po 800 metrów każdy, droga dojazdowa o długości około 2 kilometrów oraz plac buforowy dla samochodów ciężarowych o powierzchni około 5 hektarów. Infrastruktura zostanie zlokalizowana w odległości około 4 km od istniejącego układu komunikacyjnego Świnoujścia, co ma ograniczyć wpływ ruchu ciężkiego do miasta. Przewidziano pełne media oraz zaplecze dla służb – granicznej, celnej i sanitarnej.
Przylądek Pomerania został włączony do kluczowych dokumentów rozwojowych, takich jak „Strategia Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 roku” oraz „Program Rozwoju Polskich Portów Morskich do 2030 roku”. Wpisanie inwestycji do tych programów potwierdza, że rząd traktuje ją jako element długofalowej polityki rozwoju polskiej żeglugi i infrastruktury portowej.
Jeśli harmonogram zostanie utrzymany, w pierwszym kwartale 2026 roku ruszą prace przygotowawczo-budowlane. Zakończenie inwestycji przewidziano na 2029 rok. Świnoujście uzyska status portu głębokowodnego o parametrach zbliżonych do największych terminali kontenerowych w polskim systemie portowym.
Co ważne, projekt ten nie stanowi konkurencji dla portów w Gdańsku i Gdyni, lecz uzupełnienie ich potencjału – element wspólnego systemu portowego, który może w przyszłości stworzyć spójną i komplementarną sieć przeładunkową polskiego wybrzeża.
Minister Arkadiusz Marchewka podkreślił, że projekt Przylądek Pomerania to inwestycja na miarę XXI wieku, przygotowana z myślą o przyszłych pokoleniach. Jeśli plany zostaną zrealizowane, za pięć lat może ona stać się symbolem nowoczesnej, Polski morskiej i punktem zwrotnym w rozwoju gospodarki morskiej i infrastruktury portowej. Dla Świnoujścia będzie to przełomowy moment – symboliczny powrót miasta na mapę wielkich portów Europy.