Holendrzy i Norwegowie podpisali list intencyjny w sprawie regularnego połączenia promowego między Eemshaven a Arendal. Wspólny zespół ma policzyć opłacalność i skutki dla regionów. W tle lekcje po upadku Holland Norway Lines oraz ambitny plan startu w 2027 r.
List intencyjny w sprawie połączenia Eemshaven–Arendal
Sygnatariuszami listu są przedstawiciele prowincji Groningen, gminy Het Hogeland oraz Groningen Seaports po stronie holenderskiej, oraz Njordic Ferry Lines z partnerami norweskimi. Dokument parafowano 12 września podczas wizyty delegacji z Groningen w Arendal. To porozumienie ramowe bez gwarancji uruchomienia linii, jednak otwiera drogę do studium wykonalności z naciskiem na rachunek ekonomiczny i korzyści lokalne.
🔗 Czytaj więcej: Viking Line świętował jubileusz połączenia promowego Helsinki–Tallinn
Postulowane połączenie obejmuje Eemshaven w Niderlandach oraz Arendal z zapleczem w Eydehavn na południowym wybrzeżu Norwegii. Wstępne założenia mówią o codziennych odejściach oraz docelowo dwóch jednostkach. Przekroczenie Morza Północnego miałoby trwać około 18 godzin, co daje logistyczny skrót do Beneluksu bez przejazdu przez Danię i północne Niemcy.
Eydehavn i Eemshaven – porty z ambicjami i lekcją z przeszłości
Eydehavn stanowi główny obszar przeładunkowy portu Arendal. Władze portowe prowadzą rozbudowę infrastruktury, w tym zapowiedzianą rampę ro-ro i modernizację nabrzeży, aby obsługiwać ładunki toczne i ruch pasażerski. Na terminalu pracuje nowy żuraw Liebherr LHM 550, który od dwóch lat zwiększa możliwości przeładunkowe w segmencie cargo. Taki profil portu wpisuje się w potrzeby linii łączącej ruch samochodowy z frachtem ro-ro.
Eemshaven to port z rozbudowanym zapleczem energetycznym i przemysłowym. Władze Groningen akcentują potencjał węzła oraz dostęp do sieci drogowej i kolejowej z wyprowadzeniem ładunków na zachodnią część Europy. Historia ostatniego połączenia do Norwegii pokazuje jednak, że stabilny dostęp do nabrzeża i właściwe okna wejściowe zadecydują o regularności serwisu.
Poprzednik, Holland Norway Lines, wystartował z Eemshaven do Kristiansand w 2022 r., później mierzył się z ograniczeniami dostępności nabrzeża oraz problemami finansowymi. Rejsy zakończono po niespełna dwóch latach, co stworzyło lukę rynkową. Nowa inicjatywa musi uwiarygodnić model operacyjny oraz zakres umów portowych, żeby nie powtórzyć tamtych potknięć.
Ekonomiczny most przez Morze Północne
Wartość projektu tkwi w skróceniu drogi z południowej Norwegii na kontynent i w odciążeniu zatłoczonych szlaków przez Jutlandię. Dla przewoźników drogowych liczyć się będą przede wszystkim dopuszczalne naciski osi, możliwość odbycia odpoczynku na pokładzie oraz przewidywalny rozkład zawinięć. Arendal i jego partnerzy podkreślają pozytywne nastawienie strony norweskiej, natomiast w Groningen dominuje ostrożny pragmatyzm – ostateczne decyzje zapadną po zakończeniu studium wykonalności.
🔗 Czytaj też: P&O Ferries zamyka połączenie Teesport-Zeebrugge
Z dotychczasowych komunikatów wynika, że start połączenia mógłby nastąpić w 2027 roku, pod warunkiem pozytywnej oceny analiz i zapewnienia finansowania dla statków oraz infrastruktury portowej. Na obecnym etapie brak jednak szczegółów dotyczących jednostek, ich pojemności czy rodzaju napędu. Kwestie te zostaną doprecyzowane w dalszej fazie przygotowań, gdy projekt wyjdzie poza ramy listu intencyjnego.
Eemshaven–Arendal ma wypełnić lukę, jaka powstała po upadku Holland Norway Lines. To nie śmiały eksperyment, jak twierdzą niektórzy obserwatorzy, lecz konsekwentna próba stworzenia stałej linii logistycznej między regionami o ugruntowanych relacjach handlowych. Norwegia zyskałaby bezpośredni dostęp do rynku Beneluksu, Holandia – nowy kanał wymiany towarowej i turystycznej. O wszystkim zdecyduje jednak praktyka: przepustowość terminali, ceny paliwa i punktualność serwisu. Jeśli projekt obroni się w kalkulacjach, przez Morze Północne powstanie most – nie z betonu i stali, lecz z regularności i dobrej organizacji.
Autor: Mariusz Dasiewicz