Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter

Ukraiński marynarz, pracujący jako członek załogi na luksusowym jachcie rosyjskim, usiłował zatopić go na Majorce w odwecie za atak Rosji na Ukrainę – poinformował w niedzielę „El Mundo”. Lady Anastasia należy do rosyjskiego oligarchy Aleksandra Minajewa. Jednostka była zacumowana w ekskluzywnym porcie Port Adriano na Majorce.
W proteście przeciwko inwazji na Ukrainę, 55-letni marynarz D. Taras O. postanowił podjąć działania przeciwko własności Minajewa i otworzył zawór, aby wprowadzić wodę do maszynowni. W chwili zdarzenia był głównym inżynierem na jachcie. Zatonięciu statku zapobiegł personel portu, który interweniował powiadomiony przez resztę załogi. Ich szybkie działanie udaremniły zatonięciu statku. Kiedy na miejsce przybyła hiszpańska policja, inżynier wziął na siebie całą odpowiedzialność. Poinformował władze, że jest obywatelem Ukrainy i pracował na pokładzie luksusowego jachtu Michaheeva przez dziesięć lat.
Według Ukraińca, jego szef produkuje broń, którą sprzedaje rządowi Putina, m.in. śmigłowce. Po złożeniu deklaracji na policji marynarz został warunkowo zwolniony.
„Mój szef jest przestępcą, który sprzedaje broń, która zabija Ukraińców” – powiedział inżynier sędziemu podczas przesłuchania, jak podaje Majorca Daily Bulletin. Dodał, że nie żałuje tego, co zrobił.
Lady Anastasia to zbudowany w 2001 roku superjacht o długości 47 m. Może pomieścić 10 gości i 9 członków załogi, a jego silnik o mocy 5 600 KM napędza go z prędkością do 23 węzłów.
Władze hiszpańskie próbują potwierdzić tożsamość właściciela Lady Anastasia, ponieważ – jak w przypadku większości superjachtów – tytuł własności należy do spółki holdingowej, a nie do osoby fizycznej.
Autor: MD


W środę, 28 listopada, w Świnoujściu odbędą się centralne uroczystości Święta Marynarki Wojennej. W tle tego wydarzenia narasta oczekiwanie na ogłoszenie decyzji w programie Orka. Zbieżność terminów nie wydaje się przypadkowa, ponieważ wybór dostawcy nowych okrętów podwodnych może zostać ogłoszona właśnie tego dnia. Stawka jest wysoka, gdyż Polska stoi wobec największego kryzysu bezpieczeństwa od 1945 roku.
W artykule
No i doczekaliśmy się. Informacja, na którą czekała cała Polska, obiegła kraj w kilka minut. Z przekazów Ministerstwa Obrony Narodowej wynika, że kluczowa narada w sprawie programu Orka ruszyła wczoraj około godziny 16.00. Wicepremier i szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, zebrał zespół odpowiedzialny za ocenę wszystkich ofert. To właśnie ta grupa – co potwierdzano już wcześniej – przygotowała wariantowe rekomendacje, które trafią pod obrady Rady Ministrów.
Rząd zapowiedział, że ostateczna decyzja zostanie podjęta do końca listopada, prawdopodobnie w dniu Święta Marynarki Wojennej. W praktyce oznacza to, że ciężar rozstrzygnięcia został przeniesiony na szczebel międzyrządowy. Partner wybrany w programie Orka ma zostać wskazany w formule porozumienia państwo–państwo, co podnosi rangę decyzji i odróżnia ją od postępowań realizowanych w ostatnich latach.
W tegorocznych obchodach uczestniczyć bedą okręty 3. Flotylli Okrętów z Gdyni, w tym ORP Orzeł – ostatni okręt podwodny pozostający w służbie. Jego obecność będzie miała wymiar symboliczny i przypominać będzie o realnym stanie polskich zdolności podwodnych. ORP Orzeł, zbudowany w 1985 roku, od lat zmaga się z naprawami i konserwacjami, co sprawia, że każda kolejna wizyta na morzu wiąże się z ogromnym wysiłkiem załogi i zaplecza technicznego.
Czytaj więcej: TKMS: chcemy, by Polska dołączyła do podwodnej potęgi Europy
Włączenie ORP Orzeł do składu sił reprezentujących Marynarkę Wojenną podczas święta potęguje oczekiwanie na przełom, ponieważ to właśnie brak nowych jednostek doprowadził do sytuacji, w której Polska może utracić zdolności podwodne w sposób całkowity – i to na lata.
Program Orka trwa już niemal trzy dekady, choć potrzeba pozyskania nowych okrętów podwodnych była oczywista jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Przez lata kolejne dokumenty, założenia i zapowiedzi nie przekładały się na realne działania. W efekcie narastała luka, która z każdym rokiem stawała się coraz trudniejsza do odrobienia. Dziś jesteśmy w punkcie, w którym brak decyzji blokuje nie tylko rozwój zdolności podwodnych, lecz całą architekturę bezpieczeństwa na morzu.
Jednocześnie obecna sytuacja geopolityczna nie pozwala na dalszą zwłokę. Polska infrastruktura krytyczna na Bałtyku – gazociągi, podmorskie kable energetyczne, Naftoport, terminal LNG oraz planowany FSRU – tworzy sieć połączeń o znaczeniu fundamentalnym dla bezpieczeństwa energetycznego naszego państwa. Bez nowoczesnych okrętów podwodnych nie jesteśmy w stanie jej skutecznie chronić ani w czasie pokoju, ani w warunkach podwyższonego ryzyka, co wielokrotnie podkreślano w analizach dotyczących bezpieczeństwa na morzu.
Czytaj też: Czy hiszpańskie okręty podwodne typu S-80 to dobra propozycja dla Polski?
Z perspektywy wojskowej wnioski są od lat niezmienne:
dopóki Polska nie będzie dysponować co najmniej trzema nowoczesnymi okrętami podwodnymi, nie zbudujemy wiarygodnego systemu odstraszania na wodach, które każdego dnia stają się kluczowe dla naszego bezpieczeństwa.
Rzecznik rządu podkreślał, że w obecnym modelu rekomendacje dotyczące Orki muszą powstać przy współpracy MON, Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Aktywów Państwowych oraz Ministerstwa Rozwoju. Miało to zapewnić spójność zarówno w warstwie finansowej, jak i przemysłowej. Co ważne, żadna ze stron składających ofertę – Korea Południowa, Francja, Hiszpania, Niemcy wraz z Norwegią, Szwecja oraz Włochy – nie była w tym procesie traktowana w sposób uprzywilejowany. I to akurat w tak dużych programach powinno być standardem, bo tylko przejrzysta procedura daje gwarancję, że wybór będzie służył zarówno Marynarce Wojennej, jak i całemu państwu.
Wszystkie poważne analizy branżowe wskazują jednoznacznie, że od momentu podpisania umowy do chwili osiągnięcia gotowości bojowej pierwszego okrętu mija zwykle do 10 lat. Wynika to z:
Wbrew pozorom dla wielu osób, które od lat śledzą tematykę morską i rozumieją realne potrzeby obronne państwa z kierunku morskiego, obecna sytuacja nie jest wyłącznie powodem do satysfakcji. To jedna z najbardziej bolesnych informacji, bo choć powinniśmy cieszyć się, że decyzja w programie Orka wreszcie dojrzała, to jednocześnie trudno zaakceptować fakt, że proces ten trwa tak długo.
Czytaj również: Polska z okrętem podwodnym w 2028 roku. Czy to realne?
W momencie najpoważniejszego kryzysu bezpieczeństwa od zakończenia II wojny światowej stoimy przed dylematem, którego można było uniknąć, gdyby decyzje zapadały w odpowiednim czasie. Trudno o pełną radość, skoro dopiero teraz próbujemy nadrobić lata zaniedbań, a każdy miesiąc opóźnienia oddala nas od odbudowy zdolności, których nigdy nie powinniśmy tracić.
Dlatego decyzja o zakupie okrętów podwodnych za dekadę to w praktyce decyzja o bezpieczeństwie państwa w połowie lat trzydziestych. Jeżeli proces zostanie ponownie przeciągnięty, Polska wejdzie w okres największego od II wojny światowej zagrożenia bez zdolności podwodnych, bez odpowiedniego rozpoznania i bez narzędzi odstraszania.
W czasie tak poważnego kryzysu bezpieczeństwa brak jednoznacznych decyzji również nie działa na naszą korzyść, bo potrzebujemy okrętów podwodnych zdolnych do realnych działań bojowych, a nie perspektywy ich wejścia do służby za kilkanaście lat. Jeżeli wybierzemy jednostki, które trafią do linii dopiero w połowie kolejnej dekady i nie zabezpieczymy rozwiązania pomostowego, system bezpieczeństwa morskiego może się rozpaść w najgorszym możliwym momencie.
Wszystko to sprawia, że tegoroczne Święto Marynarki Wojennej staje się wydarzeniem o zupełnie innym ciężarze niż zwykle. Święto 28 listopada nigdy nie miało tak dużego ładunku emocjonalnego, jak w tym roku. Obecność ORP Orzeł i przekazane MON rekomendacje Zespołu Zadaniowego sprawiają, że środowe uroczystości mogą stać się wydarzeniem o znaczeniu wykraczającym poza typową oprawę ceremonii. Jeśli decyzja o programie Orka rzeczywiście zostanie ogłoszona 28 listopada, będzie to wyraźny sygnał, że Polska poważnie traktuje swoją obecność na Bałtyku.
Czytaj też: Włoska propozycja w programie Orka. Czy Fincantieri ma mocne argumenty?
Niezależnie od tego, która oferta zostanie ostatecznie wskazana, pozostaje życzyć Marynarce Wojennej i wszystkim obywatelom naszego kraju, aby wybrany partner był w stanie przekazać nowe okręty podwodne w możliwie najkrótszym terminie. Tylko w ten sposób będzie można czuć się bezpieczniej oraz odbudować ciągłość zdolności podwodnych, utraconą przez lata odkładania decyzji na później.
Autor: Mariusz Dasiewicz